𓆩ӾŁ𐏑Ꝟ𓆪

67 4 3
                                    

°•✮•°

- co to takiego? - Yunho przybliżył głowę do stojącej na stole klatki. 

W niej siedział mały dziwny człowieczek, wielkości ręki Hongjoonga. Istotka o bardzo długich, złotych włosach i pięknych okrągłych ślepkach wpatrywała się skulona w jej oczach olbrzymią postać Jeonga. Pirat po kilku chwilach zauważył, że mała dziewczynka jest całkowicie golutka. Wziął skrawek jakiejś szmatki i włożył ją przez szparkę w drucie. Wróżka odsunęła się spanikowana, myśląc najpewniej, że chłopak chce zrobić jej jakąś krzywdę. Po chwili jednak przyczołgała się szybko, sprawdzając, czy okrycie jest bezpieczne. Gdy już zrozumiała, jakie znaczenie ma kawałek materiału,  zakryła się nim, znikając z widoku piratów.  

- to...wróżka - Yeosang odwrócił się w stronę podpierającego się o belkę podtrzymująca schodki, kapitana - znalazłem krew. 

- świetnie. 

- ale słodka! - krzyknął Mingi chichocząc na urocze zachowanie istotki. 

- w-wróżka?! - Yunho nie dowierzał - Ale czad! 

- nigdy nie widziałem wróżki - szepnął podekscytowany Song 

Jedynie Jongho nieprzekonany do magicznej istoty siedział marszcząc brwi.

"Magiczne... Magia" 

Magia jest przecież zła. Jest zakazana.

- ej dzieciaki, wstawać - Seonghwa pojawił się za plecami Jeonga uderzając go w bark - trzeba zabrać worki do kantorka, lub schować gdzieś w rogach mesy - pokazywał palcem poszczególnych miejsca. 

- Yeosang przebił nasze kury - westchnął Mingi udając, że polecenie Seonghwy wcale nie padło przed chwilą z jego ust. 

- taka wróżkę to nic nie przebije - wytłumaczył Yunho, za co dostał kolejne uderzenie prosto w potylicę - Au! 

- Wstawać! Nie mogę patrzeć na ten syf - mówił tonem nieznoszącym sprzeciwu - Yeo, weź te małą istotkę do swojego pokoju i nakarm ją czymś - ponaglił piratów. 

Sam wziął klatkę z wariującymi kurami, które wydzierały się na cały głos. W oddali usłyszał idących za nim dwóch piratów:

- co jedzą wróżki? 

- nie wiem. 

Postawił klatkę na jednej z beczek w najdalszym rogu mesy. Westchnął, patrząc jak dwie kury powoli się  uspokajają. Spojrzał w dół i z niemałym zirytowaniem widząc, jak pod jego nogami walają się pióra przebrzydłych ptaków, wciągnął powietrze ustami, czując dreszcz przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Zaraz przeszedł do części kambuzowej, rozglądając się za miotłą. Nigdzie jej nie było, nawet żadnego mopa, czy ścierki. Przeszukiwał ladę oraz rzeczy pod nią. Zdał sobie sprawę, że piraci nie utrzymują podstawowych zasad porządku, przez co na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka. Zwrócił uwagę na blat i zauważył, że na specjalnie wydzielonym miejscu na noże brakuje jednego z nich. 

- Ej! - krzyknął, lecz odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nikogo w nim nie było - do cholery nawet noży nie potrafią poskładać na miejsce - szepnął. 

W tym samym momencie przypominał sobie, że miotłę mógł zostawić w swoim pokoju, który czyścił wczorajszego wieczora. To go trochę uspokoiło. Wzął kilka głębokich wdechów, zapominając o problemie noża. Odwrócił się na pięcie chcąc odejść, ale usłyszał jakiś szmer. Stanął jak wryty, wysłuchując się w dźwięk. Obrócił się do lady. Nie dojrzał nic podejrzanego. Spojrzał na meble, rzeczy na nich, górne szafki, nawet sufit. Wstrzymał oddech. Nadal słyszał ten szmer. Pochodził z miejsca, w którym na pustej już beczce po winie postawione zostały przez piratów dwa worki mąki. Zrobił krok do przodu, chcąc zobaczyć, co kryje się za nimi. Wyciągnął rękę. Jeszcze jeden kroczek. Prawie dotknął worka i nagle pod jego stopami, kwiląc przebiegł szczur. Seonghwa zaskoczony odskoczył, łapiąc się za klatkę piersiową. Wziął głębszy wdech, powstrzymując krzyk. 

Fairy Bones [woosan] ✓Where stories live. Discover now