ROZDZIAŁ 3

848 41 65
                                    



ROZDZIAŁ 3


Hermiona zignorowała powiew zimna dochodzący z magicznej klimatyzacji u Floriana Fortescue. Było w tym coś niewłaściwego, że zaraz po sekcji zwłok poszli do lodziarni, gdzie krzątali się zwykli czarodzieje, a dzieci biegały wymachując lodami jak szabelkami. Wokół unosiły się drobne opary czarów – nad ogródkiem przepływał ogrzewający urok, dlatego piękne błękitne hortensje i modre irysy pyszniły się w swoich obszernych donicach, jakby to był środek lata, a nie chłodny angielski maj.

Przed chwilą badali trupa i wkładali go do chłodni. Teraz usiądą w wiklinowych białych fotelach i zaczną sączyć espresso, jakby moment wcześniej nie widzieli trzustki i wątroby na własne oczy.

Nagła ochota na kieliszek czerwonego wina zaplątała się w jej myśli. Ale to była ta pora dnia – samo południe – która wykluczała takie ekscesy. Było aż nadto powodów, by ulec pokusie, ale Hermiona miała w pamięci, że uleganie pokusom może się źle skończyć. Tak, jak w jej przypadku. Bezsenna noc nie pomogła i kieliszek wina byłby wystarczający, by zmieść ją z nóg.

Pansy Parkinson podeszła z gracją godną królowej. Jej granatowa szata, wyszywana w złote listki i kwiaty robiła ogromne wrażenie. Przygładziła włosy i usiadła tuż obok Hermiony.

- Granger – powiedziała w ramach przywitania.

Wyjęła z torby pergaminy i rysiki i rozłożyła wszystko na stole. Hermiona kątem oka zarejestrowała, że ulicą zmierzali w jej kierunku Harry i Ron. Zdumiała się odrobinę, że Ronald znalazł czas w samym środku dnia, by towarzyszyć im w spotkaniu z Pansy. Prędzej spodziewałaby się Malfoya, ale to dobrze, że go nie było. Oblizała usta i stłumiła westchnięcie.

Szukając w torbie portfela, by podejść do lady i złożyć zamówienie na kawę, natknęła się na list od profesora Croakera. Zmełła w ustach przekleństwo i nabrała powietrza w płuca. Liczyła, że profesor da im trochę czasu, wymyśli podróż poślubną czy inną aktywność, jakiej mogą oddawać się młode pary w dziewiętnastowiecznych realiach. Tymczasem dawny Londyn upomniał się o nich szybciej, niżby chciała. Szybciej, niż była na to gotowa, aby udawać po raz kolejny żonę Malfoya. W świetle wszystkiego, co razem przeszli, nie wydawało się to wcale takim dobrym pomysłem. Wciąż pod skórą czaiło się potężne pragnienie, chęć dotykania go i bycia przez niego dotykaną. Ale wtedy, gdy już czuła rosnące pożądanie, gdy jej ciało napinało się w oczekiwaniu, przed oczyma przesuwał się obraz Daphne w błękitnej eleganckiej sukience wieczorowej. I to skutecznie chłodziło jej żądzę, sprawiając że czuła się jak złodziej. Nigdy nie przypuszczała, że czysta emocjonalna gryfońskość objawi się jej w postaci dominującej namiętności. Och, oczywiście – Gryfoni byli z gruntu odważni, szczerzy i sprawiedliwi – i wszystkie te cechy wydawały się imponujące i godne naśladowania. Ale była też druga strona medalu – lekkomyślność, zapalczywość, temperamentność i... namiętność. Przełknęła, kręcąc się na wygodnych poduchach krzesła. Wszystko ją uwierało, wszystko zaczęło wyglądać tak szaro i mizernie.

Nie powinna w ogóle myśleć o Malfoyu w tych kategoriach. Nawet jeżeli Daphne nie była jeszcze jego partnerką, to z całą pewnością któraś czarownica jej pokroju nią zostanie. Narcyza i Lucjusz Malfoyowie – choć dotkliwie potraktowani przez los za swoje idee – nadal trzymali się twardo w kanonie najbardziej nobilitowanych rodów czarodziejskich. Chcąc nie chcąc – ich pochodzenie determinowało ich wybory, obojętnie czy społeczeństwo to pochwalało, czy nie. A ona nie mogła być niczyim wyborem. Mogła być co najwyżej kochanką Malfoya, a znała siebie zbyt dobrze, by wiedzieć że nie tego pragnie. Zresztą nigdy nie była dobra w oddzielaniu cielesności od uczuć. Dla niej nie istniało jedno bez drugiego, a traktowanie seksu jako czystej zabawy, zwyczajnego aktu zmierzającego do wyzwolenia napięcia – nie było czymś, co potrafiła i chciała robić Hermiona Granger. Swoją drogą do tej pory nawet nie była pewna czy nie jest zwyczajnie aseksualną jednostką. Malfoy rozwiał te wątpliwości, ale to nic nie znaczyło.

Dekadencja - część II - Dramioneजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें