✨23✨

1.8K 125 17
                                    

Carbonara po tym jak Erwin w pełni wrócił do sprawności, rozpoczął wdrażanie swojego planu " Przywrócenie starego Erwina". Idea miała polegać na wprowadzeniu Siwego z powrotem do ekipy, pomocy mu w przypomnienie sobie ile frajdy jest z robienia napadów, ucieczek czy innych wydarzeń. Carbonarze pomagał przede wszystkim David, który tak samo jak Nico nie mógł znieść tego, że Erwin po wypadku stał się taki nieobecny. Brakowało im tego Siwulca.

Erwin cały czas mieszkał u Heidi, która się nim zajmowała. Złotooki czuł się w jej towarzystwie naprawdę komfortowo. Była dla niego jak rodzona siostra. Kiedyś mógł nawet pomyśleć że mogłaby być jego dziewczyną, ale teraz? Teraz jego serce należało do kogoś innego. Erwin doskonale zdawał sobie sprawę że musi o nim zapomnieć, gdyż od jego wyjścia ze szpitala, chłopak się z nim w ogóle nie skontaktował. Bolało w chuj, ale mimo wszystko musiał iść na przód.

Dzień Erwin rozpoczął bardzo spokojnie, zjadł przygotowane przez Heidi śniadanie, ubrał się i zaczął się pakować. To był ten dzień w którym złotooki postanowił wrócić do siebie, nie chciał być ciężarem dla dziewczyny, a poza tym po prostu chciał wrócić do swojego mieszkania.

-Wziąłeś wszystko?- dziewczyna rozglądała się pierwszy raz od kilku dni po uprzatnietym pokoju

-Chyba tak, a jeżeli coś zostanie to zadzwoń i przyjadę- mrugnął do dziewczyny

-To jedziemy- uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych

-Jedziemy- odpowiedział już do siebie ostatni raz spoglądając na pokój.

Wsiedli razem do Zentorno i ruszyli pod apartamentowiec Erwina. Wjechali windą na 5 piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie chłopaka. Otworzył powoli drzwi i powolnym krokiem wszedł do środka, a za nim Heidi. Wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze nosem, szeroko się uśmiechając. Ściągnął buty a Heidi pomogła mu rozpakować rzeczy. Porozmawiali chwilę, aż dziewczynie nie zadzwonił telefon.

-Mmm poczekaj chwilkę, zaraz wrócę- powiedziała zerkając na ekran telefonu. Odeszła do innego pokoju i odebrała połączenie- halo?- powiedziała trochę ciszej

-Heidi, Heidi, Heidi słuchaj- powiedział podekscytowany Laborant- znalazłem to!

-Co znalazłeś?- zapytała zdezorientowana dziewczyna

-No to ciasto co mi kazałaś znaleźć na urodziny Siwego- odpowiedział

-Aaaaa tak, tak. Super! Gdzie jesteś, zaraz to ogarniemy!

-wyślę GPS'a

-Okej, cześć- pożegnała się i zakończyła połączenie.

Odwróciła się i dopiero teraz zauważyła stojącego w drzwiach Erwina. Podskoczyła lekko ze strachu po czym nieśmiało się uśmiechnęła.

-Oh, przestraszyłem mnie- zaśmiała się

-Musisz jechać?- zapytał lekko smutny

-Mam kilka rzeczy do załatwienia, ale jak chcesz możemy się później spotkać- odpowiedziała

-Okej.. to cześć- pożegnał się, a dziewczyna wyszła z mieszkania.

Czyli został sam.

Nie musiał jednak siedzieć tak długo, gdyż dzwonek do jego drzwi zaczął dzwonić.

Heidi czegoś zapomniała?

Podszedł do drzwi i otworzył.

-Zapomniała...- zaczął, ale nie dokonczyl gdyż w drzwiach zobaczyl Carbonarę- O to ty, hej..

-Siwyyy, ubieraj się, jedziemy!- krzyknął Nico

-Gdzie?- zopytał Erwin

-Nie pytaj tylko ubieraj się!- pospieszył go Carbo

Erwin założył na siebie buty i zarzucił na plecy bluzę, gdyż dzisiejszy dzień był chłodniejszy niż zazwyczaj. Wyszli w pośpiechu na parking przed budynkiem. Wsiedli do GTR'a i łamiąc wszystkie możliwe przepisy ruszyli w drogę. Carbo zapoczątkował jakaś rozmowę, dlatego nie było pomiędzy nimi niezręcznej ciszy. W pewnym momencie usłyszeli sygnały policyjne. Bez zastanowienia zaczęli uciekać. Na ich nieszczęście, samochód którym jechali nie był w najlepszym stanie i szybko zaczął się dymić. Oczywiście jak zawsze lokalni nie pomagali i jedno auto wyjechało im na czołowe i GTR zgasł.

-Kurwa- syknął Carbo

Erwin natomiast nie mógł przestać się śmiać z zaistniałej sytuacji, patrząc też na reakcję jego przyjaciela. Po chwili pod ich samochód podszedł policjant.

-103, Dante Capela. Carbonara. Mogę wiedzieć co to miało być?

-Tak czysto teoretycznie wydaje mi się że to była ucieczka. - odpowiedział Carbo jeszcze bardziej rozśmieszając Erwina

-O dzięki, nie zauważyłem. Dobra, będzie mandzacik. 1500$. Pasuje?

-Ehhhh, niech będzie. Siwy kurwa, zamknij się już- odpowiedział sam się śmiejąc

-O pastor, jak życie?- Zapytał Dante, jednocześnie uspokajając trochę Erwina

- hehe A dobrze. A u ciebie?- przekazał pytanie do Capeli

-Jeżdże z Grześkiem i mnie Kurwica już bierze- po tych słowach śmiech w samochodzie natychmiastowo ustał. Twarz Erwina zmieniła załkowicie wyraz. Carbonara widząc to, jak najszybciej podpisał dokument.

-Podwieźć was gdzieś? Nie ma tu w pobliżu żadnego parkingu.

-Eee wiesz Cape...-zaczął Carbo, ale nie dane było mu dokończyć

-Dzięki, ale ładna jest pogoda, więc przejdziemy się. Prawda Carbo?- odpowiedział nieszczerze się uśmiechając

-Mhm- mruknął kiwając głową

-Eee okej...- odpowiedział lekko zdziwiony Dante- to cześć.

Policjant odszedł do swojego radiowozu, wsiadł i odejchał. Jak samochód policyjny był już daleko, Erwin głęboko westchnął.

-Siwy, słuchaj- przerwał na chwilę, patrząc na smutną twarz- Ehh, nie możesz go ciągle unikać. W końcu na pewno się spotkacie, to nieuniknione.

-Wiem Carbo wiem, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tego spotkania. Tego co mu powiem i ogólnie- westchnął, po czym zaczął uderzać pięścią w nogę- jebane U-CZU-CIA.- przestał uderzać ręką i oparł się o siedzenie- Kurwa!

-Dasz sobie radę. Erwin którego znam nigdy się nie poddaje. Po prostu bądź sobą- uśmiechami się w stronę Złotookiego na co ten odwzajemnił ten gest.

-Dzięki Carbuś- pokiwał głową i wysiedli w końcu z nadal dymiacego się GTR'a.

Stanęli na drodze i zatrzymali losowy samochód, zwytrychowali go i ruszyli w miejsce wybrane przez Carbonarę.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Capela wraz z Montanhą odjeżdżali właśnie od zatrzymanego przed chwilą GTR'a Carbonary. Dante zamyślony siedział w samochodzie zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem pastora. Zdawał sobie sprawę, że nastawienie chłopaka, ma jakiś związek z Montanhą. Gregory natomiast wyglądał przez okno.

-To był Carbonara?- zapytał w końcu Brunet

-Taa, był razem z pastorem, któr- przerwał widząc wyraz twarzy Gregorego

Czemu ja mam taki niewyparzony język. KURWA!

-Co z nim?- dopytał z zaciekawieniem Montanha

-Eee, noo tak jakby.. dziwnie się zachowywał gdy...- spojrzał zestresowany na Gregorego

-gdy co?- dopytywał Brunet

-gdy... Wspomniałem mu że jeżdżę z tobą...

Aha...

~~~~~~~~~~~~~~~~

No i koniec kolejnego rozdziału!

I enjoyed your stay <3

951 słów

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinOnde histórias criam vida. Descubra agora