ᴋʀᴏ́ʟ

53 5 0
                                    

Góry Saya, Allez 1523

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Góry Saya, Allez 1523


- Obiad! Haneul! Obiad!

Haneul miał być dziewczynką. Każdy tak myślał, bo jakaś szamanka, czy czarownica przewidziała to, patrząc w gwiazdy. Okazało się odwrotnie. Ale imię Haneul zostało, oznaczało 'niebo'. 

Po jakimś czasie od wypowiedzianego zawołania do pomieszczenia wszedł również starszy od Choia o kilka lat chłopak, zasiadając do drewnianego stołu, który stworzył jego tata, gdy zamieszkali w tym rejonie. 

Gdy już byli w komplecie złożyli ręce jak do modlitwy i kilkoma prostymi słowami podziękowali bogom czuwającym nad nimi za dnia i nocy. Zaczęli jeść rozmawiając o przyziemnych sprawach. 

- Sannie był dzisiaj w lesie - rozpocząl najstarszy mężczyzna. 

- ah. Mówiłam ci skarbie byś nie odchodził sam - matka pogroziła mu z uśmiechem, choć w oczach tlił się niepokój. 

- Przepraszam mamusiu - szepnął San wpychając kawałek mięsa do małej buzi. 

- Haneul miałeś pilnować brata - kobieta zmarszczyła niebezpiecznie brwi. 

- Oj no, nie mam czasu zajmować się bachorem - najmłodszy wystawił mu język. 

- ja ci dam 'bachorem', gówniarzu - zirytował się ojciec. 

- nigdy nie chciałem mieć brata... - rozpoczynająca się kłótnie przerwała rodzicielka: 

- Sannie, znalazłeś coś ciekawego w lesie?

- nie... Same nuuudy. 

Nagle coś zatrzęsło i wyczuł to każdy z obecnych. Tatuś wytarł usta w haftowaną chusteczkę i odszedł od stołu, sprawdzić co dzieje się na drodze.

Pozostała trójka odłożyła naczynia i szczucice zastanawiając się, co za zajście odbywa się przed domem. Usłyszeli pukanie. Na początku jak delikatna prośba, zmieniające się w paranoiczne błaganie. Tata otworzył. W progu był znany im mężczyzna, któremu z ramienia ciekła czerwień. 

- proszę, pomóżcie mi. Błagam, ukryjcie mnie. 

Mamusia od razu wstała od stołu i z trzęsącymi się rękami pobiegła po jakąś szmatkę na zatamowanie tej czerwonej barwy. San nie wiedział czym była, ale domyślał się, że mogła być ona krwią. Też często mu leciała z poobdzieranych kolan. 

- wasza książęca mość, kto ci to zrobił? - usłyszał słowa swojego taty. Jego serce przyspieszyło, a nieznajomy dla niego mężczyzna rozpoczął trzęsącym się głosem opowiadać: 

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now