𓆩ӾӾ𐏑Ӿ𓆪

56 4 0
                                    

Tutaj też dużo drastycznych scen. Ogólnie następne 2 rozdziały mogą zawierać tego typu opisy

°•✮•°

Obudziły go nawoływania. Ktoś trząsł jego ciałem, próbując go dobudzić. Skupił swój wzrok pozwalając, by kształty nabrały struktury i wyrazistości.

- San?! San!

- Seonghwa- wychrypiał, podnosząc się powoli.

Bolała go głowa, palce odmrożone zaczynały palić żywym ogniem, a zmrożone ciało nadal dygotało w spazmach. Rana w prawym boku, choć już opatrzona nieprzyjemnie piekła przy każdym ruchu.

- San byłeś cały przemarznięty. Przebrałem cię w jakieś zmienne ubrania i opatrzyłem twoją ranę.

Deja vu.

- co się stało?- wychrypiał, a Park podał mu leżącą na stole szklankę z wodą.

Tym razem znajdował się w jakiejś sypialni z wielkim łożem z baldachimem i małym stoliczkiem. Chociaż nie był to najlepszy czas na przemyślenia San zauważył, że pokój przed nim prezentował się zaiście królewsko.

- nie wiem. Nagle zniknąłeś, a potem pojawiłeś się w tym samym miejscu co ostatnio. Ktoś cię znalazł i zaprowadził do mnie. Co się stało, czy to ten psychol wyglądający jak ja cię zranił?

- powiedzmy, co się z nim stało?

- nie wiem. Znikł, tak samo jak ty - mówił przerażony Park. San chciał wstać, ale mężczyzna nad nim powstrzymał go, unieruchamiając - leż, musisz odpocząć.

- nie. Musimy stąd uciekać.

- gdzie chcesz uciekać?! Leż jak powiedziałem, bo otworzy ci się rana - San położył się, nie próbując już wyrwać przyjacielowi. Jednak coś mu się nie zgadzało, nie wiedział tylko co - przyniosę ci coś do picia i jedzenia. Nie ruszaj się stąd.

- no dobrze...- odparł zrezygnowany pirat. Zgodził się jedynie dlatego, że rzeczywiście był wykończony poprzednimi godzinami ucieczki.

Do tego dochodziła świadomośc przybywających wspomnień, których dawno tyle nie doświadczył. Tamten dzień również nie był bardzo słoneczny. Spędził noc, płacząc przed domem, wtulony w truchła jego rodziny. Czemu przeżył tylko on? Nie pamiętał. Pamiętał za to, że każdy w okolicy zginął tamtego pechowego dnia. Nawet staruszka i drwal. Przełykał ślinę goryczy, która smakowała trucizną śmierci. Poczucie winy zaczęło napełniać jego wiotkie ciało. Zaczynał rozumieć i czuć jak bardzo przytłacza go świadomość, że jest tutaj, a ich nie ma.

Głuche krzyku i jęki, a także skowyt płaczu odbijał się od jego czaszki, powodując spazmy bólu. Pamiętał meczenie kuz, gdy jedna po drugiej zostały zabite lub zabrane przez... Morderców.

Chociaż nie mógł sobie przypomnieć, kim byli ci mordercy. Było to tak mętne i czarne wspomnienie, zamazane tysiącem kakofonicznych wrzasków i śmiechów, przeplatanym z błagalnym płaczem.

Został tylko on, będąc sam jak nigdy dotąd.

Z myśli wybudził go Park. Położył deskę, na której stał talerz z jakąś kanapką oraz drugą szklanką wody, na blat stolika znajdującego się przy łóżku. Choi od razu bez zastanowienia połknął całą zawartość naczynia. Seonghwa zachichotał na ten widok. San zwrócił na niego uwagę.

Fairy Bones [woosan] ✓Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang