✨36✨

2.1K 146 54
                                    

Serce waliło jak szalone. Ogromny natłok myśli pojawił się w jego głowie. Czuł się tak jakby jego serce miało zaraz wylecieć mu z piersi. W brzuchu latały mu motylki. Wyglądało to tak jakby było to ich ostatnie spotkanie, a rzeczywistości był to dopiero początek.

Tak właśnie czuł się Erwin Knuckles, stojąc na środku lotniska i całując ukochaną osobę. Liczył się tylko on, Gregory Montanha. Złotooki nie przejmował się innymi, a gdyby mógł, nie przerywałby tej chwili nigdy. Bał się, że jeżeli się oderwie, okaże się że był to tylko i wyłącznie sen. Jeden z wielu w których znajdował się Brązowooki policjant. Na szczęście tak nie było. Oni naprawdę stali na lotnisku, naprawdę stojali blisko siebie, naprawdę się całując.

Kiedy stali już tak trochę, Gregory zaczął się uśmiechać Erwinowi w usta, na co młodszy odpowiedział tym samym.

-No co?- zapytał zadowolony Erwin

-Nie nic, po prostu nie mogę w to uwierzyć- uśmiechnął się szerzej patrząc mu w oczy- zostajesz prawda?

-Mhm

Gregory złapał Erwina za dłoń, łącząc ich palce razem, a drugą wziął jedną z walizek chłopaka. Złotooki nigdy nie był tak szczęśliwy jak w tamtej chwili. Wyszli z budynku i skierowali się do samochodu. Włożyli bagaże na tylnie siedzenia pojazdu. Zasiedli na swoich miejscach nie przestając się uśmiechać. Erwin zerknął ostatni raz na lotnisko, ciesząc się że nie będzie musiał wyjeżdżać, tylko te dni dane mu będzie spędzić z Grzesiem. Wiatr rozwiewał liście drzew na różne strony, a z nieba zaczął padać deszcz. Każda osoba, która zobaczyła tego dnia Erwina mogłaby wywnioskować że jest on bardzo szczęśliwy. W końcu ruszyli przed siebie. Wyjechali z terenu lotniska kierując się do mieszkania.

-Możemy jechać do ciebie?- zapytał Montanha

-Pewnie, a czemu nie do cie- przerwał widząc wyraz twarzy Montanhy- aaaahaa, rozumiem.

-Nie chcę żeby nas widziała razem. Zdziwisz się ale to ona uświadomiła mi że powinienem do ciebie jechać.

-Naprawdę?- zapytał

-No. Jestem jej wdzięczny, pewnie gdyby nie to, wyleciał byś, a ja byłbym na siebie zły że nie zrozumiałem tego wcześniej. Wiem że pewnie było ci ciężko i ogólnie patrząc na to co się działo, ale- zaczął

-Nie zadręczaj się tym. Ważne że teraz możemy być razem- uśmiechnął się kładąc rękę na ramieniu bruneta

Resztę drogi przebyli wsłuchując się w melodię grającą w radiu. Gdy w końcu znaleźli się przed budynkiem, wysiedli z samochodu i udali się do środka.

Weszli do windy, w której nie obyło się bez pocałunków. Montanha przywarł Złotookiego do ściany i zaczął całować jego usta. Po chwili jednak musieli przerwać gdyż winda dojechała na właściwe piętro. Skierowali się więc do drzwi Erwina i gdy tylko znaleźli się w środku, rozpoczęli to co musieli przerwać w windzie. Tym razem Gregory pchnął Erwina na ścianę i zaczął obcałowywać jego szyję, zostawiając gdzie nie gdzie bordowe ślady. Młodszy w tym czasie wplątał swoje dłonie we włosy bruneta rozkoszując się chwilą. Kiedy ich usta znowu się spotkały a pragnienie zupełnego zbliżenia się do siebie dało o sobie znać, Gregory złapał Erwina za nadgarstek i pociągnął za sobą do sypialni. Gdy znaleźli się przed łóżkiem Erwin złapał za golf Gregorego, podnosząc go do góry. To samo Brunet zrobił z bluzą Erwina. Rzucili ubrania w kąt ponownie się całując. Dłonie Złotookiego błądziły po nagim torsie chłopaka.

Gregory w końcu złapał za pośladki Erwina podnosząc go i kładąc na łóżko. Ten oparł się na łokciach patrząc ciągle w oczy Gregorego, który wdrapywał się właśnie na łóżko. Starszy nachylił się nad nim i ponownie złożył pocałunek na jego ustach. Dłonią przejechał po torsie Erwina docierając w końcu to jego spodni. Brak paska ułatwił mu ściągnięcie z niego spodni. Zsunął je z nóg Erwina i rzucił na podłogę. Podczas tej czynności poczuł jak Erwin się trochę spina. Zmartwiony oderwał się od jego ust.

-Wszytko ok? Jak chcesz to moż- zaczął

-Nie, po prostu... To głupie... Ale nigdy tego nie robiłem- powiedział lekko zmieszany, odwracając wzrok.

-Masz na myśli, że to jest twój pierwszy raz?- gdy młodszy pokiwał głową, Monte dodał uśmiechnięty- w takim razie cieszę się że to mogę być ja. Sprawię by było fajnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Rano obudzili się wtuleni w siebie. Obydwoje zadowoleni ze wspólnie spędzonej nocy.

-Dziękuję- Erwin szepnął Grzesiowi do ucha

-Za co?- zapytał

-Za to że to byłeś ty. Kocham cię Grzesiu- odpowiedział mu prosto w oczy

-Ja też cię kocham głuptasku- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy

Złączyli swoje usta w pocałunku pełnym miłości. Erwin leżał na klatce piersiowej Gregorego, a ten objął go swoją ręką głaskając go po włosach. Zza okna docierały do nich promienie słońca, które rozświetlały cały pokój.

-Trzeba wstać- powiedział Montanha- zaraz zaczynam służbę

-Musisz?- zapytał Erwin

-Uwierz mi wolałbym zostać tu z tobą- popatrzył w oczy siwowłosego

-Okej, odwieźć cię? Ja i tak muszę się spotkać z moimi- powiedział wstając Erwin.

-Chętnie

Wstali więc i założyli na siebie bieliznę oraz resztę ubrań. Erwin uśmiechnięty wpatrywał się w Gregorego, który zakłada na siebie golf, przy okazji nieźle się z nim siłując. Gdy obydwoje byli gotowi wyszli i samochodem ruszyli na komendę. Przed wyjściem Gregory położył rękę na policzku Erwina i pocałował go w usta. Pożegnał się i poszedł już spóźniony na komendę. Gdy Erwin miał już wyjeżdżać zauważył Jasnowłosą dziewczynę z dość duża torba w ręku kierująca się do swojego pojazdu. Nie lubił jej to fakt, ale mimo wszytko był jej wdzięczny, a honor nie pozwalał mu przejść obok tego obojętnie. Wyszedł więc z pojazdu i szybkim krokiem skierował się w stronę dziewczyny.

-Panie Mio, Pani Mio- krzyknął a dziewczyna zwróciła się w jego stronę.

Miała neutralny wyraz twarzy. Erwin stanął przy niej patrząc na jej bagaż.

-Wyjeżdżasz?- zapytał Erwin

-Tak, nic tu po mnie- podeszła do drzwi kierowcy i już miała wchodzić, ale Erwin ją zatrzymał.

-Chwila. Chciałbym ci podziękować Mia. Wiesz za co. Zdaję sobie sprawę że jest ci teraz trudno, ale pomimo wszystko dziękuję- uśmiechnął się niepewnie

-Oh, nie ma za co- odpowiedziała lekko zdziwiona- Miłość nie wybiera co nie? Mam nadzieję że wam się uda- odwzajemniła uśmiech, lecz ten jej był przepełniony nutką smutku- Do widzenia Panie Erwinie.

-Do widzenia- pożegnał się po czym wrócił do swojego samochodu i ruszył w stronę Arcade.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka!

Nareszcie coś się dzieje :D

Widzimy się niedługo w kolejnym rozdziale <3

1022 słowa

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now