𓆩ӾӾӾ𐏑𐏑𓆪

62 5 0
                                    

°•✮•°

- Seonghwa?! Seonghwa!- dobiegł krzyk z jednej z kajut. 

Trójka piratów stała w równym rządku na baczność, jak do odliczenia kolejności. Przed nimi z podpartymi na bokach rękami utrzymując idealna odległość od reszty namyślał się Wooyoung. Jak do odstrzału zerkał to na kuchnię to na grupkę wybrańców, którzy dzisiaj mieli przygotować posiłek. Westchnął.

- dzisiaj musicie ugotować obiad - spojrzał na piratów, potem znowu spuścił wzrok na swoje buty- Mingi- uniósł wzrok na Songa - wierze w twoje możliwości- najwyższy uśmiechnął się i zasalutował.

- tak jest... Yyyy kapi- nie do końca był przekonany, jak powinien nazwać Junga. Gdy chciał dokończyć, dojrzał chmurne spojrzenie Sana, który siedział w rogu kuchni. 

- Jongho - przerwał książę - będziesz odpowiedzialny za utrzymanie porządku. To będzie test. 

- Tak jest wasza wysokość!- Choi zasalutował jak poprzednio, teraz wpatrzony w niego, Mingi. 

"Powinienem nazywać Wooyounga 'wysokością'?" Wysłał. 

Książę westchnął zmęczony. 

Do kuchni wpadł wpółżywy zmiennokształtny. Wszyscy, nawet San, odwrócili się w jego stronę. Zaraz po nim przybiegł zdyszany Yeosang, niosąc w dłoni namoczoną szmatę. Ten materiał powinien być teraz na rozpalonym czole Seonghwy. 

- Seonghwa! - krzyczał na nieposłusznego pirata. 

- obudziłeś się?- zapytał Wooyoung otwierając ręce, by podtrzymać wpółżywego przyjaciela. 

- wstał przed chwilą, majaczy. Nie słucha mnie, nikogo.

Od podania leku, który zabrał kapitanowi, minęło parę godzin, w których co chwilę zmiennokształtny budził się, robił zadymę, a potem mdlał. 

- Wooyoun..mmm dzie kapiten?- pytał wpatrując się w zbladlego ksiącia.

- powinieneś być teraz w łóżku. Chodź zaprowadzę cię.

- aleee dzie kapitą?- po twarzy spływały mu smugi potu, był dużo bledszy od Junga. Miał gorączkę.

- nie ma go tu. Penwie leczy kaca.

- kapityn Hongdżong- zaśmiał się ckliwie Seonghwa prowadzony przez Wooyounga do swojej kajuty.

Przed opuszczeniem pomieszczenia książę odwrócił głowę do reszty i rzekł ponuro:

- do roboty.

°•✮•°

San wyszedł, Yeosang zaraz popędził za dwójka piratów i w kuchni zostało tylko trzech idiotów. Wpatrywali się w siebie nie wiedząc, od czego zacząć. 

- to, co robimy? - zapytał Mingi w momencie, w którym do lady podszedł znudzony Yunho. 

Zaczął coś grzebać po szafkach i gdy wreszcie złapał w palce szukaną rzeczy, podniósł głos: 

- Jongho, gówniarzu ty umiesz czytać? - uniósł trzymaną w dłoni książkę z przepisami kucharskimi. 

- tak analfabeto - odparł, wyrywając z dłoni najwyższego lekturę. 

- to idealnie. 

Choi otworzył na randomowej stronie książkę i przekalkulował, co na niej pisze. Danie wydawało mu się smaczne, delikatne i idealne na podróż morską, nie wiedział, jednak czym jest marakuja, ani pitaja nie wspominając o liczi. Przekartkował kilka stron i usłyszał za swoimi plecami zachwycony głos Mingiego.

Fairy Bones [woosan] ✓Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu