Rozdział XXIX Popioły zwycięstwa część. 2

119 12 13
                                    

Doskoczyła do kolejnego szturmowca, cięła w powietrzu, uszkadzając świetlistą klingą hełm. Żołnierz upadł na ziemię.
– Rey... Dlaczego? – usłyszała zbolały głos Bena, z przerażeniem spojrzała w dół i dostrzegła, że pod uszkodzonym plastoidem była jego twarz. Przerażona trzęsąc się, upadła na kolana, rozpaczliwie chwytając ciało ukochanego i ściągając zasłonę. Obrażenia były straszne, pełno krwi, widziała, że krztusił się.
– Dlaczego Rey?
Załkała, niezdolna do wypowiedzenia choćby jednego słowa, trzymała go w ramionach, usiłując zrobić cokolwiek, ale nie potrafiła.
– Dlaczego?!
Twardy głos, tak dobrze jej znany, sprawił, że zesztywniała, mimo słabości, tego, że umierał, odepchnął ją. Ben nie chciał, aby była obok. Nie potrafiła się mocniej odsunąć, patrzyła w jego oczy, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Widziała w nich okropny ból i poczucie zdrady, zdradziła go, znowu. Zawiodła go.
– Morderczyni! Zabiłaś tylu, masz krew na rękach. Ilu z nich było takich jak ja? Nikt nie miał wyboru!
Głos Finna ranił dodatkowo, miał rację, każdy ze szturmowców, którego zabiła, został jako dziecko odebrany rodzicom, nie mieli wyboru. Była otoczona przez okaleczone ciała w pancerzach, czuła smród palonego plastoidu, krwi. Do postaci w zbrojach dołączyli martwi rebelianci.
– Morderczyni, ich śmierć była bezsensowna. Nie ocaliłaś nas! Zabiłaś, a i tak my jesteśmy martwi.

Rey ocknęła się gwałtownie, dysząc ciężko i drżąc. Przycisnęła dłoń do ust, aby nie wydobyć z nich choćby najcichszego szlochu. Nie potrafiła się uspokoić, nie wiedziała, w jaki sposób się wyciszyć.
Dodatkowo miała poczucie winy, wspomnienie wieczornej kłótni, tego, jak ucięła rozmowę... Powinna być bardziej wyrozumiała. Postąpiła wtedy z Benem niewłaściwie, więc musiała ponieść konsekwencje.
Psychicznie czuła się źle, miała poczucie winy, ponieważ wcześniej go nie miała. To nie były pierwsze odebrane przez nią życia, Rey nie potrafiła nawet zliczyć, ile ich było. Bała się swojej słabości, wiedziała, że nie miała pełnej siły, oberwała.
W tej mieszaninie pojawiała się również wściekłość na samą siebie, że nie potrafiła zapanować nad tymi uczuciami. Leia uświadomiła jej, że była jedynym Jedi jakkolwiek zdolnym do walki, a to wiązało się z pewną odpowiedzialnością.
Rey po cichu doprowadziła się do porządku i wymknęła, z doświadczenia wiedziała, że leżenie i patrzenie się w sufit, jedynie pogarszało samopoczucie. Potrzebowała zrobić coś innego, zazwyczaj trening pomagał, dawno nie ćwiczyła sama, ale potrafiła to robić.
Niestety nie czuła się jeszcze wystarczająco na siłach, ból był silny i przyłapała się na tym, że mimowolnie zanurzała się w Mroku. Przez moment chciała przerwać, ale uświadomiła sobie, że zwyczajnie bez takiego wzmocnienia czułaby się jeszcze gorzej.
Zastanawiała się, co ze sobą zrobić, chciałaby pójść do Bena, ale miała przeczucie, że jeszcze było za wcześnie i doniesiono by o tym Lei. Rey absolutnie nie chciała dorzucać generał zmartwień. W takim czasie szczególnie ważne było zepchnięcie swoich potrzeb, pomoc innym, od których zależało znacznie więcej.
Dodatkowo... Ben władał niesamowitą potęgą, łączyła ich bardzo silna więź i istniała możliwość, że odczułby paskudne samopoczucie. Potrzebował wypoczynku, jej umiejętności w najmniejszym stopniu nie równały się jego, dlatego szczególnie ważne było, aby doszedł szybko do siebie. Rey nie chciała, aby cierpiał, nie potrafiła zadbać o niego w taki sposób, w jaki on opiekował się nią, kiedy nie znajdowała się w pełni sił.
Uznała, że poznanie statku jej się przyda, a znalezienie pokładu widokowego również mogło pomóc, samo spojrzenie na gwiazdy wyciszało, a istniała szansa, że w takim spokojnym miejscu, zdoła pomedytować.
Musiała wziąć się w garść i pokazać, że lata szkolenia nie zostały zmarnowane. Nikt jej nie przydzielił zadania, ale nie wątpiła, że łatwo znajdzie sobie zadanie. Wiedziała, co potrafiła. Zamierzała teraz nieco się wyciszyć, czekając na porę śniadania, a potem być przydatna.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Where stories live. Discover now