𓆩ӾӾӾ𐏑Ӿ𓆪

70 6 0
                                    

°•✮•°


Wooyoung siedział na zimnym pomoczonym sianie. Po jego lewym policzku powoli ściekała łza. Jego wzrok był nieobecny, przepełniony bólem, bolesny do oglądania. Na jego kolanach spał San. Książę powoli przeczesał jego czarne włosy. Kosmyki te były spocone od wielkiego wysiłku, ale to nie przeszkadzało księciu. Powoli głaskał kosmyk po kosmyku. Delikatnie by nie wybudzić uśpionej postaci.

- chodź - ciszę przerwał nieznośny głos Seonghwy, który stał nad księciem wyciągając w jego stronę dłoń - proszę, za chwilę się obudzi. Skrzywdzi cię - mówił równie smutny co Wooyoung, ale jego smutek nie mógł konkurować z bólem zapisanym w oczach księcia.

Jung nie słuchał go. Patrzył przed siebie, nadal nieobecnym wzrokiem udając, że zmiennokształtny wcale przed nim nie stoi. Nie chciał jeszcze opuszczać Sana. Widział jego spokojną twarz, która odpoczywała od trudu istnienia w tym okropnym świecie. Zagryzając wargę do krwi, książę przypatrywał się małym zmarszczkom, które tworzyły się wokoło oczu pirata. Świadczyły o jego zmęczeniu, on pewnie ma jeszcze większe.

Delikatnie uśmiechnął się na myśl o pięknych oczach chłopaka, ale uśmiech był tak delikatny i nieuchwytny dla innych, że niewidoczny umierał gdzieś w cieniu smutku wszystkich wypłakanych lez.

- Wooyoung ... Wstawaj.

Do celi wszedł Yeosang, który powoli ukląkł obok Junga. Nie wiedział, jak może przekonać go, żeby wyszedł, dał sobie odpocząć i wreszcie zdrzemnąć się, choć na minutę. Wooyoung wyglądał jak siedem nieszczęść, był cały czerwony na twarzy, a z jego nosa ściekała woda. Nie przestawał płakać od czasu gdy dotarło do niego, co się stało. Nie puszczał ciała nieprzytomnego sobowtóra, jak gdyby miał utracić pewną część siebie, gdy tylko puści ciało. Cały czas rozczesywał czarne włosy, a po jego brodzie skapywały powolne łzy.

- Wooyoung - chłopak rozbudził się trochę na nowy głos - chłopaki się martwią. Chodź do nas, wymyślimy, jak możemy pomóc Sanowi.

Książę nie odpowiedział, ale zrobił tak jak kazał mu Yeosang. Wstał powoli, odkładając głowę chłopaka na podłogę. Przetarł zmęczone oczy i podszedł do Seonghwy, który schował go w swoich ramionach. Park przygrywając wewnętrzna część policzka, powstrzymał miażdżące poczucie winy. Zamknął oczy, odciągając nieprzyjemne myśli.

Coś się w nim zmieniło. Po tym jak nacisnął spust, pęknięcie w jego sercu z lekka przeszyte i zaklejone klejem 'oblivio' pękło pozwalając wyjść zapomnianym przez Seonghwe wspomnieniom. Dopadły go myśli i sceny, które przeżył w tym dziwacznym nienaturalnym i nierealnym świecie własnego rozumu. Lecz Park nie potrafił zbagatelizować tego, że przeżył coś, co niby wydawało się nieprawdziwe, jednak zmieniło całą jego dusze. Już nie czuł tego, co wcześniej. Nie umiał ubrać w słowa, jaki był przed próbą, wiedział, natomiast że po jego dawnym obliczu nie było śladu. Nie wierzył, że był w stanie do kogokolwiek strzelić, przecież to równało się ze zranieniem lub - co gorsza - pozbawieniem życia niewinnej istoty, istoty, która miała w sobie cząstkę dobra. A Seonghwe zawsze uczono, że jest stworzony po to, by szerzyć dobro i nie może przeciwstawić się własnej łagodnej naturze. W tym innym świecie, mierząc się z zakamarkami własnego umysłu zrozumiał, iż zmiennokształtni wcale nie byli niewinni i nawet oni mogli zmienić się w odrażających morderców.

Wyszli z celi, kierując się do mesy. Gdy byli przy wyjściu usłyszeli, że "San" się budzi. Wooyoung chciał się obrócić, sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, ale Seonghwa złapał go za ramie i pociągnął ku wyjściu.

- tak będzie lepiej - szepnął.

W pomieszczeniu został tylko Yeosang, który zamknął szybko cele. Stanął przed nią, oglądając jak "Choi" powoli się wybudza.

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now