✨5✨

2.2K 126 29
                                    

Akcja "poszukiwanie Kuia" trwała już niecałą godzinę. W tym czasie tak jak powiedział Erwin, część grupy udała się na poszukiwania. Grupa do której należą Heidi przeszukała już tartak, kopalnie i kilka budynków. Niestety nic nie znaleźli. W tej samej chwili Erwin planował porwanie. Wraz z Carbonarą wymyślili dosyć ryzykowne rozwiązanie. Dobrze wiedzieli że Spadiniarze współpracują z Policją. Ta informacja miała przydać im się w kolejnych etapach planu.

-Część pierwsza polega na poddaniu jednego z najbardziej wpływowych osób od Spadino. Musimy mieć pewność że będzie on znał każdy ruch, każdego członka ich grupy- zaczął Złotooki- Musimy mieć też pewność że nikt się nie dowie o jego porwaniu.

-Wydaje mi się że powinniśmy porwać Śmietanę- dopowiedział Carbo- uwierzcie mi on wie wszytko o swoich.

-Dobra, to już wiadomo kogo porywamy. Teraz wystarczy że ustalimy kto będzie ich torturował. Ja się nie nadaje już raz próbowałem i chuj z tego wyszło. Więc ja odpadam, który z was chce?- zapytał Erwin

-My raczej też się nie nadajemy, ale za to Dia dobrze sobie radzi, aż za dobrze. Ostatnio nawet odciął głowe jednemu kolesiowi. Nawet nie za bardzo wiem o co chodziło- odpowiedział David

-Dia?- zapytał zaskoczony Erwin- Czekaj bo nie wiem czy mówimy o tym samym człowieku, magnat jebany, który posiada 70 samochodów w garażu, który wszytkim pomaga i chodzi na randki?- dopytał

-Tak, Dia Garcon, ale spokojnie też nie mogłem uwierzyć- odpowiedział David

Erwin był w lekkim szoku, zapamiętał Dię jako osobę, która ma złote serce, nie miesza się w życie mafijne i co chwilę przechwala się nowym autem. Ale Siwowłosy mógł przyznać że Garcon mu zaimponował. Z zamyśleń wyrwał go dzwoniący telefon. Odszedł od przyjaciół, powoli wyciągnął urządzenie z kieszeni i odebrał połączenie od nieznanego numeru.

-Halo?- zaczął

-Cześć misiu kolorowy- przywitał się mąciciel

-Kui? Gdzie ty do cholery jesteś? Wszyscy cię szukają- wykrzyknął Eriwn

-Spokojnie, zgubiłem swoją kartę i musiałem kupić nową, odwołaj wszystkie poszukiwania- po powiedzial Kui

-Ja pierdole, a mieliśmy taki zajebiście dobry plan- powiedział lekko zawiedziony Erwin

-Wykorzystacie go kiedy indziej, widzimy się na Burgerze, Cześć

-Cześć

Rozłączył się

-Dzwonił Kui, podobno zgubił kartę SIM i dlatego nie odbierał- powiadomił Erwin

-Naprawdę? Czyli nasz plan poszedł się jebać- powiedział David

-Poczekaj, coś mi nie pasuje. Kui nigdy nie pozwoliłby żeby jego Karta SIM wpadła w niepowołane ręce. Kontakty, wiadomości. Coś mi tu śmierdzi- powiedział Carbo

-Ogólnie Kui dziwnie brzmiał, jak nie on. Był taki... Jakby zestresowany?- dodał Erwin

-Czyli coś jest na rzeczy. Może Spadino go wypuścił, ale zagroził mu żeby nam nic nie mówił?- zapytał David

-Trzeba się z nim spotkać i wypytać go o to, ale musimy to zrobić na tyle dyskretnie żeby nie pomyślał że się domyślamy- zarządził Erwin- Ja teraz zadzwonię do innych i powiem im żeby już nie szukali.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Montanhę cały dzień zżerała ciekawość odnośnie powrotu Erwina. Sam nie wiedział dokładnie dlaczego. Nie chciał przyznać że brakowało mu tego gnoja. Gregory miał żal do Siwowłosego że ten się z nim nie pożegnał. Chłopak wyjechał niedługo po ich kłótni, co według Montanhy było wytłumaczeniem dlaczego Siwowłosy go nie poinformował. Policjant dowiedział się jakiś tydzień po wylocie, kiedy to pojechał spotkać się z Erwinem by go przeprosić za wypowiedziane wcześniej słowa. Jednakże nie spotkał go ani na zakonie, ani na burgershotcie, nie było go nawet w mieszkaniu. Jedynym rozwiązaniem był Carbonara, zadzwonił więc do niego. To właśnie Nicollo powiedział mu, że Erwin opuścił Los Santos na nieokreślony czas. Wtedy Gregory poczuł dziwny, psychiczny ból. Nie umiał tego określić i do tej pory jest to dla niego niezrozumiałe. Przecież już nie raz jego znajomi się od niego odwracali i nigdy się tym jakoś nie przejmował. To co właściwie się zmieniło? Gregory nie mógł tego pojąć.

Montanha próbował odciągnąć się od myśli o złotookim, ale nie potrafił.

-03 do 05- usłyszał na radiu

-05 zgłaszam- odpowiedział

-Jeździsz sam?- zapytał Capela

-10-2

-Mógłbyś wziąć kadeta? Czeka na komendzie- zaproponował mopik

-już jadę- odrzekł niechętnie

Zawrócił w stronę komendy. Zauważył kilka aut, które przekroczyły prędkość, ale olewał temat.

W pewnym momencie gdy jechał drogą obok szpitala, na przeciwnym pasie zobaczył Zentorno. Nieznacznie zwolnił. Gdy ich auta się wymijały, spojrzał na kierowcę, a ten spojrzał na niego. Przez dosłownie kilka sekund złapali kontakt wzrokowy. Montanha był już pewny. Erwin wrócił i znowu go nie powiadomił.

~~~~~~~~~~~~~~~~

To był znowu on... Montanha... On wie że wróciłem...

Te myśli nie dawały spokoju Erwinowi odkąd spotkał Montanhe obok Pillboxa. Siwy od początku chciał jak najdłużej unikać z nim kontaktu gdyż nie wiedział jak go przeprosić za wszytko co powiedział tego feralnego dnia. Teraz, kiedy Gregory wie o jego pobycie w mieście, nie ma wyjścia i musi się z nim spotkać. Dlaczego musi? Erwin doskonale wiedział że jednym z powodów dla którego wyjechał był właśnie Policjant. Wydawało mu się że Montanha zaczyna mu się tak jakby podobać? Tego nie mógł potwierdzić ale dobrze wiedział że coś go ciągnęło to tego policjanta, coś silniejszego niż normalna, przyjacielska więź. Jednakże Erwin nie mógł na to pozwolić. Montanha był policjantem, a on kryminalistą- to się nie łączy.

Po tym "spotkaniu" wiele pytań pojawiło się w jego głowie.

Co jeśli nie chce mnie znać? Albo o mnie zapomniał? Może nadal mnie lubi? Sam już nie wiem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec rozdziału 5 :)

860 słów

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now