Rozdział XI Porzucenie

196 19 7
                                    

     Mimo całego swojego doświadczenia i zdobytych umiejętności Rey czuła niepokój. Analizowała swoją nie najlepszą sytuację. Siedziała tylnym siedzeniu pomiędzy dwoma umięśnionymi mężczyznami, nadgarstki miała unieruchomione w kajdankach. W razie zagrożenia życia mogłaby użyć Mocy, ale nawet w takiej sytuacji, musiałaby się liczyć z konsekwencjami.
     Zamknęła oczy, stała się kimś zupełnie innym, niż w przeszłości. Nie była taka harda, nadal częściowo była rozbita tym, co Kylo jej zrobił. Rey miała nadzieję, że z czasem się pozbiera, ale wiedziała, że ślady już na zawsze pozostaną niczym blizny. Czasem, gdy brała prysznic, dotykała palcami tego kółeczka na udzie, woda i tak zmywała łzy.
     Kylo obiecał jej, że stworzy ją silniejszą, że ją ukształtuje. Częściowo już miało to miejsce, ale Rey przerażało, jak krucha się stała.
     Jednocześnie w tym lesie pierwszy raz poczuła przebłysk nadziei na sprowadzenie Bena, ale tylko drobny okruch, bała się, że nim zdoła go dotknąć, Światło w niej całkowicie zgaśnie. O ile już nie było za późno... Dopuszczając rycerza do swojego serca, Rey złamała tak wiele zasad, że nie miała pewności, czy jeszcze mogła nazywać się Jedi. Bezpieczniej było tego nie robić.
     Jednocześnie nie potrafiłaby zrezygnować z tego uczucia. Kochała Kylo Rena.

     Pojazd się zatrzymał, Rey odruchowo napięła swoje ciało, szykując się do konfrontacji. Serce biło jej stanowczo zbyt szybko, sytuacja przypominała wystarczająco to, co zrobił jej Kylo, aby przywołać część wspomnień. Rey zależało na nim, za każdym razem, gdy ją dotykał, czuła przyjemne ciepło i spokój, ale nie zapomniała tego, przez co z jego polecenia przeszła. Nie sądziła, aby kiedykolwiek zdołała zapomnieć.
     Podskórnie czuła, że czekał ją ból. Potrząsnęła mimowolnie głową, nie byli w stanie wymyślić niczego gorszego, niż zrobiła jej Ciemna Strona. Największe zagrożenie tkwiło w niej, Rey obawiała się, że straci nad sobą kontrolę. Spojrzała na swoje dłonie, drzemała w niej potęga, a ona sama nigdy nie była zbyt stabilna. Wewnątrz siebie usłyszała cichy szept, nie były to konkretne słowa, coś, co mogłaby łatwo sklasyfikować, ale obiecywało potęgę, wystarczyło sięgnąć mocniej w Ciemność.
     Drzwi się otworzyły, mężczyźni bez słowa wytargali ją ze środka. Jasne słońce oślepiło ją przez moment, słyszała pod stopami chrzęst żwiru. Szybko przekonała się, że nie popełniła pomyłki w ocenie podłoża. Pchnęli ją tak, że upadła, raniąc sobie dłonie o ostre kamyki. Potrząsnęła głową, chcąc się otrzeźwić, jednocześnie nie miała pojęcia jak zareagować, w jaki sposób zagrać. To nigdy nie był jej świat, nie należała do niego i naprawdę nie wiedziała, co miała zrobić.
     Szarpnięciem podniesiono Rey, wyrywała się dla zasady, jednocześnie starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
     Kylo miał rację, budynek musiał być starym miejscem kultu Jedi, choć kształt budowli wskazywał raczej na wyznawców Mroku, ale Rey nie potrzebowała wskazówek architektonicznych. Poczuła delikatne echo Mocy, jej Jasnej Strony. Ku przerażeniu dziewczyny, poczuła się z tym nieco nieswojo, Światło powinno ją uspokoić. Owszem to było bardzo słabe, wręcz skażone gniewem, ale jednak nadal rozpoznała ślad.
     Kiedy Ren mówił o świątyni wyznawców, spodziewała się miejsca kultu Sithów. Idąc wysoko sklepionym, ciemnym korytarzem o wypolerowanej posadzce, dostrzegła coś dziwnego. Część symbolu antycznych Sithów wystawała spod czegoś, co wydawało się ukruszonym i nadszarpniętym przez starość symbolem Światła.
     Rey zaczęła podejrzewać, że Jedi postanowili w przeszłości wyplenić Mrok z tego miejsca, tak jak zrobili to tysiące lat temu z grobowcami Sithów. Dziewczyna zmarszczyła brwi, mogło to wyjaśnić dziwność tego Światła, po zniknięciu wyznawców, Ciemność zaczęła powracać w to miejsce być może za sprawą działań nowych mieszkańców, albo braku usunięcia źródła.
     Odruchowo chciała się odwrócić, aby zapytać Kylo o jego spostrzeżenia, ale go tu nie było. Przymknęła oczy, przygryzając wargę. Co on z nią zrobił? Skrzywiła się w duchu, uświadamiając sobie, jak fatalny błąd popełniła. Miała grać zbuntowaną nastolatkę, tymczasem szła spokojnie, podziwiając architekturę! Może jeszcze mogła to jakoś naprawić, ale przerażała ją możliwość tego, że nabrali jakichś podejrzeń.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Where stories live. Discover now