Antares spędziła święta w Hogwarcie z Draco, Dafne, Teodorem oraz Blaisem tak, jak im obiecała. Harry, Ron i Hermiona, jak większość uczniów, wróciła do domów, do swoich rodzin. Czasy były niepewne. Nie można było przewidzieć, czy następne święta będzie można spędzić z bliskimi.
Tak więc przez kilka dni Ślizgoni mieli Hogwart tylko dla siebie. Drugiego dnia świąt urządzili małą bitwę na śnieżki, po której Draco i Blaise trafili do Skrzydła Szpitalnego z przeziębieniem. Odrobina wolnego czasu pozwoliła Antares na spokojne oddanie się eliksirowi. Ostatnia pomoc Snape'a bardzo ułatwiła jej pracę. Czuła, że rozwiązanie jest na wyciagnięcie ręki.
– A ty, dokąd? – zapytał Draco przedostatniego dnia ferii, gdy w szkole nadal nie było uczniów. Antares zeszła do Pokoju Wspólnego ubrana w płaszcz oraz czapkę.
– Mam spotkanie w Trzech Miotłach – wyjaśniła. – Chcecie iść ze mną?
– I niby jak się tam dostaniesz niezauważona? – zapytał Blaise z lekkim rozbawieniem, że w ogóle przyszło jej to do głowy.
– Huncwoci mają swoje sposoby. To idziecie?
Ponieważ brzmiało to ekscytująco, jej przyjaciele ubrali cieplejsze ubrania i po cichu poszli z nią do posagu garbatej czarownicy na trzecim piętrze, w którą Antares stuknęła różdżką. Jej garb otworzył się i poleciła im wejść do środka, co uczynili niepewnie. W bladym świetle różdżek przewędrowali chłodnym korytarzem, na końcu którego Antares narzuciła na wszystkich zaklęcie kameleona.
– To Miodowe Królestwo – szepnął piskliwe Teodor.
– Musimy się wydostać na zewnątrz – odparła. – Powoli chodźmy na górę i... au, moja stopa!
– Wybacz – mruknął Blaise.
Ponieważ było jeszcze dość wcześnie, Miodowe Królestwo nadal było otwarte. Niezauważani weszli na główną ulicę, gdzie Antares zdjęła z nich zaklęcie. W piątkę poczłapali do Trzech Mioteł, gdzie było tłoczno oraz gwarno, a przy jednym ze stolików siedziała dobrze wszystkim znana postać. Rita Skeeter pomachała do nich ochoczo.
– Witajcie, witajcie! – powiedziała uradowana. Policzki jej się zaczerwieniły, prawdopodobnie od drinka, który wypiła. Przed nią stała pusta szklanka z wisienką na dnie. – Ale się was zebrało. O czym będzie tym razem pisać? Zakładam, że o panu Malfoyu. Już widzę ten nagłówek „Draco Malfoy szczerze o rodzinnych perypetiach" i ten podtytuł: „Jak zwykły nastolatek radzi z sobie reżimem Sami–Wiecie–Kogo".
Draco, który pobladł nagle, spojrzał szybko na Antares.
– Nie martw się, Draco. Zostawiamy naszą rodzinę w spokoju.
– Och... – powiedziała smutno Rita, która już wyciągnęła ze swojej torebki notatnik oraz pióro. – To po co tu przyszłam? Czyżby Syriusz Black zgodził się opowiedzieć swoją historię. Nie chcę nic mówić, ale z tego byłaby bardzo dobra książka.
– Twoje chęci do szukania wymyślnych tematów ciągle mnie zaskakują, Rita – westchnęła ciężko Antares, co reporterka uznała za spory komplement. – Ale to nadal nie ta sprawa. Posłuchaj, chcę, żebyś napisała artykuł, ale to nie będzie taki zwykły artykuł.
– Masz moją uwagę – powiedziała Skeeter, nachylając się ku niej.
– Chcę, żebyś napisała o Voldemorcie.
Dafne zachłysnęła się powietrzem tak głośno, że kilka osób obejrzało się na nich, a może spowodował to hałas, który wywołała noga Rity w momencie zderzenia się ze stołem.
– Oszalałaś? – warknęła cicho. – Chcesz, żeby mnie zabili? Rozumiem drobne igraszki, wywiad z Potterem, ale to... Przesada. Prorok nigdy tego nie wydrukuje. Zwłaszcza teraz! Poplecznicy Voldemorta spaliliby całą redakcję!
CZYTASZ
The Bloodline | Harry Potter Fanfiction
FanfictionAntares Aurora Black to niepokorna córka groźnego przestępcy Syriusza Blacka. Choć przeszłość jej ojca od dziecka daje jej w kości, stara się żyć w wierze, że prawda ujrzy kiedyś światło dzienne. Tymczasem trafia do Hogwartu, gdzie poznaje Harry'ego...