45. Klątwa Rodu Greengrass

1.4K 106 74
                                    

Po wrześniu nastał deszczowy październik i któregoś weekendu pozwolono uczniom Hogwartu wybrać się do Hogsmeade. Ponieważ Dafne została zaproszona przez Teodora na randkę, Antares kręciła się z Draco i Blaisem, odwiedzając Miodowe Królestwo oraz pocztę, gdzie kupiła dodatkowe pióra oraz pergaminy.

– Nie wierzę – szepnął Draco. – Potter jest na randce z Weasley.

Rzeczywiście Harry zwiedzał wioskę wyłącznie w towarzystwie Ginny Weasley. Oboje weszli właśnie do Trzech Mioteł, rozmawiając o czymś żywo. Na ich ustach malowały się szerokie uśmiechy i Antares w myślach uznała to za uroczy widok.

– Nic w tym dziwnego – powiedziała Antares. – Są ze sobą praktycznie od czwartej klasy. Różnica jest tylko taka, że teraz przestali się z tym kryć. Zazdrość cię ściska, że nikogo nie masz?

Blaise stłumił napad śmiechu kaszlem.

– Skoro mowa o wielkich miłościach, czy to nie twój Thomas tam idzie?

Antares zmarszczyła brwi w zdziwieniu i odwróciła się szybko na pięcie. Rzeczywiście Thomas Coleman zmierzał ku nim żwawym krokiem, wyciągając przed siebie ręce i Antares, zachęcona tym gestem, rzuciła się na niego, by mocno go uściskać.

– Co tu robisz? – zapytała, gdy na jej twarzy malowało się czyste niedowierzanie.

– Pomyślałem, że cię odwiedzę – powiedział, uśmiechając się do niej. – I chciałbym też z tobą o czymś porozmawiać. Myślę, że to dość ważne.

– No dobrze, to sobie pójdziemy – westchnął Draco z rezygnacją. – Chodź, Blaise. Wejdźmy jeszcze do Zonka.

I obaj odeszli, nie chcąc im przeszkadzać. Tymczasem Thomas pociągnął Antares ku Trzem Miotłom, gdzie weszli do środka i zajęli jeden ze stolików w kącie. Black pomachała do Harry'ego i Ginny siedzących nieopodal. Oboje uśmiechnęli się do nich szeroko.

– Piwo kremowe?

– Z imbirem – poprosiła Antares. Gdy Thomas wrócił z piwem dla niej i Ognistą Whisky dla niego, usiedli bardzo blisko siebie, by mógł objąć ją ramieniem. – Co to za pilna sprawa? — zapytała.

Tommy odetchnął ciężej i spojrzał prosto w jej oczy, a ona na chwilę utonęła w błękicie jego tęczówek.

– Pomyślałem sobie... tylko nie panikuje, nie chcę, żeby to zabrzmiało głupio...

– Po prostu wyduś to z siebie – zachęciła go.

– Pomyślałem sobie, że oboje potrzebujemy schronienia – zaczął niepewnie. – Wiesz, na wypadek, gdyby Grimmauld Place przepadło, a każda inna kryjówka była niebezpieczna dla kogoś z naszych bliskich. Pomyślałem więc sobie, że... powinniśmy kupić dom – wyjaśnił, wyciągając z kieszeni płaszcza stary, pognieciony katalog. – Zaznaczyłem swoje ulubione – dodał, wskakując na zagięte rogi.

Antares niepewnie chwyciła katalog i zaczęła go kartkować. W swoich wizjach już dawno widziała Thomasa kupującego dom oraz część ich życia w nim. Nie zdołała jednak przewidzieć, że ta propozycja padnie tak wcześnie. Może i zbyt wcześnie.

– Przyznaj, że po prostu chcesz ze mną zamieszkać – powiedziała.

– Chcę, żebyś była bezpieczna – odparł. – A ponieważ najmniej martwię się o ciebie, gdy jesteś obok, to tak, chciałbym kiedyś z tobą zamieszkać. Oczywiście w momencie, gdy będziesz na to gotowa. Do niczego cię nie zmuszam. Chcę po prostu, żebyś pomogła mi wybrać coś, co teraz będzie moje, a w przyszłości, mam nadzieję, że nasze.

– Jesteś taki uroczy – szepnęła rozczulona, muskając ustami jego policzek.

Powoli kartkowała katalog, szukając domu, który widywała w swoich wizjach, a Thomas siedział obok, bawiąc się jej włosami i cierpliwie czekając na werdykt.

The Bloodline | Harry Potter FanfictionWhere stories live. Discover now