𓆩ӾӾꝞ𓆪

65 4 1
                                    

°•✮•°

Wooyoung przymierzał właśnie sukienkę. Była czerwona z frywolnymi czarnymi wstążeczkami pod biustem i na bokach. Jej Kaetalijski krój lejącej się struktury dawał Woo możliwość na schowanie paru noży. Była śliczną sukienką, która kiedyś mogłaby uchodzić za balową suknię i zbierać niemałe pochwały, jednak przez jej wycięcia i dziwne dodatki uchodziła raczej za żałosną imitację erotyzmu. Miała być najbardziej kusząca, kusić mężczyzn tak by wpadali w sidła cycatych dam i oddawali swe pieniądze za spełnianie każdej obrzydliwej zachcianki.

Jung przeglądał się w lustrze umieszczonym w jego kajucie na statku. San siedział na krześle, opierając się jedną ręką o drewnianą komodę, której jedna nóżka niebezpiecznie się przechylała. Patrzył na towarzysza zmęczonym wzrokiem.

- nie no jak on to sobie wyobraża? Naśmiewa się ze mnie? - próbował dopiąć wszystkie zapinki i kokardki.

To był bardzo nieśmieszny żart ze strony Yeonjuna. Ale też bardzo przemyślana gra strategiczna, nikt nie rozpozna księcia przebranego akurat za kobietę, do tego prostytutkę. Żaden członek rodziny królewskiej nie zgodziłby się na takie obnażenie z godności, żaden poza Wooyoungiem. Dlatego w ogóle książę zgodził się na takie traktowanie. Woo czuł, że jego godność umyka z każdą przypięta wstążeczką, jeszcze do tego San patrzył na niego ze zmrużonymi oczami.

- Wooyoungie, o co chodzi z tą całą sukienką, pomijając fakt, że wyglądasz w niej jak najprawdziwsza dziwka. Co bardzo mi się to podoba - uśmiechnął się szelmancko przymrużywszy lisie oczy.

- nic, muszę coś załatwić. Siedź tu - pogroził mu palcem, przez co San wybuchł śmiechem.

- nie. Idę z tobą. Co to za koperta w ogóle? - zaczął przypatrywać się starannemu listu. Zaczął się nudzić, a przez zmęczenie odczuwał nieokiełznana chęć znęcania się lub zranienia kogoś. Jego organizm irytował się nagromadzonym przez spotkanie danego oprawcy stresem, a ono potrzebowało znaleźć ujście.

- chyba cię powaliło. Masz tu siedzieć - książę zbył pytanie o wiadomości i powrócił do zawiązywania wstążeczek - jak to się do cholery zawiązuje?

- daj pomogę ci - Choi leniwe uniósł się ze swojego siedzenia i pomaszerował w stronę niższego.

- w liście napisane jest "bal u cycatej damy"?

- to szyfr, zresztą całkiem prosty. Bal to spotkanie, a cycata dama to burdel.

- rozumiem. "Niesforny panicz" to ty?

- po czym to wywnioskowałeś? - ironizował książę. San w zemście chwycił za dwa końce czarnej wstążki umieszczonej na lewym biodrze. Przyciągnął materiał do siebie tak, że aż blondyn podskoczył i prawie wpadł na wyższego. Wooyoung obrócił głowę w jego stronę. Dzieliły ich centymetry. San był blisko... Tak blisko...

Jego usta też były blisko. Może za blisko.

Choi z gracją zawiązał dwa materiały w jedną całość. Potem chwycił w palce kolejne wstążki, zapleczki i sznureczki.

- skąd masz taką wprawę? - spytał w końcu książę. Jego głos stał się dziwnie ochrypły. Woo przełknął nagromadzoną ślinę.

- rozwiązywało się to i owo - znowu się uśmiechnął, a Woo w tym czasie prychnął niedowierzając - to, że ty jesteś prawiczkiem i nigdy nie spałeś z żadną kobietą nie oznacza, że wszyscy tak cierpią.

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now