19

170 72 100
                                    

— I widzisz, Mysza, mówiłem ci, że ten film jest zajebisty. — odezwał się Faunus, wyłączając laptopa. Odwrócił się w jej stronę i powstrzymał dezaprobatyczne cmokanie, spowodowane jej snem.

Szturchnął ją delikatnie, aby ją obudzić, nawet przepchnął kawałek, ale ani drgnęła. Westchnął zrezygnowany, kręcąc głową na śpiącego gryzonia.

— Mysza, ja już spadam. — Dźgnął ją palcem w ramię na pożegnanie, ale to też jej nie obudziło. Położył się tuż obok niej na łóżku, stukając palcami w swoją koszulkę pod hologramem. — Jak się teraz nie obudzisz, to wsadzę ci rękę do szklanki z wodą.

Obrócił się do niej po kolejnej ciszy z jej strony. Leżała na swojej biało-zielonej poduszce, oddychając spokojnie, z roztrzepanymi po całym dniu włosami, które musiały uwolnić się z uścisku jej gumki. Pierwszy raz zaczął przyglądać się jej z bliska.

Dostrzegł delikatne piegi na odrobinie orlim nosie, małą bliznę przecinającą jej brew i drugą, tym razem na czole. Musiała też przebyć ospę, bo parę dziurek odznaczało się na jej skórze. Czarny tusz wykruszył się z jej rzęs, a mysie włosy kręciły się gdzieniegdzie, opadając na poduszkę i ozdabiając twarz ich śniącej właścicielki.

Przełknął ślinę ze wstydliwą prawdą, która rozbłysła w jego zacienionym sercu. Bo ona nie przypominała wcale gryzonia, tylko mysiego anioła.

Zmarszczyła nos, poruszając się delikatnie, przez co mysi kosmyk opadł na jej policzek. Uniosł rękę, żeby jej go odgarnąć i spojrzał na swoją dłoń pokrytą hologramem. Włochatą, z powykrzywianymi palcami i zwierzęcymi pazurami.

— Terra Incognita, co? — wyszeptał, klikając w wisiorek do zdjęcia hologramu. — Co za brednie.

— Co się stało, dzieciaku? — odezwał się Silvan, który od razu się pojawił.

Alex westchnął pod nosem, przekręcając swój wisiorek między palcami. — Gdyby tylko wiedziała.

— Chciałem tu z nią chwilę poleżeć bez hologramu. — odpowiedział po cichu, układając się wygodnie obok.

Kolejny raz próbował w głowie odgadnąć, czym było to dziwne uczucie, które zaczęło w nim kwitnąć. Dlaczego nie potrafił go nazwać? Dziwaczne ciepło w podbrzuszu i ścisk w klatce piersiowej, które towarzyszyły mu, gdy się z nią widział. W głowie też mu lepiej, zupełnie tak jakby się w niej mała lampka świeciła i serce robiło się jakoś pełniejsze. Przypominało mu to, co czuł, gdy jego ojciec jeszcze żył, ale teraz było znacznie mocniejsze niż wtedy.

Dlaczego w szkole zaczął bredzić, gdy chciał z nią porozmawiać, chociaż nie miał z tym problemów wcześniej? Odbijało mu przy niej bez hologramu, a przecież to tylko zwykły hologram. Czemu więc zaczął tak dziwnie reagować w szkole, a teraz tego nie czuł? To dlatego, że w szkole podchodził do niej Alex, którego już wcześniej znała?

— Faunus... — odezwała się po cichu, mamrocząc przez sen, który tylko ona znała.

— Słyszysz, Silvan? Śni o mnie... — szepnął z wielkim uśmiechem, w moment się rozczulając.

— ...ja się chciałam tylko przytulić...

Cofnął się gwałtownie jak zwierzak, który się przestraszył. Bo on naprawdę się przestraszył. Mógłby zamknąć oczy, odwrócić głowę, czy ponownie spuścić wzrok na kolejne kłucie w klatce piersiowej. Mógłby uciec stamtąd, wyjść przez okno i wrócić do swojego wielkiego domu, mógłby zrobić wiele rzeczy. Tylko, że on też teraz chciał się przytulić. Chciał tego tak samo mocno, jak uciec w tej chwili i nigdy więcej do niej nie przychodzić.

Słoneczne Cienie Onde histórias criam vida. Descubra agora