✨21✨

1.9K 130 49
                                    

Pogoda panującą w Los Santos była nadzwyczajnie brzydka. Niebo przepełnione było ciemnymi, burzowymi chmurami. Z góry leciały gęsto, duże krople deszczu. Co chwilę słychać było grzmoty, a w oddali można było zauważyć błyskawice. Chodniki, które w ciepłe dni były przepełnione radosnymi mieszkańcami miasta, tego dnia były puste. Policyjne radiowozy jeździły na patrolach, gdyż nikt, nie robił żadnych napadów.

Szpital.

Najbardziej zaludnione miejsce tego dnia. Wiele aut, było zaparkowanych wokół budynku. Sporo osób stało na zewnątrz szpitala, paląc papierosy, nawet ze sobą nie rozmawiając Nikt nie miał humoru na nic.

Tego dnia wylało się wiele łez. Płacz zawładnął każdym kto znał dobrze Erwina. Nawet ci, którzy za nim nie przepadali, przejęli się wypadkiem Siwego.

Najbardziej cierpiał Zakshot. Przyjaciele Erwina, z którymi spędzał każdą minutę w mieście. To dzięki niemu, ich zbiorowość była aż tak zdeterminowana do wszelakich działań. To właśnie Złotooki zmienił nastawienie Davida z tego, który chciał się wymigać z każdej akcji na tego, który poddymia razem z innymi.

Jak się dowiedzieli?

Do Heidi musiał zadzwonić Montanha, gdyż mimo to, że Carbo nie pałał do niej miłością, nie miał serca powiedzieć jej o wypadku. Dziewczyna bardzo się zmartwiła i jak najszybciej przyjechała do szpitala. Z nią przyjechał Labo.

Do Davida zadzwonił już Carbo. Opowiedział mu szybko co się wydarzyło, chłopak krzyknął szybkie "Ja pierdole, jadę!" i się rozłączył.

Kui Chack jeździł z Vasquez'em. Oczywiście katarynka na początku nie odbierała, więc z nim skontaktował się na samym końcu. Kui, gdy dowiedział się o stanie Siwego, zaniemówił, rozłączył się bez słowa. Zawrócił tylko samochód i skierował się bez żadnych wytłumaczeń do szpitala. Tak więc, Vasquéz dowiedział się dopiero w budynku.

Potem przyjeżdżali już inni, mniej lub bardziej udzielających się w grupie.

Nikt nie chciał by stało się najgorsze, każdy się o niego martwił.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Montanha siedział naprzeciwko sali w której leżał Erwin. Gdy dowiedzieli się że przeżył, kamień spadł mu z serca. Pomimo ich kłótni nadal lubił Erwina i nie chciał by cierpiał. Zmartwił się jednak gdy okazało się że Erwin jest nadal w nie najlepszym stanie, wręcz krytycznym. Wypadek tylko nasilił jego stan. Lekarz powiedział im, że przez to iż spędził noc na zewnątrz, jego ciało znacząco się wychodziło. Był też bardzo wygłodzony. Bo straceniu przytomności i wjechaniu w drzewo, doznał lekkiego wstrząsu mózgu, jednak to nie było najgorsze. W jego nogę wbił się kawałek metalu. Z tego co się okazało rana była bardzo głęboka i nie obyło się bez szycia. Niestety Erwin stracił bardzo dużo krwi. Rozbita przednia szyba w Zentorno zrobiła też wiele ran na jego ciele. Uderzenie o drzewo złamało tez jego dwa żebra. Erwin był w śpiączce farmakologicznej.

W sali siedział Carbonara wraz z Heidi. Lekarz powiedział żeby nie robić przy nim zbytniego hałasu i żeby siedziały przy nim maksymalnie dwie osoby.

Gregory siedział w szpitalu od początku. Zmęczenie powoli przejmowało nad nim kontrolę. Oczy przymykały mu się coraz częściej.

Oczywiście nie obyło się bez telefonów od Mii. Dziewczyna martwiła się o Grzesia. Chciała mu wynagrodzić jej nieobecność. Montanha powiedział jej że Erwin trafił do szpitala i on wraz z Carbonarą go znaleźli. Nie chciał wracać do mieszkania, przynajmniej na razie, więc pomimo usilnych prób na namówienia go do przyjazdu, on odmawiał. Mia też nie była chętna na odwiedziny w szpitalu, wiedziała że będzie się tam roiło od znajomych Erwina, a ona nie chciała mieć z nimi żadnego kontaktu.

W czasie oczekiwania na jakąś poprawę, Gregory zastanawiał się nad ich dalszą relacją. Bardzo lubił Erwina, ale gdy teraz wiedział że chłopak czuję coś więcej, nie wiedział co powinien zrobić. Z jednej strony chciał dalej kontynuować ich znajomość, ale niosłoby to wiele konsekwencji. Obydwoje na pewno czuliby się odrobinę niekomfortowo z myślą o tym że jeden z nich został odepchnięty i musi żyć z myślą że nigdy nie będzie mógł być z osobą w której się zakochał. Z drugiej strony jednak Gregory wolałby się odsunąć od Siwego. Mia nie akceptowała ich przyjaźni, wręcz nienawidziła pastora. Montanha miał mętlik w głowie, a przez narastające zmęczenie nie mógł się skupić na własnych myślach.

W pewnym momencie z sali wyszedł Carbonara wraz z Heidi. Twarz dziewczyny była czerwona i mokra od łez.

-Jeżeli chcesz, możesz na chwilę wejść. Zaraz wracam- powiedział Carbo i odszedł gdzieś z Heidi

Brunet wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Spojrzał na szpitalne łóżko na którym leżał nieprzytomny Erwin. Montanha poczuł ukłucie w klatce piersiowej na widok jego poturbowanego ciała. Podszedł do łóżka i usiadł na krześle obok. Zauważył że na szafce leży miś i kilka innych drobiazgów pozostawionych przez znajomych Erwina.

Złotooki leżał nieprzytomny, miał zamknięte oczy. Maszyny umieszczone obok niego co chwilę wydawały z siebie dźwięki. Gregory popatrzył na twarz Siwego, westchnął głęboko. Jakąś dziwna siła, której nigdy wcześniej nie było, odsuwała go od pomysłu złapania Erwina za rękę.

Monte patrzył z niedowierzaniem, przed nim leżał Erwin Knuckles, najbardziej energiczna osoba w mieście. Był to niecodzienny i dosyć dziwny widok. Spokojny Erwin. Rzadko kiedy taki właśnie był. Jego temperament nie pozwalał mu się uspokoić. Jednak istniały wyjątki. Jednym z nich były chwile spędzone z Gregorym.

Siedział w ciszy dobre kilka minut nie wiedząc co powinien zrobić. Najlepszym rozwiązaniem wydała mu się rozmowa. Niby sam ze sobą ale miał nadzieję że Erwin coś usłyszy.

-Hej Erwin, mam nadzieję że z tego wyjdziesz. Miałeś dużo szczęścia. Nie będę zajmował dużo czasu bo są tu ważniejsze osoby ode mnie, które chcą przy tobie siedzieć. Chciałem ci tylko powiedzieć że nie jestem zły i miło by było gdybyś nie umarł teraz dobra?- uśmiechnął się sam do siebie.

Siedział jeszcze chwilę przy nim dopóki z rozmyśleń nie wyrwał go Carbonara.

-Grzesiu? -zaczął a gdy brunet na niego spojrzał kontynuował- możemy porozmawiać?

Montanha ostatni raz spojrzał na Erwina, wstał i ruszył za Carbonarą. Odeszli kawałek od sali by mieć pewność że nikt ich nie usłyszy.

-O co chodzi?- zapytał Gregory

-O ciebie i Erwina. Widziałem że się pokłóciliście i wiem z jakiego powodu- Monte spojrzał zdziwionym wzrokiem na chłopaka

-Wiedziałeś o tym?

-No teoretycznie każdy od nas wiedział, ale myśleli że to dlatego żeby wkurwić Mie.

-A ty? Wiedziałeś czemu naprawdę to robi?- zapytał

-Noooo, co nie co obiło mi się o uszy.

-To znaczy?- ciągle dopytywał

-To znaczy żeeeee yyy- przeciągnął Carbonara

-Żeeeee?

-No wiedziałem że coś do ciebie czuje- wydusił z siebie w końcu

Gregory nic nie odpowiedział. Stali w chwilę w ciszy. Ten czas był decydujący odnośnie Ich dalszej przyjaźni. W końcu podjął decyzję.

-Słuchaj Carbo, bardzo lubię Erwina, możliwe że źle odczytał moje zachowania, ale ja nie czuje tego co on. Jestem z Mią. Dlatego wolę się odciąć i mieć neutralne stosunki z nim. Mam nadzieję że rozumiesz.

-Rozumiem, mam jednak prośbę... Nie zapomnij o nim...- uśmiechnął się niepewnie po czym odszedł zostawiając Gregorego samego na korytarzu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej <3

Erwin przeżył!

1118 słów

Do następnego!

~Kleopatra


Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now