ROZDZIAŁ 45

529 36 9
                                    


ROZDZIAŁ 45


Widział dobrze, co się z nią działo. Była przestraszona końcem, poruszona zamknięciem mordercy w więzieniu i niepewna przyszłości. Tym razem było inaczej niż z Millie. Wtedy wiedzieli, że został im portret do odtworzenia, że będą mieli jeszcze coś do roboty w przeszłości. Wiedzieli, że będzie nowa sprawa, że będą jeszcze współpracować.

Teraz to zniknęło.

Nawet najlżejszy znak, że coś na nich czeka: dochodzenie, przygoda, niebezpieczeństwo, bale, rauty, miejsce zbrodni, zapach zamokłej ziemi, krew, kieliszki z szampanem, dyganie, klub White'a, raporty dla Pottera, słowem - wirowanie między dwoma różnymi światami.

Gdy przekroczyli próg jego posiadłości w Cotswolds, Draco zatrzymał ją kładąc ręce na jej przedramionach.

- Hej – powiedział cicho. – Spójrz na mnie.

Granger mrugała wciąż oszołomiona tempem, w jakim wszystko się kończyło. I prawdopodobnie ta głupio-mądra lwica bała się, że jeśli skończyło się dochodzenie, to kończyło się też wszystko inne. Była na tyle mądra, aby wiedzieć, że to niemożliwe. Ale też na tyle głupia, żeby emocje szeptały jej nieprawdopodobne scenariusze. Wreszcie podniosła wzrok na niego, ale widział cały trud, jaki włożyła w opanowanie się, aby to zrobić.

- Jestem tu, ty też tu jesteś, zawsze będziemy – zaczął cicho, nie spuszczając swojego szczerego spojrzenia z jej czekoladowych oczu. – Chcę, żebyś tu zamieszkała, razem ze mną. To co teraz mamy przypomina wspólny dom, ale ja chciałbym, żeby nie przypominał. Chciałbym, żeby nim był.

Granger zastygła i zapytała zduszonym głosem:

- Chcesz, żebym się do ciebie przeprowadziła?

- Tak – potwierdził, wciąż ją trzymając, wciąż ją więżąc swoim wzrokiem. – Z wszystkimi szatami, tiarami, karmami dla przerośniętych kotów z nadwagą, twoimi notatkami dotyczącymi każdej jednej rzeczy i całą tą erotyczną koronkową bielizną, rzecz jasna.

- Nie mam koronkowej erotycznej bielizny... - Jeden kącik jej pełnym ust podskoczył, jakby dusiła chęć śmiechu.

- A zatem kupimy – powiedział poważnie. – Całe naręcza pięknych koronkowych rzeczy, które będę z ciebie zdzierał, Granger.

Pociągnęła nosem. Jej sztywna postawa trochę się rozluźniła. Pozwolił sobie na rozebranie płaszcza, odwieszenie go, a potem pomógł jej z okryciem.

- A co jeśli to się kiedyś skończy? – szepnęła, a jej oczy były szeroko otwarte i błyszczące. – Tak samo, jak wszystko inne? Jeśli się znudzisz, a ja zostanę bez mieszkania, bez...

- To się nie wydarzy – zaoponował twardo.

- Skąd możesz wiedzieć? – zapytała poważnie. - Teraz tak mówisz, ale nie możesz tego przewidzieć, Draco.

- Mogę – włożył w te słowa całe swoje przekonanie, jakie czuł. - Niektóre rzeczy w życiu są pewne, czuje się je w sercu od samego początku. Nie ma żadnych wątpliwości, żadnych obiekcji. Czysta pewność. To jedna z tych rzeczy. Powiedziałem ci, że cię kocham. Nie mówiłem tego nigdy i nikomu. Nie czułem nigdy czegoś takiego. Nie szukałem dotyku, choć miałem kogoś obok. Nie tęskniłem, gdy ktoś był w innym pomieszczeniu. Nie pragnąłem dzielić się wszystkim: poglądami, myślami, żartami – z kimkolwiek w takim natężeniu. Nie zastanawiałem się nad kimś tak długo, tak intensywnie. Nie bałem się o nikogo tak bardzo, że to boli.

Te słowa, choć bardzo intymne, nie uwierały go. Były takie łatwe do wyartykułowania. Granger najwyraźniej nie mogła oddychać, gdy je wypowiedział. Ale to nie był ten rodzaj zwierzęcego przerażenia odbierający dech. Raczej wyglądała na olśnioną, na szczęśliwą. Osłupiałą, ale zadowoloną.

Dekadencja - część II - DramioneWhere stories live. Discover now