5. Smok i szlaban

2.5K 120 72
                                    

Snape rzeczywiście sędziował następny mecz, który wygrał Gryffindor. By odreagować swoją złość, nakrzyczał w Zakazanym Lesie na profesora Quirella. Harry opowiedział im o wszystkim i w końcu było jasne, że Snape chciał wykraść Kamień Filozoficzny. Quirrell miał mu w tym pomóc i to dało im do myślenia. Domyślili się już, że coś więcej oprócz Puszka pilnowało Kamienia.

Czas mijał nieubłaganie. Stopniały śniegi i świeży powiew wiosny, jakoś zachęcił uczniów Hogwartu do dalszej pracy i brnięcia przez semestr. Nauczyciele zadawali im masę prac domowych i ferie Wielkanocne nie były aż tak przyjemne, jak Bożonarodzeniowe. By nadążać z pracami na eliksiry, Harry i Ron korzystali z pomocy Antares, która do skutku tłumaczyła im każdy, niezrozumiały przez nich problem.

Zresztą, nie tylko oni czerpali zysk z jej wiedzy. Na bieżąco starała się tłumaczyć Dafne aktualnie przerabiany materiał. Na początku Draco i Teodor przysłuchiwali się półuchem, ale im bliżej zakończenia semestru byli, tym częściej przysiadywali się do dziewczyn, by zanotować ważniejsze fragmenty.

Antares miała wrażenie, że Draco bywał zazdrosny o jej relacje z Harrym. Marudził, gdy wychodziła, by się z nimi spotkać. Czasami próbował wkręcić ich w szlaban, za co oberwało mu się od Dafne.

– Antares ma prawo spotykać się, z kim chce – powiedziała wtedy. – Nawet z kimś pochodzenia mugolskiego. Wiem, że ty jesteś zbyt arogancki, by się tak skłonić w czyimś kierunku.

Antares była dumna, mogąc nazywać Dafne przyjaciółką. Choć Greengrassowie należeli do tej rodziny czarodziejów, w której czysta krew nigdy nie została splamiona, ona nie przywiązywała zbyt dużej uwagi do tego, kto z kim się przyjaźni (sama miała dobry kontakt z paroma Krukonkami pochodzenia mugolskiego).

Młoda Black podejrzewała, że to Lucjusz zrobił z syna takiego wyniosłego dupka. Teodor, czy nawet Blaise Zabini, który czasami kręcił się z Draco tu czy tam, nie zwracali zbytnio uwagi na mugoli czy czarodziejów półkrwi, dopóki ci nie weszli im w drogę albo nie zaleźli za skórę. Gryfoni, Puchoni oraz Krukoni często myśleli, że Ślizgoni są wyniosłymi, bezlitosnymi gnojkami, i owszem, zdarzały się takie przypadki, ale większość po prostu wolała, by zostawić ich w spokoju i dać im żyć.

Antares wracała z sowiarnii, gdzie wysłała list do babci, gdy spostrzegła Harry'ego, Rona oraz Hermionę zmierzającego ku błoniom.

– Co robicie? – zapytała.

– Idziemy do Hagrida zapytać o ten cały kamień – odpowiedział Harry. – Chodź z nami, jeszcze nigdy tam nie byłaś. Hagrid na pewno cię polubi!

– No nie wiem – odparła, drapiąc się po głowie.

– No chodź – ponagliła ją Hermiona. – Hagrid jest fajny, ale uważaj na jego ciastka. Można na nich zęby połamać!

Antares nieśmiało ruszyła za nimi. Dotarli do chatki gajowego. Wszystkie zasłony były pozasłaniane i nie można było zajrzeć do środka. Gdy zapukali, Hagrid podszedł do drzwi i zawołał: „Kto tam?" i wpuścił ich dopiero, gdy upewnił się, że to oni.

– My się jeszcze nie znamy – powiedziała Antares, wchodząc do środka. Natychmiast wyciągnęła ku niemu dłoń. – Antares Black, miło mi poznać.

Hagrid był zaskoczony, ale uścisnął lekko jej dłoń i we czwórkę usiedli na łóżku. W środku było bardzo gorąco. Przy kominku wisiały zioła oraz włosy z ogonów jednorożców. Pod sufitem zawieszono puste klatki. Kieł, pies Hagrida, zaczął obwąchiwać Antares, a potem ułożył głowę na jej kolanie, śliniąc się na jej szatę. Z czułością podrapała go za uchem.

– No więc... tego... chcieliście mnie o coś zapytać?

– Tak – rzekł Harry spokojnie, nie chcąc owijać sprawy w bawełnę. – Zastanawialiśmy się, czy nie mógłbyś nam powiedzieć, co strzeże Kamienia Filozoficznego oprócz Puszka.

The Bloodline | Harry Potter FanfictionWhere stories live. Discover now