✨34✨

1.8K 141 22
                                    

Godziny mijały. Wspólnie spędzony czas to było to czego mi brakowało. Wspólne śmiechy, rozmowy. Erwin chciał spędzić z Gregorym ten czas jak najlepiej. Tak jakby to miałyby być ich ostatnie chwile razem. Bo kto wie? Może Erwin już nigdy nie wróci? Może wróci ale w odwiedziny i nie będzie miał czasu dla policjanta. Podczas tych kilku godzin, próbował odtrącić od siebie te myśli i cieszyć się chwilą.

Objechali pół miasta spędzając ten czas na wspólnych rozmowach. Nawet nie zauważyli jak zbliżała się 14. Gdyby nie powiadomienie w kalendarzu, Erwin pewnie by zapomniał.

Jedyne co zasmuciło trochę Złotookiego był fakt że żaden z jego przyjaciół nie złożył mu nawet życzeń. Trochę go to zabolało, ale spędzając czas z Gregorym, próbował o tym zapomnieć.

Kiedy przyszło mu przypomnienie w telefonie, siedzieli wtedy w parku. Na tej ławce, na której zawsze siadali. Erwin że smutkiem powiadomił policjanta o spotkaniu, wstali i popatrzyli sobie w oczy.

-Grzesiu, chciałbym się już pożegnać, nie wiem jak to będzie jutro, może już się nie zobaczymy- westchnął i odwrócił wzrok, gdyż nie miał serca mówić mu tego patrząc w jego oczy- dlatego, po pierwsze chciałbym cię przeprosić za ukrywanie twojego związku wtedy. I chciałem podziękować, za wspólnie spędzone chwile, bo było naprawdę fajnie- zaśmiał się próbując rozluźnić sytuację.

Gregory złapał Erwina za brodę i zwrócił jego twarz w swoim kierunku. Przez chwilę się w siebie wpatrywali, a w oczach Erwina pojawiły się łzy. Obiecał siebie że nie będzie płakać i za wszelką cenę chciał tego dotrzymać.

-Erwin... Naprawdę musisz wyjeżdżać?- zapytał nie wiedząc co powinien powiedzieć w tej sytuacji.

Mimo wszytko Montanha nie chciał by Erwin go opuszczał. Czuł się przy nim naprawdę szczęśliwy. Był dla niego bliski i przy każdym wspólnym spotkaniu uśmiech pojawiał się na jego twarzy.

-Już postanowiłem... Uwierz Grzesiu, tak będzie lepiej. Dobrze o tym wiesz. Mia mnie nie lubi i będę wam stwarzał tylko problemy. Chcę żebyś był szczęśliwy- wypowiadając te słowa łzy spłynęły mu już niekontrolowanie.

-Nie płacz- podszedł do Siwowłosego i go przytulił- Będę szczęśliwy jak zostaniesz.

-Nie mogę, nie dam rady- powiedział w ramie chłopaka

Gregory się już nie odezwał. Stali w tej pozycji chwilę nie mówiąc nic.

-Powinieneś już iść, czekają na ciebie- odsunął się

-Ah tak, już idę- zaczął wycierać swoje łzy i ukryć twarz przed chłopakiem

Rzadko kiedy płakał, a na pewno nie przy kimś, dlatego ta sytuacja była dla niego lekko dziwna.

Zaczęli kierować się w stronę Corvetty. Wsiedli i ruszyli pod Burgershota, gdzie miało odbyć się spotkanie. Zaparkowali na parkingu i ze smutkiem w oczach popatrzyli na siebie. Obydwoje po chwili się uśmiechnęli. Siwy w końcu złapał za klamkę i otworzył drzwi. Zanim wyszedł rzucił jeszcze:

-Dziękuję, że jesteś Grzesiu- wyszedł z samochodu

Brunet obserwował jego oddalające się ciało. Gdy Erwin zniknął za rogiem, odpalił silnik pojazdu i udał się pod komendę.

Złotooki wszedł do restauracji od strony zaplecza. O dziwo nikogo nie było. Na ladzie leżała karteczka, którą Erwin od razu przeczytał.

"Erwinku, dziś są twoje urodziny, dlatego wspólnie chcielibyśmy ci życzyć wszystkiego co najlepsze, żebyś spędzał wszystkie swoje najskrytsze marzenia i żebyś był tak pozytywny jaki jesteś. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!"

Na dole kartki widniało zakszotowe zdjęcie. Erwin gdy tylko go zobaczył, szeroko się uśmiechnął. Jednak z drugiej strony, było mu trochę smutno, bo nikt nie powiedział mu tego prosto w twarz, tylko napisali na kartce.

Jak się okazało to nie była jedyna rzecz jaka była na ladzie. Leżała tam też fotografia jakiegoś miejsca. Złotooki chwilę przyglądał się zdjęciu, a po chwili już wiedział co pokazuje owe ujęcie.

Lotnisko

Wyciągnął Lambo z garażu i pojechał. Gdy był już na miejscu, patrząc cały czas na fotografię, znalazł odpowiednie miejsce. Rozglądał się wszędzie szukając jakiej wskazówki. Biegał przed wejściem do lotniska nadal nic nie mając. W pewnym momencie na ścianach zobaczył strzałki. Szło mu to dosyć opornie, jednak w końcu doszedł do miejsca, w którym znalazł kolejne zdjęcie.

Tym razem długo nie musiał się zastanawiać. Doskonale znał to miejsce. Był to widok z miejsca do którego często jeździł z Montanhą. Napis VINEWOOD. Ruszył tam i niedługo później był już na miejscu. Wdrapał się na każdą Literę po kolei a dopiero na ostatniej znalazł kolejną fotografię. Przedstawiała ona kawałek jakiegoś budynku. Próbował znaleźć jakiś znajomy punkt. Po chwili wiedział już że patrzy właśnie na budynek w którym znajduje się Lombard Dii.

Pojechał w stronę Paleto wiele razy uderzając o inne samochody. Na jego szczęście na paleto Dia miał swój warsztat, więc zanim skierował na lombard, zatrzymał się na naprawę. Na miejscu podbiegł do niego Fabio, który złożył mu życzenia i naprawił samochód. Zaraz po tym Erwin pojechał pod budynek Dii i zaczął szukać kolejnego zdjęcia. Nie znalazł żadnej fotografii, natomiast jego oczom ukazało się Menu z pierwszego otwarcia Acrade. Nie zastanawiając się długo, pojechał na miejsce. Stanął przed wejściem i wszedł szybko do środka. Jednak nikogo tam nie zastał. Wszedł więc głębiej z nadzieją że znajdzie jakąś wskazówkę. Gdy postawił pierwszy krok usłyszał głośne:

-WSZYTSKIEGO NAJLEPSZEGO!

Wszyscy z Zakszotu wyskoczyli zza ścian trzymając w rękach balony a obok nich wyszła Heidi z tortem w rękach. Wszyscy zaczęli śpiewać STO LAT, a najbardziej z nich darł się David.

Gdy skończyli śpiewać Erwin zdmuchnął świeczki i usiedli wszyscy razem. Każdy był bardzo zadowolony z niespodzianki a to był dopiero początek. Gdy wszyscy zjedli chociaż jeden kawałek ciasta, wyszli z Arcade i udali się na plażę. Czekało tam na nich miejsce przy basenie, gdzie miała odbyć się dalszą część przyjęcia. Niebo robiło się coraz ciemniejsze, co dawało jeszcze lepszy klimat.

-Erwin, mam dla ciebie zadanie, jeżeli ci się uda to dostaniesz nagrodę- zaśmiał się Dia, a gdy Erwin kiwnął głową na tak, chłopak kontynuował- dobra, tym musisz zestrzelić wszystkie helki, które wzlecą zaraz w powietrze, masz 10 pocisków, gotowy?- powiedział wręczając Erwinowi RPG

Złotooki w szoku, lecz uśmiechnięty wpatrywał się w Dię. Po chwili nad ich głowami pojawiły się 4 helikoptery. Erwin zaczął w nie strzelać, nasłuchując chłopaków którzy mu mocno kibicowali. Po wielu próbach udało mu się, więc Dia zaprowadził go do garażu obok i pokazał mu samochód, który dla niego kupił. Gdy chłopak wyciągnął pojazd, Złotooki wybuchnął śmiechem. Przed nim ukazał się mini Sułtan. Wsiedli razem do niego jadąc z powrotem do przyjaciół. Najbardziej prezent spodobał się Vazquezowi, który nie chciał opuścić pojazdu. Impreza trwała w najlepsze. O północy wystrzelili fajerwerki. Oczywiście nie obyło się bez alkoholu. Wszyscy bawili się doskonale.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejjjj <3

Kolejny rozdział z nami

Hih

1055 słów

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now