✨43✨

1.7K 131 25
                                    

Dzień nie zaczął się najlepiej. Duże krople deszczu spadały z nieba na ulicę Los Santos. Ludzi można było spotkać tylko w samochodach, lub pod parasolami. Porwisty wiatr szamotał liśćmi drzew na lewo i prawo. Na sam widok robiło się zimno.

Erwin Knuckles przyglądał się tej pogodzie z mieszkania. Duże okna pozwalały mu na oglądanie szerokiego obrazu przed nim. W prawej ręce trzymał kubek z gorącą kawą, drugą zaś położył na zimnej szybie. Twarz miał tak blisko okna, że jego nos prawie dotykał szkła. Nabrał powietrza i wypuścił go ustami przez co na szybie pojawiła się para. Palcem przejechał po tym miejscu, rysując uśmiechniętą buźkę. Patrząc na jego dzieło mimowolnie kąciki jego ust podniósł się w górę. W końcu para zeszła pozostawiając ponownie czystą szybę.

Stał tak chwilę, dopóki nie poczuł na swoich biodrach ciepłych dłoni Montanhy. Brunet umiejscowił swoją głowę na jego ramieniu przymykając oczy.

-Hej skarbie- przywitał się Erwin

-Cześć- odpowiedział niskim, zaspanym głosem Gregory- Czemu nie śpisz? Wcześnie jest.

-Jakoś tak się obudziłem i nie mogłem już zasnąć- odrzekł kładąc swoją dłoń na tej Montanhy

-Mogę łyka?- zapytał zerkając na kawę pastora

-Eh trzymaj- podał kubek policjantowi

Ten przybliżył go do swoich ust i napił się trochę ciepłego napoju.

-Eeejj miał być jeden- wykrzyczał Erwin wyrywając kubek z dłoni starszego

Montanha podniósł rękę w górę tak aby niższy od niego Erwin nie mógł go dosięgnąć.

-Ty Kurwo- odezwał się po chwili Siwy

Kiedy Erwin się uspokoił, Montanha skorzystał z okazji i złożył lekki pocałunek na ustach chłopak. Kiedy się oderwali złotooki odrzekł:

-Nie myśl, że tak rozwiążesz problem mojej kawy.

-Ja nie widzę problemu- odpowiedział Montanha z cwanym uśmiechem na twarzy

-A ja ta- nie dokończył gdyż przerwał mu dzwoniący telefon- Idę odebrać, dorwę cię później- pocałował szybko policjanta i odszedł szukając telefonu.

"Carbonara"

-Halo?- odezwał się Erwin

-Staryyy, przypał! 4 radiowozy na mnie i helka- wysapał do słuchawki Nico

-Co znowu odjebałeś?- zapytał, ale słysząc sygnały policyjne, wiedział, że nie wróży to nic dobrego

-No kurwa właśnie nic, jechałem i nagle mnie zatrzymali. A ja mam przy sobie kurwa termit. I na dodatek GTR mi się dymi! Siwyyyyy!

-No ale kurwa co ja mam zrobić?- westchnął i popatrzył w stronę Grzesia, który przygotowywał coś w kuchni- Dobra jadę, wytrzymaj jeszcze trochę, podłoże ci gdzieś inną furę- Rozłączył się

Szybko przebrał się w jakąś losową bluzę i spodnie po czym wybiegł z pokoju.

-Idziesz gdzieś?- zapytał Gregory przypatrując się Erwinowi

-Emmm, Carbo ma problemy, wiesz jak jest- powiedział wymijająco

-Taa, czaje- puścił mu oczko- tylko uważaj na siebie!

-Jasne, cześć!- wykrzyknął znikając za drzwiami budynku.

Montanha widząc odjeżdżającego z parkingu Erwina, wbiegł do pokoju, ubrał się w jego ulubione cichy, a kiedy był już gotowy wybrał odpowiedni numer.

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now