40. Stokrotka

503 30 4
                                    

O matko — powiedziałam pod nosem, widząc jaki nieład jest w mojej szafie. 

Westchnęłam cicho. Gdy wróciliśmy z Vincem ze szpitala, nudziło mi się, więc postanowiłam posprzątać w szafie. Dobrze się czułam, więc nic nie stoi na przeszkodzie. Jeśli chodzi o skutki chemii, to zaczynam je odczuwać. Przy każdym czesaniu, coraz więcej włosów mi wypada. Mam większe mdłości i nie chce jeść. 

Vince w czasie, w którym podawano mi chemię, cały czas przy mnie siedział. Nie opuszczał mnie na krok i cały czas pytał się mnie, jak się czuję. To wspaniałe uczucie mieć w swoim życiu takich mężczyzn, jakimi są Vincent i Martin. 

A wracając do sprzątania w szafie. Niektóre ubrania chciałabym sprzedać, ponieważ są za duże i już za bardzo mi się nie podobają. Ostatnio musiałam iść na zakupy, bo wszystko co ubrałam wisiało na mnie, jak worek. 

Przetarłam twarz dłońmi i zrzuciłam wszystkie ciuchy z półek na podłogę. Niezła góra się zrobiła. Usiadłam na przeciwko ubrań i zaczęłam je przeglądać. Większość z nich była za duża, więc wystawiłam je na Vinted. Możliwe, że ktoś to kupi. 

Po około godzinie skończyłam. Poszło szybciej niż się spodziewałam. Myślałam, że zejdzie mi jakieś trzy godziny z moim tempem. 

Patrząc na szafę, w której był porządek, uśmiech cisnął mi się na usta. Jednak, gdy spojrzałam na dół mebla, mój humor szybko się zepsuł. Jęknęłam pod nosem, widząc jak drugi stos ubrań się tam poukładał. Westchnęłam kolejny raz i kucnęłam, zaczynając wyrzucać rzeczy z szafy. 

Gdy wszystko leżało już na ziemi, przyjrzałam się dołowi garderoby i coś przykuło moją uwagę. W głębinach gabloty zobaczyłam, jakieś pudełko. Wyciągnęłam je i otarłam z kurzu. Na wieczku było napisane "Wspomnienia Vivien". Usiadłam wygodnie na dywanie, otwierając pudło. Pierwsze co przykuło moją uwagę to zdjęcie, na którym jestem ja razem z Martinem. Mieliśmy na nim, chyba z sześć lat. Nasze miny były wykrzywione w grymasie, ponieważ musieliśmy się przytulać. Zaśmiałam się i odłożyłam zdjęcie na bok, obiecując sobie, że dam je w oprawkę. 

Kolejną rzeczą były muszelki, które, jak dobrze pamiętam zebrałam w Chorwacji. Były one różnorodnego kształtu i koloru. Wzięłam je do rąk, oglądając dokładnie. Następnie odłożyłam je na bok i zaczęłam wyciągać kolejne wspomnienia. 

Kolejnym przedmiotem, który zwrócił moją uwagę był  naszyjnik z różową perłą. Dostałam go od dziadka, który zawsze mówił do mnie "Perełka". Łzy stanęły mi w oczach. Przycisnęłam naszyjnik do piersi. 

Tyle wspomnień w jednym pudełku.  

Nagle do pokoju wszedł Martin. Podszedł do mnie, usiadł obok i mnie objął. Pokazałam mu nasze zdjęcie, przez co się zaśmiał. 

— Pamiętam to. Nasze mamy kazały nam się objąć. Tak bardzo nie chciałem tego robić, przecież cię nienawidziłem — powiedział. — Czy mogę zabrać to zdjęcie? Chciałbym sobie je wydrukować. 

Byłam lekko zdziwiona, ale przecież dopiero ja też chciałam dać to zdjęcie w ramkę. W końcu to nasze wspólne wspomnienie.

— No jasne — odparłam, uśmiechając się delikatnie. 

Chłopak odpowiedział mi tym samym i cmoknął moje usta. 

— Kocham Cię, stokrotko — szepnął. 

— Ja ciebie też — odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem i zamykając pudełko. 

Zaczęłam ponownie układać ciuchy, a Martin się do mnie dołączył. Składał każde ubranie z dokładnością, poprawiając każdą krzywiznę. 

— Marti — zaczęłam cicho. 

— Tak? 

— Czemu mówisz na mnie "Stokrotko"? — zapytałam, przyglądając mu się. 

Chłopak włożył ubranie do szafy i na mnie spojrzał. 

— Ponieważ jesteś delikatna, jak stokrotka. Stokrotka, która mimo, że wygląda na zwyczajną, to przyciąga do siebie ludzi swoją urodą — wytłumaczył, a moje serce zabiło szybciej. 
 
Ucałowałam jego usta i z uśmiechem na ustach, zabraliśmy się do roboty. 

**** 

Skończyliśmy właśnie uporządkować szafę. A zajęło nam to dwie godziny. Czemu? Może, gdyby nie Martin, to już dawno byłoby po sprzątaniu. Po prostu opowiadał mi historyjki o swoich przygodach z dzieciństwa, o których nie wiedziałam. Wsłuchiwałam się w nie, a przy niektórych prawie płakałam ze śmiechu. 

Teraz leżymy razem na balkonie w moim pokoju i oglądamy gwiazdy. 

— Kocham pełnię księżyca — wyznałam, patrząc na koło, które rozjaśniało ciemne niebo swoim blaskiem. 

— Ja mam piękniejszy widok — powiedział Martin.  

Zmarszczyłam brwi. 

— Nie ma piękniejszego widoku od pełni księżyca i blasku gwiazd nocą. 

— Oj, uwierz mi, że jest — odparł, na co odwróciłam głowę w jego stronę i w tym momencie zdałam sobie z czegoś sprawę. 

On patrzył cały czas na mnie. 

Poczułam, jak pieką mnie policzki. Jejku, jak dobrze, że jest ciemno i on tego nie widzi. Odwróciłam głowę w stronę nieba, zatapiając swój wzrok w księżycu.  

Nasz spokój został zakłócony, przez mój telefon, który zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go i z zdezorientowaniem odebrałam nieznany numer.

— Halo?

Po drugiej stronie słyszałam tylko dyszenie. 

— Jest tam kto? — spróbowałam ponowienie, jednak znowu nikt się nie odezwał. 

W końcu połączenie zostało przerwane. Odsunęłam telefon od ucha i schowałam go do kieszeni. 

— Wszystko w porządku, stokrotko? — zapytał Martin z wyczuwalnym zmartwieniem w głosie.

— Tak, ktoś pomylił numery — skłamałam, uśmiechając się delikatnie i modląc się, żeby uwierzył. 

Ten odwzajemnił uśmiech, pocałował moje czoło i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Zamknęłam oczy, czując ciepło jego ciała. 

Czemu wszystko co złe, spotyka właśnie mnie? 

Empire Of Power Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz