Rozdział X Ryzyko część 1.

219 17 3
                                    

     ‒ Rey schowaj się!
     Dziewczynka została gwałtownie wepchnięta pod stół, z jej rąk wypadła pluszowa bantha.
     ‒ Mamo! ‒ krzyknęła rozpaczliwie.
     Rey nie rozumiała sytuacji, nie wiedziała, co się działo, dlaczego mama kazała jej się schować. Po policzkach płynęły łzy.
     ‒ Ciii, spokojnie kochanie. Wszystko będzie dobrze. Musisz być cicho Rey. Dobrze?
     Pokiwała powoli główką, żałowała, że nie mogła sięgnąć po pluszaka, ale bała się ruszyć.
     ‒ Kocham cię Rey, wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi.
     Została sama, czuła jak ściana, do której przyciskała plecy, drżała. Zaczęła obgryzać paznokcie, Rey chciała, tylko aby ktoś ją przytulił. Odgłosy dochodzące z dworu były dla niej niezrozumiałe, nie wiedziała, co się działo. Z trudem tłumiła, narastając szloch.
     Usłyszała, jak ktoś gwałtownie otworzył drzwi, wstrzymała oddech, zasłaniając usta dłońmi. Czuła, że było coś nie tak. Rey widziała czyjeś nogi, słyszała kroki, trzaski, gdy przewracali rzeczy w domu. W nosie zaczęło ją kręcić, usiłowała powstrzymać kichnięcie, ale nie udało jej się. Krzyknęła, kiedy coś chwyciło ją za nogę i wyciągnęło spod stołu.
     ‒ Mam cię.
     ‒ Mamo! Tato!
     Rozpaczliwie krzyczała, Rey chciała, aby rodzice jej pomogli, potrzebowała ich. Poczuła uderzenie w brzuch, skuliła się i rozpłakała. Bardzo ją bolało.
     ‒ Cicho smarkulo!
     Nie zdołała stłumić płaczu. Poczuła kolejne uderzenie.
     ‒ Mówiłem cicho!
     Zaczęła krzyczeć, kiedy szarpnął ją za rękę, wyciągając z domu. Próbowała mu się wyrwać, ale był silniejszy, ręka ją bolała, gdy ją tak szarpał. Było jej zimno, padał deszcz. Kolejne uderzenie sprawiło, że wywróciła się.
     – Mówiłem cicho!
     Rey pociągała nosem, bała się, nie rozumiała, co się działo, dlaczego to robili.
     – Szefie, patrz, co znalazłem – powiedział, szarpnięciem ją podnosząc.
     Dziwna istota chwyciła ją za brodę, Rey bez zastanowienia ugryzła go. Krzyknęła, czując szarpnięcie za włosy, wierzgała się z bólu, gdy unieśli ją za nie.
     Rzucił dziewczynkę w błoto, Rey płakała, nie mogąc się uspokoić, widziała mamę, wyciągnęła ręce, chciała, aby ją przytuliła. Poczuła się odrzucona, gdy mama nie podeszła. Nie wiedziała, dlaczego ktoś za nią stał. Usłyszała serię wizgów, jej mama i inni padli na ziemię, słyszała krzyki. Rey podniosła się, chciała podbiec do mamy, ale znowu ją szarpnęli. Upadła w błoto, ślizgając się na nim. Słyszała śmiech.
     – Co z nią? Agresywna, ale na tyle małe to to, że pewnie jeszcze można reedukować.
     – Bądź grzeczna mała, twoja mama nie żyje, więc musisz iść z nami.
     Otworzyła szeroko oczy, to nie mogła być prawda. Nie mogła!
     – Nie! – krzyknęła.
     Coś ich odrzuciło, ją również. Poczuła ból całego ciała, zamknęła oczy.

     Kylo poderwał się gwałtownie, słysząc krzyk Erin. Od razu uruchomił miecz świetlny, rycerz nie wyczuł żadnego zagrożenia, ale rozejrzał się uważnie. Wokoło nich było całkowicie pusto, zgasił klingę i nachylił się nad dziewczyną. Rzucała się, przestała krzyczeć, ale wyczuwał jej strach i fizyczny ból. Zrzuciła z siebie koc, Kylo ponownie ją okrył i delikatnie pogładził po czole.
     Nie do końca pojmował, co się działo, dopiero po chwili przyszło olśnienie, gdy przyjrzał się jej aurze. Ból i skrajne przerażenie były spowodowane przez powrót kolejnego wspomnienia. Przynajmniej tak przypuszczał.
     Ponownie położył dłoń na jej czole, Kylo zmarszczył brwi, odkrywając, że była całkowicie lodowata. Koniecznie musiał rozgryźć problem uczennicy, mimo że był to zaledwie drugi raz, obawiał się, że to jeszcze nie koniec. Rycerz widział, że bariera wraz z rozwojem uczennicy stawała się coraz bardziej krucha, ale wiedział, że za wcześnie było na uderzenie. Samo dotknięcie tego miejsca wpływało negatywnie na Erin, zniszczenie mogłoby ją zabić.
     – Co ja z tobą mam – wyszeptał.
     Nie spodziewał się czegoś takiego, polował na nią przez tak długi czas, a wszystko było zupełnie inne, niż planował. Stała się jego uczennicą, ale nie oszukiwał się dłużej, że nie zależało mu na niej. Racjonalnie powinien się jej pozbyć, budziła zbyt wiele dawnych wspomnień, mimo że sama była tego całkowicie nieświadoma. Czasem miała przez to znacznie łatwiej.
     Kiedy Kylo na nią patrzył, jego serce biło nieco szybciej, niż powinno, ponownie uniósł dłoń, gładząc ją po lodowatej skórze, powoli Moc się uspokajała, koszmar się kończył.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Where stories live. Discover now