✨28✨

1.7K 124 18
                                    

Godziny mijały, Erwin siedział w samochodzie. Serce waliło mu w piersi a na skórze pojawiły się kropelki potu. Bardzo się denerwował. Chciał jak najszybciej odzyskać przyjaciół, ale najwidoczniej porywaczom się nie śpieszyło. Oparł się o kierownicę i czekał na wiadomość. Martwił się cholernie. Bał się że ANONYMOUS zrobi krzywdę jego bliskim, jego rodzinie. Bardzo chciał im pomóc. Był gotowy zrobić wszytko by ich uratować.

Niebo już dawno zapełniło się gwiazdami, a ulice Los Santos rozjaśniał blask księżyca. Erwin nie patrząc na zegarek mógłby oszacować że był środek nocy. Słychać było tylko szum jadących aut. Westchnął głośno gdy jego telefon zaczął dzwonić.

-Erwin Knuckles- odpowiedział ze spokojem, gdy na ekranie pojawił się napis: Policjant Kapela

-Znalazłeś ich?- zapytał

Erwin wstrzymał oddech, nie wiedział co powinien powiedzieć. Zaczął udawać kaszel żeby mieć więcej czasu na wymyślenie czegoś.

-Wszytko ok?- zapytał Capela

-Tak, tak, zaksztusiłem się - skłamał

-To jak?

-Nie, znaczy tak, znaczy w pewnym sensie. Wiem gdzie są- zaczął się jąkać

-Okej.. ale jesteś pewny że to nie oni porwali nam policjanta?

-Jestem Pewny- odpowiedział stanowczo poprawiając się na fotelu.

Do jego uszu doszedł dźwięk SMS,a.

-Yy, powodzenia w poszukiwaniach, ja muszę kończyć cześć- rozłączył się

Wszedł szybko w wiadomości i kliknął w odpowiedni kontakt. Światło pochodzące z jasnego ekranu telefonu raziło go po oczach. Zmniejszył więc jasność i przeszedł do czytania.

Od: ANONYMOUS

Witam ponownie Erwinie, mam dla ciebie kolejne zadanie. Twoja poprzednia informacja bardzo nam się przydała. Dlatego twoim zadaniem będzie dostarczenie do nich pewnej paczki. Znajdziesz ją tam gdzie ostatnio czekał na ciebie pistolet. Pamiętaj o jednym- nie mów że paczkę masz od nas. Nie pytaj, tylko działaj. Paczkę musisz donieść sam. Masz czas do 3 rano. Pospiesz się. Czas mija, Erwinie.

Złotooki czytał po raz kolejny wiadomość by nic mu nie umknęło. Odpalił silnik pojazdu i ruszył na doki. Stał tam ten sam kontenerowiec, a w środku leżała skrzynia. Dosyć dużych rozmiarów. Erwin podniósł ją, ale nie da się ukryć że miał problemy z przeniesieniem jej.

Co tam w środku jest?!

Wsadził paczkę do bagażnika i ruszył na lotnisko. Całą drogę obmyślał plan spotkania z Kartelem. Erwin już nie raz miał z nimi styczność i dobrze wiedział że lepiej z nimi nie zadzierać. Ale czemu współpracują z ANONYMOUS? O ile w ogóle współpracują.

Znalazł niewielki samolot i z trudem zapakował do niego tajemniczą paczkę. Odpalił silnik wytrychem i wzleciał w powietrze. Nie obyło się bez pokazu sztuczek na niebie, na rozluźnienie sytuacji.

Po niedługim czasie wyspa Cayo Perico pojawiła się w zasięgu jego wzroku. Ułożył samolot w odpowiedniej pozycji do ładowania i kierował się w dół. Nigdy nie miał problemu z tym, ale kiedy wiedział że jego rodzina jest w niebezpieczeństwie, nie panował nad maszyną. Niewielkie turbulencje zawładnęły samolotem, więc kiedy koła pojazdu dotknęły ziemi, Erwin odetchnął ze spokojem. Wysiadł z pojazdu i wyciągnął paczkę dla Kartelu. Wiedział że nie da rady przejść tak dużej odległości na piechotę niosąc to opakowanie ze sobą. Rozglądnął się wokół siebie w poszukiwaniu jakiegoś pojazdu. Nic nie znalazł. Przeszedł więc kawałek do przodu, z nadzieją że zaraz coś się pojawi. Na szczęście kiedy zmęczenie dawało o sobie znać, Siwowłosy zauważył że przed nim stał właśnie jeden z pojazdów należących do Kartelu. Zawahał się. Wiedział bowiem że kradzież ich pojazdu nie jest najbardziej racjonalnym pomysłem. Ale nie było innej opcji. Albo to albo długa droga z tym czymś w rękach. Wybór był prosty. Za pomocą wytrychu otworzył oraz odpalił pojazd. Wsadził skrzynkę do środka i odejchał. Oddech powoli mu się wyrównywał. Noc nadal była ciemna, ale na wyspie wyglądała bardziej mrocznie. Na drodze nie było żadnych lamp, żadnych ludzi, po prostu krzaki, drzewa i pola.

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now