ROZDZIAŁ 4

723 42 52
                                    


ROZDZIAŁ 4


Londyn 1810

Hermiona zdawała sobie sprawę z tego, jak trudno będzie pogodzić prowadzenie dwóch równoległych dochodzeń. Ostatnim razem była ledwo żywa, a obecne sprawy wydawały się po prostu jeszcze bardziej skomplikowane. Serce nierównomiernie trzepotało jej w piersi, częściowo z zawodu jaki przeżyła i częściowo z powodu własnej głupoty. Ale czy mogła wypytywać o życie osobiste Draco, podczas gdy on jawnie trzymał w sekrecie całe jego sto procent? Nie uchylał nawet rąbka tajemnicy, nie dawał Hermionie poczucia, że jakkolwiek jej ufa. Nie wiedziała o nim nic, słuchała jedynie sporadycznych plotek, które wiły się tu i ówdzie po ministerialnych korytarzach. Ale nie pytała, on także nie pytał. Była przecież znana z zadawania pytań, ze zdobywania wiedzy. Nie była jednak ciekawska. Nie chciała być. To było coś innego, coś intymnego, dlatego nie mogła zmusić się, by spytać o Daphne, o życie osobiste, o jego plany wobec niej. Ręce trzęsły jej się na kolanach, gdy czekała na detektywa. Stała pochylona jak do startu, łapiąc powietrze przez usta. Była bliska ataku paniki. Zrobiła wszystko źle i wiedziała, że częściowo go sprowokowała. Co by się stało, gdyby go nie skarciła i nie odepchnęła? Czy wziąłby ją tam, na sofce, a potem radośnie wrócił do swojej lodowej Daphne? Czy płomienny romans z koleżanką z pracy byłby dla niego miłą odskocznią? Rzeczą, w którą byli Ślizgoni nie mogliby uwierzyć? Miała być jego prywatnym eksperymentem? Obiektem żartów?

Gdy detektyw Brown pojawił się w saloniku, Hermiona była dość zaskoczona. Wydawało jej się, że to potrwa dłużej, ale on przybył z wizytą niespełna po kwadransie od momentu, gdy poprosiła Parkera o przekazanie informacji. Nie zdążyła jeszcze dobrze ochłonąć po niefortunnej kłótni z Draco Malfoyem i własnych przemyśleniach.

Niepokój zdzierał jej opanowanie i tak już nadkruszone przez zbędne myśli. Źle to wszystko rozegrali, ale nigdy nie byli ze sobą szczerzy. Nie uczyli się nigdy ze sobą rozmawiać, a pożądanie zaskoczyło ich i popchnęło do zupełnie nieprzemyślanych czynów. Hermiona była po prostu pewna, że gdy pierwsze fale gniewu i rozczarowania odpłyną, oboje z Draco będą mogli wypracować satysfakcjonujący tryb pracy, który nie kolidowałby z ich prywatnymi planami (jak te, w których Malfoy zabiera Daphne Greengrass na kolację) i nie popychałby ich w swoje ramiona więcej niż byłoby to skrajnie konieczne. Tak, Hermiona głęboko wierzyła, że to wszystko może się udać. W pewnym momencie niepotrzebne nikomu uczucie pożądania zwyczajnie się wypali i będą mogli z niejakim rozbawieniem wspominać, że były momenty, w których nie potrafili przeliterować słowa „hamulec". Musiała nauczyć się nie myśleć o Draco w kategoriach cielesności i sprawiania sobie fizycznej rozkoszy. Choć teraz wydawało się to prawie niemożliwe, Hermiona była pewna, że gdy będzie ciężko pracować nad swoim umysłem, uda jej się wreszcie wyłączyć wszystkie te niepotrzebne uczucia i wspomnienia. Pragnienie nie było najważniejsze. O wiele bardziej należało skupić się na znalezieniu mordercy tej biednej ciemnowłosej czarownicy znad jeziora, damy z nenufarem w ustach oraz dokładnie sprawdzić Biesa, by uchronić potencjalne kolejne panny przed śmiercią.

Herbatę podano i Hermiona usiadła na małej sofie w ludwikowskim stylu. Ozdobne poduchy z frędzlami wbiły jej się w bok, ale udawała że nie zauważa tak drobnych niedogodności. Brown jak zwykle skłonił się odpowiednio nisko, by powitać księżną. Usiadł na podsuniętym fotelu i od razu przeszedł do sedna. Hermiona lubiła w nim właśnie brak zbędnego marnotrawienia czasu i bardzo zadaniowe podejście do swojej pracy. Otworzył notes, ustawił kałamarz i podniósł głowę patrząc bez skrępowania w twarz Hermiony.

Jego błękitne oczy wwiercały się w nią i przez sekundę Hermiona pomyślała, że on wie. Że dobrze wie skąd przybyli. Że to wszystko to efekt podróży przez Portal i tak naprawdę na co dzień nie tylko znają technologiczne nowinki, ale posługują się czarami. Zaraz potem to wrażenie zniknęło zupełnie i zrozumiała, że chyba właśnie dzięki tak hipnotycznemu efektowi, detektyw Brown jest niebywale skuteczny. Złoczyńcom po prostu wydaje się, że on już o wszystkim wie i jedynie czeka na potwierdzenie. Uważają, że nie ma już dla nich szansy i przyznają się do wszystkiego. Zupełnie niezwykłe, przyznała w duchu Hermiona. I bardzo przydatne w tej pracy.

Dekadencja - część II - DramioneWhere stories live. Discover now