52. Cisza przed burzą

1.2K 104 30
                                    

Gdy Antares zeszła na śniadanie, była ostatnią, która zawitała do podłużnej jadalni. Przy długim stole siedział Draco, Teodor, Blaise, Dafne i Thomas. Każde z nich trzymało gazetę i czytało gorączkowo tekst.

Życie w Dworze Lanster, zakupionym przez Thomasa, chwilowo pędziło dość spokojnie. Wyremontowana posiadłość była piękna oraz elegancka, a dzięki zamieszkujących w niej osobom, pełna życia. Po śmierci Dumbledore'a, przez chwilę pomieszkiwali w niej Syriusz, Ester, Narcyza oraz Regulus. Teraz we czwórkę skryli w domku nad jeziorem, którego Antares została Strażnikiem Tajemnicy.

– Dzień dobry – przywitał się z nią Thomas. – Dobrze spałaś?

– Znośnie – mruknęła, siadając obok niego i nalewając sobie kawę z dzbanka. – Jakieś wieści?

Thomas bezszelestnie podsunął jej „Proroka Codziennego" pod twarz. Na pierwszej stronie ogromne litery oznajmiały: „Ucieczka z Nurmengardu". Pod spodem był artykuł na dwie strony, którego Antares nie miała zamiaru czytać. Przeleciała wzrokiem po akapitach, na dłużej zatrzymując się na wzmiance, że nie znaleziono żadnego ciała, a cała czarodziejska Europa szuka Gellerta Grindelwelda.

– Co się z nim stało? – zapytał Blaise, składając gazetę na pół. – Myślałem, że chcesz go zabić.

– I to zrobiłam – odpowiedziała, co ciężko przeszło jej przez gardło. – Gdy wszyscy sobie poszli, wzięłam jego ciało i pochowałam krypcie rodowej Langhamów.

– Zrobiłaś co? – zdziwiła się Dafne, która była przeraźliwie chuda i blada, bo ostatnio jej rodzina klątwa zmiotła ją na kilka dni z nóg.

– Mógł być tym Gellertem Grindelweldem, ale był też częścią mojej rodziny, poza tym na starość strasznie zmiękł. Chyba żałował niektórych rzeczy. Zasłużył na odpowiedni pochówek. W krypcie będzie mu dobrze – zapewniła, przewracając stronę Proroka. Natychmiast rzucił się jej w oczy inny artykuł.

WSPOMNIENIE O ALBUSIE DUMBLEDORZE

Elfias Doge

Albusa Dumbledore'a poznałem, gdy miałem jedenaście lat, w pierwszym dniu naszego pobytu w Hogwarcie. Polubiliśmy się od razu, niewątpliwie dlatego, że obaj czuliśmy się osamotnieni. Na krótko przed przybyciem do szkoły zachorowałem na smoczą ospę i choć już minęła zaraźliwa faza choroby, moja zielona, obsypana dziobami twarz skutecznie odstraszała kolegów. Natomiast Albus od początku miał zszarganą reputację, bo rok wcześniej jego ojca, Persiwala Dumbledore'a, skazano za brutalną napaść na trzech młodych mu goli, co zostało nagłośnione przez prasę.

Albus nigdy nie próbował zaprzeczać, że jego ojciec (osadzony w Azkabanie, gdzie zmarł) popełnił to przestępstwo, przeciwnie, kiedy zdobyłem się na odwagę, by go o to zapytać, odpowiedział, że jest przekonany o winie swojego ojca. Więcej o tej ponurej sprawie nie mówił, chociaż wielu go nagabywało. Niektórzy pochwalali ten czyn i zakładali, że Albus też nienawidzi mugoli.

Trudno o większą pomyłkę! Każdy, kto jako tako znał Albusa, mógł zaświadczyć, że nigdy nie przejawiał choćby najsłabszej niechęci do mugoli; mało tego, w późniejszych łatach z determinacją wałczył o uznanie ich praw, co mu przysporzyło wielu wrogów.

Już po kilku miesiącach sam Albus zaczął jednak zyskiwać sławę, która przyćmiła wyczyn jego ojca. Pod koniec pierwszego roku nie mówiło się już o nim jako o synu przestępcy, zagorzałego przeciwnika mugoli, ale jako o najwybitniejszym uczniu, jaki kiedykolwiek pojawił się w Hogwarcie. Ci z nas, którzy mieli przywilej bycia jego przyjaciółmi, brali z niego przykład i korzystali z jego pomocy oraz dobrych rad, czego nigdy nikomu nie szczędził. W późniejszych łatach wyznał mi, że już wówczas czuł szczególny pociąg do nauczania.

The Bloodline | Harry Potter Fanfictionحيث تعيش القصص. اكتشف الآن