Płakał.
Przez całą drogę do więzienia po jego policzkach spływały słone łzy.
Zapomnieć.
Tego właśnie chciał Erwin, ale w jego przypadku było to niewykonalne. Montanha był częścią jego życia. Wartościowym puzzlem, bez którego cała układanka jakim jest jego życie była niedokończona. Z Montanhą łączyły go też piękne wspomnienia, kiedy jeszcze 1 warstwa była nienaruszona. Piękne czasy.
Erwin był na siebie zły, wręcz wkurwiony o to że zakochał się w osobie, która nie odwzajmnia uczuć.
Chujowe to życie.
Nie widział w nim żadnego sensu.
Cały czas w więzieniu spędził na siłowni, sam. Carbo i David siedzieli na zewnątrz. Erwin nawet się nie z nimi przywitał. Nie chciał by przyjaciele widzieli go w tak złym stanie.
Do wyjścia zostało mu 30 miesięcy. Wyszedł na zewnątrz i zobaczył jak jego przyjaciele właśnie zostali wypuszczeni. Stał chwilę zdziwiony, czemu oni już wychodzą?
No tak, przecież on zmarnował czas na jebanej komendzie. To by się zgadzało.
Usiadł na ławce na zewnątrz i podziwiał gwiazdy na niebie. Piękne, migocące światełka umilały ten, jakże nudny pobyt w więzieniu. Oddychał spokojnie na chwilę zapominając o Gregorym. Te piękna chwilę przerwał jeden z pracowników więzienia.
-Pana wyrok, właśnie się skończył. Zapraszam- powiedział zachrypniętym głosem
Erwin ostatni raz spojrzał na gwiazdy, wstał i ruszył za mężczyzną. Pracownicy oddali mu jego ciuchy i telefon, po czym wyprowadzili przed mury więzienia. Erwin zaraz po wyjściu wziął głęboki wdech powietrza.
Wolność
Wybrał numer Heidi i zadzwonił. Niestety nie odebrała.
Pewnie jest zajęta
Zadzwonił do Kuia, też nic. Carbo- nic, David- brak odpowiedzi
Co jest?
Nie odebrał też Ivo, Labo, ani Vasquéz. Ewidentnie coś było nie tak. Zawsze odbierają. Jak nie jeden to drugi. Wybrał więc kontakt Summer.
-Hej- przywitał się- Wiesz gdzie jest David?
-No właśnie nie, nie odbiera ode mnie. Wiem że miał wyrok i myślałam że jest z tobą.
-Kurwa... No właśnie nie ma i co najważniejsze Carbo, Kui i inni też nie odbierają.
-Myślisz że coś im się stało?
-A byliby aż tak czymś zajęci żeby żaden z nich nie odbierał? W tym Heidi?
-Chyba nie, kurde.
-Przyjedziesz po mnie pod więzienie? Ogarniemy to.
-Dobra, już jadę- słychać było w jej głosie zmartwienie.
Kilka minut później na parkingu pojawiło się auto Summer. Erwin pośpiesznie otworzył drzwi i wpakował się do środka. Odjechali bez słowa.
-Dobra, to jaki jest plan?- zapytała
-Nie wiem, najpierw musimy się upewnić czy na pewno coś im się stało, a potem... Potem będziemy szukać. Z tak dużą ilością osób nie ukryją się tak łatwo.
Przynajmniej miał taką nadzieję.
-Okej... Pomóc ci w czymś?
-Jak się okaże że nie ma ich, to jasne że tak. Każdy się przyda.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Prosto W Oczy || Morwin
Любовные романы"Dawniej jego i Montanhe łączyło dziwne uczucie, coś w stylu przyjaźni ale takiej bardzo dużej przyjaźni. Oni sami nie potrafili powiedzieć co to właściwie jest." Mia wyjechała, Erwin wrócił. Czy coś może pójść nie tak? Życzę miłego czytania :)