𓆩ӾӾӾꝞ𐏑𐏑𐏑𓆪

72 5 4
                                    

Jeden z moich ulubionych ale |drastyczne sceny!|

°•✮•°

Yeosang nabrał powietrza w płuca. Siedział w swoim ciemnym pokoiku, pogrążony w letargu, wgapiając się w pustą kartkę. Lampka naftowa powoli traciła blask. Niedługo powinna zgasnąć, zwracając uwagę, że najwyższa pora pójść spać. Kang jednak wiedział, że ta noc nie będzie należąc do spokojnych. Tej nocy miał wypełnić misje dana sprzed kilku godzin przez Hongjoonga. 

Czy Kang bał się zabijać? Cóż raczej związał się z maksymą "zabij albo zostań zabitym" ta niezmazana krew na rękach towarzyszyła mu już od dziecka, przy tworzeniu jego pierwszej trucizny. Dokładnie wiedział, jakie ma zastosowanie, że ofiara będzie cierpieć jeszcze kilka godzin przez następującym atakiem serca, był przecież mądrym dzieckiem. Yeosang bal się zostać zabitym. A jeśli występowało takie ryzyko, postanawiał je wyzerować. 

Medyk doskonale wiedział, co należy zrobić. Nie był tylko pewny jak. W obrębie jego wzroku dojrzał sztylet z grawerowaną rączką. Był piękny, wyrzeźbione w kości słoniowej małe figurki kwiatów błyszczały w ogniu lampy, a ostrze było tak naostrzone, że mogłoby przecierać samym dotknięciem. Chłopak zagryzł wargi. To nie może być takie proste. 

Co zrobi z ciałem? Proste, są na morzu. Wyrzuci za burtę, nawet nikt nie zauważy, że ciało Choia leży kilka metrów pod wodą. 

A co jeśli coś się nie uda? Tego najbardziej obawiał się Kang. W końcu kapitan miał rację, nie mieli do czynienia z człowiekiem a jakąś demoniczną istotą. 

Z drugiej strony czy Kang naprawdę chciał zabić Choi Sana? Cóż rzeczą oczywistą było, że nie przywiązał się bardzo do grupy nowo poznanych piratów, jednak teraz stanowili jedną drużynę. A atmosfera oraz emocje, jakimi obrażali się na co dzień piraci, nie były zwyczajnym przyzwyczajeniem. Oni naprawdę się lubili. Cóż jeśli zabije Sana, mogą go skazać na równie okropny los, kapitan wstawiłby się za nim, ale czy to wystarczy? W końcu byłoby 5 na 2. 

Czy Kang musiał zabijać Sana? Takie dostał zadanie, ale pytanie, które zaświeciło mu w głowie to czy nie ma sposoby, by odwrócić działanie wizyty u wyroczni? Czy aby na pewno nie dało się uratować duszy Sana? Przywrócić go do poprzedniego stanu? 

Gdy tak rozmyślał, usłyszał coś na korytarzu. Zgasił szybko tlącą się jeszcze świeczkę i ucichł. Gdy jego wzrok przyzwyczaił się do wszechobecnej ciemności, która tliła w nim zalążek panicznego strachu. Ostrożnie podszedł do drzwi i uchylił je powoli. Dojrzał tego, którego życie miał niedługo zakończyć. Stał przed drzwiami, które jak wykalkulował Sang należałyby do Wooyounga. Wydział jak Choi powoli je otwiera, jednak nie wchodzi do środka. 
Patrzył przez chwilę, jak San zaczyna się chichrać pod nosem. Przez całe ciało młodszego przeszedł okropny dreszcz. Przełknął ślinę, a było to tak trudne do wykonania, że miał wrażenie jakby przełknięcie miało obudzić swoim hałasem cały statek. 

Nie zarejestrował ile czasu San wgapiał się w śpiącego księcia, po czym s hukiem zamknął jego drzwi. Było to tak niespodziewane, jednak Yeosang wykorzystał ten dźwięk, by zamknąć swoje drzwi. Chciał zamknąć je na klucz jednak gdy podchodził do komody, by zabrać kluczyk, usłyszał, że pod jego pokojem ktoś chodzi. W szybkim tempie położył się na łóżku udając, że śpi. 

Tak cholernie się bał. Serce dudniło, odliczając czas do jego śmierci. Ktoś otworzył drzwi. Wiedział, kto powoli zmierza w jego kierunku. Miał tylko szczerą nadzieję, że nie wie co szykuje dla niego Yeosang. Zamknął oczy, próbując przybrać kamienną twarz. 

Fairy Bones [woosan] ✓Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang