𓆩ӾӾӾ𐏑Ꝟ𓆪

67 6 1
                                    

°•✮•°

Fale odbijały się od desek statku delikatnie go przechylając. Poranne słońce wzeszło niedawno witając nowy dzień. Okrzyk walki zakłócił spokojne drżenie fal.

- bardzo dobrze! - krzyknął Wooyoung - więcej, daj mi tego więcej! - odważnie kroczył przez deski pokładu. Mówił spokojnie aczkolwiek głośno, na tyle by jego brzmienie kojarzyło się z przemówieniem wielkiego nauczyciela.

- AAA! Tak o? - zapytał Yunho prostując się nieznacznie.

- dokładnie, obudź w sobie ducha walki. Wiem że jakiegoś masz - tłumaczył mu książę - a teraz jeszcze raz. Podnieś rapier.

- ta jest sensei! - Jeong z uśmiechem na twarz podniósł się z kolan, chwytając trzon ostrza.

Do dwójki pracujących piratów podszedł San. Wooyoung w tym czasie zadawał Jeongowi ćwiczenia, jakie miał wykonać ze swoim mieczem.

- jak mu idzie? - zapytał krótko Wooyounga, wpatrując się na wymachującego nogami do góry chłopaka.

- zaskakująco dobrze - spojrzał na profil Sana, a potem na jego usta. Zagryzł wargę. Przeniósł wzrok na swojego ucznia - coś nie coś potrafił za nim zacząłem go uczyć. Jeong Yunho ma wrodzony talent! - krzyknął na tyle głośno, by ćwiczący go usłyszał.

- komplementujesz go?

- to go zmotywuje do działania.

- a nie odwrotnie? Przestanie się starać - odparł Choi chcąc odejść.

- zazdrosny jesteś?- zapytał książę uśmiechając się.

- Nie, a dasz radę się zerwać?- szepnął mu do ucha.

- po obiedzie będę czytał, możesz dołączyć.

W tym samym czasie Yeosang poszukiwał Wooyounga. Tak naprawdę to chciał się dowiedzieć, gdzie jest kapitan. Musiał mu przekazać swoją propozycję na temat poszerzenia apteczki zielnej, bo na statku była mikroskopijna i gdyby była potrzeba jej wykorzystać, bo ktoś byłby ranny to pojawiłby się niemały problem. Zauważył stojących na środku pokładu piratów. Podszedł do nich. Razem z czasem przybliżania się, pojawił się dziwny swąd. Powąchał okolice i zauważył że dziwna woń spalenizny, bije od Sana.

- Wooyoung, ja do ciebie - spojrzał na Choia, który mierzył go morderczym wzrokiem. "Dziwne" - Czemu śmierdzisz spalenizną? - odważył się zapytać, a ten teatralnie zrobił zaskoczona minę.

- ja?

- tak. Ty.

- Oh! - zmarszczył brwi - naprawdę? - powąchał swoją koszule - mam na sobie te samą koszulę co z dnia w którym Yunho podpalił kuchnie. Może to dlatego - San zrobił niemrawa minę, po czym pokierował się do zejścia pod pokład - przebiorę się!

Wooyoung wrócił do swojego ucznia.

- Dalej Yunho! Nie poddawaj się! Wyżej ręce - patrzył jak chłopak musiał wkładać coraz więcej wysiłku w wykonywanie uniesień broni - czego potrzebujesz Yeosang?

- kapitana - Wooyoung spiął się.

°•✮•°

Leżeli na Wooyoungowej koi wtuleni we własne miękkie ciała. Czytali książkę, którą Jung trzymał w rękach. San co jakiś czas przesuwał swoją dłoń z ud księcia na jego pośladek.

- Wooyoung jesteś boski - szepnął do ucha skupionemu na literach pożółkłej kartki, księciu.

- ciii...- uciszył go marszcząc brwi. San nie był zainteresowany lekturą.

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now