24. Rodzina Black

1.9K 113 111
                                    

Blady świt wkradł się do dawnego pokoju Regulusa Blacka, gdy Antares poczuła, że ktoś mocno tarmosi ją za ramię. Zaspana otwarła oczy i ujrzała Ester pochylającą się nad nią z zatroskaną miną.

– Babciu, daj spokój, są wakacje – mruknęła.

– Wiem, będziesz mogła wrócić do łóżka, ale profesor Dumbledore chce z tobą porozmawiać.

Antares przebudziła się i podniosła do siadu. Spojrzała na babcię zaskoczona.

– Dumbledore tutaj jest? – zapytała.

– Tak, pośpiesz się.

Antares wyskoczyła z łóżka i naciągnęła na siebie szlafrok. W kuchni na krześle rzeczywiście siedział Albus Dumbledore ubrany w błękitną szatę o białych zdobieniach. Choć wyglądał na zmęczonego, zerknął na nią znad swoich okularów polówek i uśmiechnął się szczerze, gestem ręki zachęcając, by usiadła obok niego.

W kuchni była tylko jej babcia oraz Syriusz. Oboje najwyraźniej nie spali już od kilku godzin, bo byli w pełni wybudzeni. Na stole stały puste kubki oraz dzbanki z kawą, a także resztki kanapek.

– Wybacz mi tę wczesną godzinę, Antares, ale mieliśmy naradę Zakonu, a ja nie wiem, kiedy będę w stanie się tutaj ponownie zjawić, by zamienić z tobą słówko.

– Coś się stało? – zapytała z przejęciem.

– Dostałaś zgodę na zdawanie OWTMów z eliksirów na koniec piątej klasy – oznajmił radośnie dyrektor i Antares mocniej zabiło serce w piersi, a na dodatek prawie spadła z krzesła. – To duże wyzwanie, zwłaszcza że piszesz w tym roku resztę SUMów. Profesor Snape kazał ci przekazać te książki.

Tu machnął różdżką, a z kredensu za jego plecami podleciało do niej pięć tomów, których grubość odrobinę ją przeraziła.

– Trudno uwierzyć, że profesor Snape znowu za mnie poręczył – powiedziała.

– Och, zrobił to z wielką przyjemnością – odparł Dumbledore, uśmiechając się z rozbawieniem. – On nigdy tego nie przyzna na głos, ale jesteś jego ulubioną uczennicą.

– Snape lubi moją córkę, świat schodzi na psy – mruknął Syriusz pod nosem, a dyrektor zwrócił swój wzrok ku niemu.

– Powinieneś być z niej dumny, Syriuszu – powiedział.

– Ależ jestem! Nie zmienia to jednak faktu, że nie ufam Snape'owi.

– Rozmawialiśmy już o tym – dyrektor uciął ten temat i znów zwrócił się do dziewczyny. – Twój tata oraz twoja babcia opowiedzieli mi o waszej wczorajszej rozmowie – ciągnął, a Antares poczuła, że lekko zarumieniły się jej policzki. – „A jeśli chcecie zdobyć; Druhów gotowych na wiele; To czeka was Slytherin". Tak, Tiara Przydziału nie pomyliła się, umieszczając cię w Sytherinie, An. Jesteś mądra, sprytna i wielce ambitna, wierna do bólu. Nie winię cię, że wczorajsza prośba tak cię uraziła. Poczułbym się podobnie na twoim miejscu.

Antares patrzyła na dyrektora z czystym zdumieniem. Czy on naprawdę zacytował piosenkę Tiary Przydziału odśpiewaną cztery lata temu? I czy naprawdę w jakimś sensie popierał jej niechęć do tej głupiej prośby? Wydawało jej się to niezmiernie dziwne, ale z drugiej strony... Albus Dumbledore doceniał wartości czterech domów Hogwartu bardziej niż inni.

– Naprawdę? – zapytała.

– Och, tak... Nie ma nic gorszego jak utrata przyjaciół. Nie zabraniam ci z nimi korespondować oraz się z nimi przyjaźnić. Jedyne, o co cię proszę, byś pomyślała dwa razy, zanim coś powiesz, a przede wszystkim porządnie przeanalizowała, komu można ufać, a komu nie. Jesteś na tyle bystra, że na pewno raz-dwa to rozgryziesz. Kto wie, może uda ci się paru uratować przed okropnym losem, jakim jest służba w szeregach Lorda Voldemorta.

The Bloodline | Harry Potter FanfictionWhere stories live. Discover now