ROZDZIAŁ 24

705 39 52
                                    


ROZDZIAŁ 24


Uwaga - 18+

Hermiona rwała właśnie sałatę na drobne fragmenty, gdy poczuła za sobą jego obecność. Aromat jego perfum wniknął jej w nozdrza, powodując mocny ucisk w dole brzucha i wprawiając jej serce w szybsze bicie. Bezwiednie oblizała usta, z uporem nie odwracając głowy i udając, że go nie wyczuwa.

Szelest kroków był jednak słyszalny w ciszy tego wieczoru i nim powiedziała cokolwiek, Draco stał już za nią, a guziki jego kamizelki wbiły się w jej kręgosłup. Obie jego ręce otoczyły ją i zamknęły w więzieniu jego klatki piersiowej. Zassała powietrze przez zęby, boleśnie świadoma jego podniecenia, którego dowód czuła na swoich pośladkach.

Wiele czytała, szczególnie na temat biologii i chemii, bo magiczna nauka pomijała te aspekty człowieczeństwa, jakby nie były ważne. Wiele rzeczy można było uleczyć czarami i to wystarczało. Dopiero magomedycyna oferowała szczegóły anatomiczne, referowała procesy chemiczne i rozpisywała się o układach organów, kościach i parametrach życiowych. Dobrze wiedziała, że jej niedawna ekscytacja i radość miały całkiem sporo wspólnego z endorfinami i serotoniną. A teraz, gdy czuła dominujące podniecenie, gdy zrobiła się mokra i oczekująca... Co to było? Dopamina? Oksytocyna? Albo...?

- Wystarczy tej sałaty – powiedział lekkim, niemal żartobliwym tonem. – Możesz zacząć kroić ogórki, Granger.

Chwilę zajęło, nim Hermiona zrozumiała, co mówił. Czy on oczekiwał, że będzie dalej robiła sałatkę? Jakby nic się nie stało? Jakby jej nogi nie były jak z waty?

Sięgnął i odpiął guzik jej jeansów. Wypuściła szybko oddech, przymykając oczy, zastygając w dziwnej pozycji w nożem w ręce.

- Krój – wyszeptał wprost do jej ucha, rozsuwając zamek i ściągając jej spodnie tak, że znalazły się u jej stóp, kompletnie bezużyteczne.

Stała w kuchni dzierżąc w dłoni nóż do warzyw, przyszpilona do blatu i to w samym swetrze i majtkach. I nie mogła przestać dyszeć.

Chłodny powiew owionął jej pośladki i przełknęła z trudem. Ujęła nóż pewniej i zaczęła kroić. Była mokra, przemoczona. Spragniona Draco i tak bardzo głodna rozkoszy. Odcięła końcówkę i zaczęła kroić warzywo w plastry.

Jego palce zawędrowały między jej nogi i docisnęły się do jej kobiecości przez przemoczoną warstwę materiału.

- Draco... – jęknęła, wypuszczając nóż z ręki i wyginając się tak, by być jeszcze bliżej niego.

Nie pozwolił jej odwrócić się przodem. Jeszcze mocniej docisnął ją do kuchennego blatu i kolejny raz kazał kontynuować gotowanie. Hermiona wprost nie mogła w to uwierzyć. Ale jakaś jej część, część o której nawet nie wiedziała, wiła się z rozkoszy na jego rozkazujący ton, na jego dominację i żądania.

- Krój dalej, Granger – polecił niskim, twardym głosem a Hermiona zadrżała na ten dźwięk.

Wsunął kciuk za gumkę jej majtek i nim zdążyła otworzyć oczy, stała naga od pasa w dół. Ręce trzęsły jej się, gdy kontynuowała krojenie, umysł szalał jak nawałnica.

Kopnął lekko w jedną z jej nóg i podciągnął ją za biodra do góry. Stanęła na palcach. Oddychała bardzo głośno, jej serce obijało się o żebra, a nóż wyślizgiwał ze spoconej dłoni. Była rozpalona i niemal nieprzytomna z pragnienia. Zatrzymał się, jakby czekał i Hermiona przypomniała sobie o swoim zajęciu. Posłusznie ukroiła kolejny plaster. Włosy przykleiły się jej do czoła, czuła jak całe jej ciało pulsuje zgodnie z rytmem tętna. Następny plaster wylądował na desce, krzywy i odkrojony od niechcenia, ale...

Dekadencja - część II - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz