44. Prawda

463 34 15
                                    

Witajcie, stokrotki! W końvu wrzucam wam rozdział, który mam nadzieję, że wam się spodoba.

W rozdziale pojawia się lekka scena 18+. Nie jest jednak ona dokońca opisana.

Miłego czytania ♡

~~~

Zamknęłam drzwi za Michaelem i westchnęłam, przecierając twarz dłońmi. Gdy wrócił Martin, Michael jeszcze chwilę z nami rozmawiał, ale gdy zaczęło robić się ciemno, powiedział, że już musi iść. Pożegnał się więc z nami i wyszedł, życząc nam dobrego wieczoru. 

Weszłam do salonu, rzucając się na kanapę. Byłam zmęczona i jakoś źle się czułam. Kręciło mi się w głowie i miałam mroczki przed oczami. 

Z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Chemia nie pomaga, a choroba rozwija się coraz bardziej. 

Zamknęłam oczy, wtulając się w Martina, który właśnie przy mnie usiadł. Głaskał mnie delikatnie po głowie, a jego druga ręka owinięta była przez mój brzuch. Uniosłam powieki, a mój wzrok poleciał na tą dłoń, która mnie obejmowała. Jego knykcie były mocno zaczerwienione. Zaniepokoiłam się. 

— Co ci się stało? — zapytałam, siadając i patrząc raz na niego, a raz na jego dłoń. 

Na twarzy chłopaka pojawiło się zdenerwowanie, ale najwyraźniej próbował to ukryć. 

— Uderzyłem przez przypadek w drzwi od auta, nie martw się — wytłumaczył.

Kłamał. A gdy kłamie, to zazwyczaj ściska mocno dłoń, aż bieleją mu knykcie. 

— W takim razie, gdzie dzisiaj byłeś? Co to była za ważna sprawa do załatwienia? — zasypywałam go pytaniami. 

A widząc jego skruszoną minę, miałam wyrzuty 
sumienia.

Nie, Vivien. Musisz być twarda. 

— Musiałem pomóc wujkowi z motorem, coś mu się tam popsuło. Ale wszystko już naprawione! — krzyknął entuzjastycznie i gdybym go nie znała, to bym uwierzyła. 

Zawsze umiał dobrze kłamać. 

Spojrzałam na niego z politowaniem, a następnie westchnęłam. Usiadłam wygodnie, wpatrując się w ziemię. 

Przecież gdyby miał jechać do wujka, to powiedziałby to przy mnie i Michaelu, a nie, że ma do załatwienia pilną sprawę. Nagle coś sobie przypomniałam. Przecież on mógł pojechać do Evana! Ale on nie wie gdzie on mieszka. Nie, zaraz. Była sytuacja, gdzie musiałam poprosić Martina, aby zawiózł mnie do Evana. 

On na pewno u niego był. Wstałam z sofy, idąc do kuchni aby napić się wody, ponieważ zrobiło mi się słabo. Za mną przyszedł Martin.

— Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? Jesteś bardzo blada — zmartwił się. 

Chciałam odwrócić się do niego, ale gdy miałam to robić zakręciło mi się kolejny raz w głowie i straciłam równowagę. Gdyby nie było przy mnie Martina to walnęłabym o podłogę. Przestraszony chłopak wziął mnie na ręce, kładąc w salonie na kanapę. 

Zamknęłam oczy, przykładając sobie dłoń do czoła. Leżałam tak chyba z dwadzieścia minut, a gdy już poczułam się trochę lepiej, podniosłam się do siadu z pomocą Martina. Kucał koło kanapy, trzymając mnie, jakbym była małym dzieckiem, które pierwszy raz usiadło. 

— Byłeś u Evana, prawda? — zapytałam cicho, cały czas mu się przyglądając.

Zmieszał się. Patrzył na mnie, jakby zobaczył ducha. Przetarł sobie twarz i zaczął mówić: 

— To nie tak, kochanie. Nie mogłem mu pozwolić, aby cię tak traktował. 

Westchnęłam. To kochane, że się tak o mnie troszczy, ale Evan był jednak moim przyjacielem. 

Co ja mówię!? Evan był moim przyjacielem, który wymienił mnie na Naomi, która jest "zdrowa". 

— Co mu zrobiłeś?

— Ja go tylko ostrzegłem — powiedział, na co spojrzałam na niego z politowaniem. — No dobra, ja go tylko lekko obiłem. 

— Twoje zdarte knykcie mówią co innego — rzekłam, zjeżdżając wzrokiem na jego zranioną dłoń. 

Martin zrobił to samo i przełknął ślinę. Westchnął i schował rękę do kieszeni, jakby nie chciał, żebym ją oglądała. 

— Zrozum, Vivien. Zrobiłem to, bo nie pozwolę mu cię obrażać. Nie przejmuj się nim. Evan jest ci niepotrzebny. Masz mnie, Michaela, który już zaangażował się do bycia twoim przyjacielem — odparł, wyciągając telefon i pokazując mi wiadomość od Michaela. 

Było tam napisane: "Podaj mi numer do Vivien. Muszę się z nią umówić na zakupy!" 

Zaśmiałam się cicho. 

— Czy Michael jest…? — zacięłam się. Nie wiedziałam czy powinnam o to pytać. 

Martin chyba zrozumiał co chcę zapytać i teraz to on się zaśmiał. 

— Nie, Michael nie jest gejem. Po prostu, gdy chcę mieć z kimś dobry kontakt, to mocno się w to angażuję — wytłumaczył. 

Przytaknęłam głową i położyłam się, ponieważ poczułam kolejne zawroty głowy. Martin zerwał się na równe nogi i przykrył mnie kocem, który leżał na rogu kanapy. Wtuliłam się w miękki i ciepły materiał, a czując, jak chłopak głaska mnie po głowie, zasnęłam.

~~~

Otworzyłam powieki, mrugając kilkakrotnie, a następnie przetarłam kąciki oczu ze śpiochów. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Popatrzyłam na okno, za którym było ciemno. Jedna roleta była opuszczona całkiem, a jedna tylko do połowy, że było przez nią widać oświetlony Londyn. 

Nagle do pokoju wszedł Martin. Uśmiechnął się do mnie, a widziałam to tylko dlatego, że lampka, która stoi na szafce nocnej była włączona. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak podszedł do łóżka, kładąc się obok mnie i całując mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek i po chwili się od siebie oderwaliśmy. 

— Wyspałaś się? — zapytał, odgarniając mi włosy z twarzy i zakładając je za ucho. 

— Mhm — mruknęłam i kolejny raz ziewnęłam, co wywołało śmiech chłopaka. 

Klepnęłam go w ramię, przez co zaczął udawać, że bardzo go to bolało. Przewróciłam oczami, a następnie wzięłam jego zranioną dłoń do ręki, przyglądając się jej. Chciał ją wyrwać, ale mu na to nie pozwoliłam, całując jego czerwone knykcie. 

— Chodź, opatrzę ci to — rzekłam, wstając z łóżka i idąc w stronę łazienki. 

Słyszałam kroki Martina za sobą. Zaświeciłam światło i kazałam mu usiąść na muszli klozetowej, co uczynił. Otworzyłam szafkę, wyciągając z niej wodę utlenioną, waciki oraz małe plasterki. Wzięłam jego dłoń i zaczęłam delikatnie polewać ją płynem, następnie ją z niego przecierając. Gdy już ją oczyściłam, wzięłam cztery małe plasterki, przyklejając je do jego knykci. 

Podczas opatrywania mu ręki, Martin cały czas mi się przyglądał, a gdy schowałam wszystkie rzeczy, przyciągnął mnie do siebie, tak, że usiadłam na niego okrakiem i mnie pocałował. Głaskał mnie po plecach, przyprawiając mnie o dreszcze. 

Poczułam, że chcę więcej.

Czułam, jak jego dłonie wkradają się pod moją koszulę. Głaskał moje uda, czas od czasu je ściskając. 

Postanowiliśmy wziąć razem prysznic. I chyba wiadomo co się wtedy stało. 

Dzięki niemu się przełamałam i zrobiłam to z nim. Z osobą, którą kocham

Empire Of Power Where stories live. Discover now