𓆩ӾӾꝞ𐏑𐏑𓆪

87 4 3
                                    

°•✮•°

Bezludna wyspa, 1533

W tydzień dopłynęli do małej wysepki. Przez ten tydzień San nie pisnął ani słowa o tym co działo się w noc imprezy. Ich relacja pozostała na etapie wiedzy o tożsamości przyszłego króla oraz feralnej ucieczce z domu publicznego, jednak nic poza tym nie zdarzyło się od tego czasu.

Wysepka, do której dopłynęli miała jedną, skalistą górę, która wyglądem przypominała ostre szpony wychodzące z wnętrza ziemi. Choć wyspa wydawała się piękna, miała bardzo bujną florę z masą rozległych palm i drzew owocowych, coś zdawało się krzyczeć, że nie jest bezpieczna. Jakby w środku czekał na nich potwór wielki niczym minotaur.

Co od razu przykuło uwagę piratów to cisza, która przez podróż w głąb lodu towarzyszyła im nieustannie, będąc ich cieniem. Taka przenikliwa cisza, która generuje razem ze swoim istnieniem głuchy pisk w uszach. Jeden dźwięk, jaki dany im było usłyszeć, to ich własny tworzony przy kolejnych stawianych krokach w błotnistej ziemi, przecinając błogo rosnące krzaki i paprocie. Niektóre były większe od nich samych.

Nie było owadów, żadnych ptaków, ani zwierząt.
Na plaży, ją też eksplodowali, nie znaleźli żadnych muszli. A woda przy brzegu była pozbawiona małych rybek oraz błękitno zielonej barwy, jaka ma najczystsza woda mórz. Co dziwne nie było żadnych krabów ani rozgwiazd. Jakby cała fauna wyparowała.

Po półgodzinnej wędrówce przeczesując teren, natrafili na szlak prowadzący pod górę. Okazało się, że przechodzi on do jaskini przez wąwóz. Miejsce to było gdzieś pomiędzy skałami. Z góry zauważyli, że padające promienie słońca, oświetlają marmurowe posągi pięknych kobiet oraz magicznych zwierząt takich jak syreny, które nie wiadomo kiedy pojawiły się przed ich oczami. Posągi te wyglądały tak bardzo realistycznie, że Yunho przeglądający się im, z początku myślał, że są to prawdziwe istoty zamienione w kamień.

Można było dojrzeć też jakieś pozostałości po budowlach. Piękne mozaiki, które zostały porośnięte bluszczem oraz trawą, ukryte gdzieś wśród skalistych brzegów, a także kolumny będące kiedyś najwspanialszą sztuką.

Miejsce to było jakieś bardzo spokojne. Nie było wiatru, wszystko stało w jednym miejscu. Piraci zaprzestali także rozmów na błahe tematy i uwag na temat przyrody.

Podróżnicy zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś znaku czegoś, co pomogłaby im odnaleźć się w tym miejscu.

Szli w głąb jaskini. Prowadził ich Hongjoong jakby wiedząc dokładnie gdzie ma iść. Wooyoung mu ufał, jednak miał on wrażenie, że podążanie za nim nie skończy się za dobrze. Może to przez tę ciszę, w której nikt nie mógł się skupić.

Jaskinia okazała się bardzo duża. Był to ogromny plac. Dzieliła go na półdługa szczelina, przez którą padało światło słoneczne. W środku znajdowała się polana, którą porastały drzewa krzewy oraz małe jeziorka. Na środku niej stał wysoki budynek, przypominał stare, dawno nieużywane już świątynie poświęcone bóstwom dobra i zła.

Budynek stał na kilkumetrowym podeście stworzonym z kamienia. Na placyku stały wysokie kolumn, jak i figury mistycznych władców. Wooyoung dojrzał parę pierwszych władców wyrzeźbionych w marmurze idealnie odwzorowanie, przepiękne i potężne w swoich posturach. Potem kolejnych. Noszących na sobie piękne lekkie płachty lub zupełnie gołych. Mężczyźni mieli na sobie zbroje, kobiety nosiły piękne suknie i perły. Wysokie kolumny podpierały świątynie, a w nich wyryte były nieznane księciu słowa w archaicznym języku.

Kim otworzył wrota, jednak przez tym kazał swoim towarzyszom przygotować się w razie ataku. Wyciągnęli miecze i czekali.

Drzwi stanęły otworem, jednak nic na nich nie wyskoczyło. Ciemność nie pozwalała dojrzeć, co znajduje się w środku.

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now