𓆩ӾŁ𓆪

62 4 2
                                    

°•✮•°

Gdy na korytarzu ucichło, a delikatne światło księżyca zaczęło przedzierać się nikłą poświatą w głąb kajuty Wooyounga, chłopak powstał ze swojego siedzenia przy komodzie, na której leżały zapisane dwie pożółkłe kartki. Zgasił tlącą się świeczkę i ponurym wzrokiem przejechał po całym miejscu, wyliczając w pamięci wszystkie rzeczy, które powinien z sobą zabrać. Nie było ich dużo, praktycznie żadnej, jednakże w tym momencie księże robił cokolwiek by zająć czymś swoje myśli, nieważne czy rozważania, jakich się podjął miały jakikolwiek sens, czy też były po prostu zapychaczem umysłu. Wyszedł, naciskając swoimi trzęsącymi się z nerwów dłońmi klamkę. 

Znalazł się na ciemnym korytarzu. Na ścianach porozwieszane piękne replikacje salonowych obrazów ukazujące od morskich wypraw złotych galeonów, do szlacheckich wypraw łowieckich,  wyblakły, a narysowane postacie skanowały swoim oskarżającym wzrokiem każdy skrawek Wooyoung. Odwrócił się do pokrytych plamą mroku drzwi, by zamknąć je powoli, a wtedy wpadła na niego czyjaś sylwetka. Oboje odskoczyli pełni zaskoczenia próbując dojrzeć siebie nawzajem w wszechobecnej ciemności. 

- Yeosang? - zapytał książę gdy blond kosmyki wyłoniły się półmroku. 

- Wooyoung, co ty tu robisz? - zapytał, szybko chowając ręce do kieszeni. 

- powinienem cię o to samo zapytać... Właśnie szedłem do ciebie... - skłamał - dostałem migreny, nie mogę spać, masz jakieś leki? - mówił, rozmasowując czoło. 

- coś znajdę - odparł znużony medyk, kierując się powoli do swojej kajuty. 

- nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zagaił szeptem blondyn, obdarzając wzrokiem spuszczoną głowę drugiego. 

- nie mów nikomu.- Kang odwrócił się, w tym samym czasie wyciągając z kieszeni kępkę wodorostów. Woo musiał przyjrzeć się dokładnie ciemnej masie, by wywnioskować, że to nic innego jak morska trawa  - Poszedłem po nie na pokład. 

- wodorosty? - schował je. 

- to kelp, Morsztyn pęcherzykowaty. 

- po co ci one? - Woo spytał gdy stanęli przed drzwiami do kajuty. 

- uczę się różnych rodzajów. Mam książkę. Trawa morska ma różne medyczne właściwości - Woo może nawet byłby w stanie mu uwierzyć gdyby nie fakt, że Sang wychodził ze strony zejścia na niższe piętro statku, zupełnie mijając się z tym przeznaczonym do pokładu. Chociaż zastanawiał go w takim razie dowód, jaki trzymał w rękach. Czyżby rzeczywiście był po swoje próbki glonów? A może są one jedynie przykrywką. 

Czy Kang naprawdę uważał, że książę jest słabym obserwatorem, by wywnioskować wszystkie możliwe scenariusze, a może był przekonany, iż Jung przez zaufanie nie będzie podejrzewał go o cokolwiek? 

Gdy weszli do pomieszczenia, uderzyła ich woń ziół i palonego opium. Książę usiadł na koi Sanga, który w tym momencie zapalał małą świeczkę. Skupiony skrzętnie ogarnął zaśmiecone papierami i różnymi rozlanymi preparatami biurko. 

- jak się czujesz? - zapytał, sprawdzając temperaturę czoła.

- głowa mnie boli, wszystkie mięśnie, gardło...

- to mogą być objawy chorobowe, przeziębienie - przypatrywał mu się uważnie - ale stawiam, że to przez przemęczenie - załapał za jego policzek - Masz wysuszone usta i podkrążone oczy. Dużo płakałeś? 

- nie wiem - odszedł wzrokiem do drzwi. Był zawstydzony, wiadomo przecież, że najtrudniej rozmawiać o własnych słabościach. 

Słabości są najbliżej serca a te najłatwiej zranić, tak jak teraz. Łzy są otwarciem jakiejś drogi, wskazaniem miejsca, gdzie głęboko ukryte zostały wszystkie sprawy najboleśniejsze oraz przy tym najważniejsze. Gdy płaczesz większość i tak nie zrozumie twojego bólu, zobaczy jedynie to otwarcie rany, ale nie będzie w stanie wejść przez nie i doglądać całości, nie mówiąc już o zrozumieniu. 

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now