Rozdział XXII Rutyna

198 18 8
                                    

     Rey przywykła do nowej rutyny, mimo że irytował ją nadzór. Uważała, że Ben stanowczo przesadzał, choć przyciśnięta do muru, przyznałaby, że potrzebowała pewnej dozy opieki. Leki mocno na nią wpływały, w pewnych kwestiach stała się przerażająco bezradna. Nie zmieniało to jednak faktu, że Ben zbyt obsesyjnie ją chronił. Przynajmniej to był on, przed nim Rey miała mniejsze problemy z okazaniem słabości.
     Nadal czuła się nieco niepewnie, przebywając w pobliżu Skywalkera. Jedi wrócił do jej nauki, ale ciągle pozostawały w niej żal i rezerwa. Rey zdawała sobie sprawę, że w końcu musiała się przełamać.
     – Rey, skup się proszę.
     – Tak Mistrzu – powiedziała z rezygnacją.
     Również zauważyła, że zbyt łatwo się rozpraszała i nie zawsze potrafiła śledzić słowa Jedi. Skywalker przez moment milczał, nim wrócił do lekcji.
     Pocieszyli ją, że było to wyłącznie chwilowe i spowodowane przez leki, ale miała serdecznie dość tej wymówki. Liczyła, że po ściągnięciu szwów – co samo w sobie nie było przyjemne – zyska więcej wolności. Niestety nadal kazali jej bardzo uważać i pilnowali tego. Czasami się zastanawiała, czy Ben przy pomocy Skywalkera nie postanowił dać jej nauczki za nieposłuszeństwo w tamtym lesie.

     Ben pokręcił głową. Rey się wzdrygnęła, gdy dotknął jej ramienia. Był w środku od kilku minut, w żaden sposób wcześniej nie zareagowała na niego. Żałował, że nie mógł się nad nią nachylić i pocałować w czoło.
     – Przyszedłeś już ją zabrać? – spytał z lekkim uśmiechem Luke.
     – Zgodnie z umową, chodź Rey.
     Zmarszczyła brwi, zauważając płaszcz w jego rękach. Ponieważ zrobiło się cieplej i nareszcie przestało padać, mógł ją bezpiecznie zabrać poza zabudowania. Jej zdrowie poprawiło się na tyle, że porządnie opatulona mogła zaznać nieco czasu na świeżym powietrzu, zawsze to lubiła. Co prawda nadal musieli na nią uważać, złamana noga ciągle była usztywniona, a Rey szybko się męczyła, jednak przy zachowaniu ostrożności mogła mieć nieco wolności.
     – Jeżeli będziesz grzeczna, to dzisiejszą lekcję odbędziemy na zewnątrz. Znasz zasady?
     – Tak Mistrzu – powiedziała – przecież słucham.
     Uniósł pytająco brew, ale po chwili skinął głową. Ku zaskoczeniu Bena jedynie kilka razy musiał zareagować ostrzej, Rey była wyjątkowo posłuszna i raczej pod kontrolą słuchała zaleceń. Większy problemy sprawiały leki, jej oszołomienie było duże, często musiał ją chronić przed skutkami. Nie potrafił zliczyć, ile razy niemal na coś wpadła, bo się zamyśliła, albo uratował ją przed upadkiem.
     – To chodź Złośnico.
     Przewróciła oczami, przezwisko, mimo że według Bena pasowało do niej doskonale, to jej się nie podobało. Westchnęła, kiedy zamiast podać jej okrycie, opatulił ją, ale nie sprzeciwiła się, wyraźnie była gotowa na więcej, aby wyjść na dwór.

     Usiadł na kanapie, biorąc szklankę z sokiem, Poe nie miał na tyle słabej głowy, aby upić się jedynym piwem i gdyby sytuacja nadal nie była dla niego niebezpieczna, zdecydowałaby się na jedną butelkę wraz z resztą czarnych.
     – Sprawa się wreszcie wyjaśniła? – spytał Snap.
     – Nie – odpowiedział zrezygnowany – ciągle nic.
     – Dziwne – mruknęła Jess, unosząc butelkę do ust – Rey nadal wygląda średnio, ale widziałam ją wczoraj z Solo na zewnątrz. Raczej rozmawiała już z dowództwem. Jestem pewna, że jej nie przepuścili, nie w kwestii Solo, ma najwięcej do powiedzenia.
     Poe upił łyk soku i oparł się wygodniej, ten dziwny stan zawieszenia był niepokojący.
     – Może to sposób generał na twoją nauczkę? – spytała Karé – Poza tym faktycznie mają sporo do przemyślenia, sam pakiet danych, który jako piloci dostaliśmy, jest po prostu łał.
     Skrzywił się, ponieważ oficjalnie był zawieszony, nie dostał tego pakietu, nie miał jak się wypowiedzieć. Jess parsknęła śmiechem i ostentacyjnie wypiła nieco piwa.
     – A tak szczerze mówiąc, to sądzę, że w końcu cię odwiesi, inaczej już byś poniósł inne konsekwencje – powiedziała porucznik – jesteś karabast utalentowany. Na dłuższą metę brakowałoby tak doskonałego pilota. Wśród obecnych to po opowieściach jedynie Skywalkera bym wytypowała. Ale jak wiemy, Jedi trzymają dystans. Co ma wady i zalety. Rey nieźle zmieniła stosunek sił, ogarniając Solo, bo z tego, co mówiłeś, wątpisz, aby ją zaatakował.
     – Stanowiłby dla nas zagrożenie, jedynie, gdyby uznał, że jakoś zagrażamy Rey.
     Powtórzył to już wielokrotnie, ale uważał, że warto było nieco bronić Bena, mimo przeszłości. Poe uważał, że rycerz mógł znacząco się przyczynić do zniszczenia Najwyższego Porządku.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz