#37

11.2K 847 50
                                    

H A R R Y

Usiadłem przy wyznaczonym dla mnie miejscu przez kelnera. Rozejrzałem się za moim przyjacielem, który stał jeszcze w drzwiach lokalu, rozmawiając z chłopakiem zajmującym się rozmieszczeniem ludzi w restauracji. Podwinąłem rękaw marynarki i spojrzałem na godzinę znajdującą się na zegarku. Zdenerwowany zerknąłem na trójkę mężczyzn, którzy zmierzali w stronę mojego stolika. Bałem się, że cokolwiek powiem, spalę się ze wstydu. Wziąłem głęboki wdech i złapałem prawą ręką za szklankę, która stała przy moim nakryciu.

- Panie Styles - chwilę później usłyszałem niski głos rozlegający się tuż przede mną. Podniosłem wzrok z nad szklanki, odkładając ją na róg stołu. Wstałem szybko z miejsca i podałem rękę niewiele wyższemu mężczyźnie ode mnie.

- McCancy - mruknąłem w jego stronę, czując, że moja ręka robi się coraz bardziej spocona.

- Witaj, synu - pokiwałem głową w stronę mojego ojca, po czym spojrzałem w stronę Nialla, który jako ostatni dotarł do swojego krzesła. Wszyscy równocześnie zasiedliśmy do stołu, zaczynając naszą konwersację.

- Chciałem się tutaj z wami spotkać, aby omówić sprawę bostońskiej filii, którą będziemy rozbudowywali jeszcze w tym kwartale - próbuję słuchać mojego taty uważnie, jednak wibracje mojego telefonu uniemożliwiają mi całkowite skupienie przy rozmowie. Ukradkiem wyjmuję komórkę z marynarki i kładę ją sobie na kolanach, sprawdzając spis.

Widzę kilka nieodebranych połączeń od Holly, przez co trochę się denerwuję. Nigdy nie dzwoniła do mnie kilka razy pod rząd. To musiało być coś ważnego, a ja musiałem sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku.

Podnoszę wzrok na moich towarzyszy, którzy aktualnie byli zajęci wgapianiem się we mnie jak , przynajmniej, w kosmitę. Spoglądam w oczy mojemu ojcu, który patrzy na mnie z powątpiewaniem.

- Mógłbym odebrać telefon? Martwię się o Holly - wyznaję, przez co atmosfera na chwilę się rozluźnia. Widzę, że mój tata momentalnie zmienia swoje podejście do mnie i macha na mnie pospiesznie ręką. Szybko odchodzę od stołu, nawet nie zastanawiając się nad dobrymi manierami. Naciskam przycisk odblokowywania ekranu i szybko wchodzę z ostatnio nieodebrane. Dotykam kolumny z imieniem mojej żony i wybieram zieloną słuchawkę. Gdy znajduję się pod męską toaletą wybija dokładnie 6 dźwięk. Kilka sekund później zostaję przeniesiony na jej pocztę głosową, przez co uważam, że głos sekretarki, jest najgorszym dźwiękiem, jaki mogłem usłyszeć. Wzdycham rozgorączkowany i wybieram numer jeszcze raz. Gdy znowu moje połączenie zostaje odrzucone, nie zostaje mi nic innego, jak wysłanie głupiego sms'a.

Od: Harry

Do: Holly

Martwię się o ciebie. Oddzwoń, jak znajdziesz czas xx

Nawet nie zdążam włożyć komórki do kieszeni w moim wierzchnim nakryciu, gdy dostaję wiadomość zwrotną.

Od: Holly

Do: Harry

Nsic mij nje yest, telefom ni spafl na podkoge

Marszczę brwi, gdy próbuję odczytać jakiekolwiek słowa napisane w sms'ie. Po sposobie jej pisania wnioskuję, że wzięła większą dawkę alkoholu niż powinna zażyć, by trzeźwo myśleć. Zaciskam zęby i otwieram nowe pole tekstowe. Kilka sekund szukam odpowiednich wyrazów, aby pokazać swój gniew, jednak stwierdzam, że pod wpływem i tak nie weźmie niczego do siebie i po prostu oleje moją kolejną próbę skomunikowania się z nią.

Chowam telefon do spodni i znowu kieruję się w stronę mojego stolika, którego wcale nie powinienem opuszczać.

- Przepraszam, panowie. Fałszywy alarm - podchodzę do swojego krzesła i czekam, aż nasz kelner rozda wszystkie przystawki, po czym siadam z powrotem na swoim miejscu. Spoglądam na Nialla, który wydaje się nieco zmieszany jak i zdystansowany. Wiem, że to przez rozmowę, która odbyła się pod moją nieobecność, dlatego tym bardziej wkurzam się na Holly.

Sięgam ręką po szklankę z moją wodą i próbuję ją dopić za jednym łykiem.

- Co powiesz na przeprowadzkę do Bostonu? - słyszę głos swojego ojca w momencie, gdy zadławiam się wodą płynąca do mojego gardła. Odstawiam szybko szkło na stół i łapię się za szyję, kaszląc. Czuję mocne klepnięcie w moje plecy, przez co odruch kaszlu nie jest już tak wielki. Nadal zostaje mój przyspieszony oddech.

- Powiedz, że się przesłyszałem - szepczę, ponieważ próba mówienia przez gardło kończy się lekkim duszeniem i pieczeniem w jamie ustnej.

- Potrzebuję nowego wspólnika na tamtym wybrzeżu, ponieważ ostatni wyleciał za złe prowadzenie księgowości. Was jest dwóch, jeden może przecież zrezygnować z Nowego Jorku na rzecz Bostonu - mój ojciec kontynuuje swoją wypowiedź. Znowu spoglądam na sylwetkę Horana. Widzę, że czeka na moją reakcję. Oboje wiemy, że żaden z nas nie chce opuszczać tego miasta, ponieważ za bardzo jesteśmy z nim związani.

- A co, jeżeli zrezygnujemy z twojej oferty? - patrzę na mojego ojca niepewnie, gdy ten wydaje się niezwruszony moimi silnymi emocjami.

- Będę musiał zwolnić któregoś z was - otwieram szeroko oczy w zdumieniu, gdy słowa taty wychodzą tak płynnie z jego ust. Nie mogę uwierzyć, że jest tak bezduszny w stosunku do mnie i Nialla. Oboje dobrze wiemy, kto ma większe szansę na zwolnienie. - Dajcie mi odpowiedź do piątku.

I wyszli. Zostawiając nas psychicznie nieprzygotowanych na taki obrót sytuacji.

Około 15 rozdziałów do końca tej książki ;-;

Komentujcie, bo bardzo chętnie czytam wasze opinie i te złe i dobre. . Ale o pracy, a nie o mnie!

Jak wytresować faceta? [WERSJA WATTPAD]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu