Rozdział 1 ''Niespodziewana zagrywka''

724 89 413
                                    

Cztery miesiące wcześniej

– Wyjazd!

Usłyszałam gromki głos trenera, który krążył niespokojnie przy bocznej linii boiska.

Zgięłam kolana i zeszłam niżej na nogi, dzięki czemu coraz szybciej kozłowałam. Piłka rytmicznie odbijała się od parkietu, a dłoń przyjemnie mrowiła, pod wpływem uderzeń szorstkiego materiału.

Zmarszczyłam mokre czoło i rozejrzałam się po boisku, aby zorientować się w rozstawieniu naszych czerwonych strojów. Właśnie straciłyśmy punkt. Na chwilę przed końcem meczu, miałyśmy remis. Spojrzałam na zegar, który był na elektrycznej tablicy, zawieszonej wysoko na ścianie. Zostało niewiele czasu. To nasza ostatnia szansa na kluczową akcję tego meczu.

Minęłam połowę boiska i agresywnym podaniem rzuciłam piłkę do Irki, która biegła po prawej stronie. Podbiegłam do niej i zrobiłam zasłonę, dzięki czemu dziewczyna zwinnie mnie wyminęła i skierowała się w środek boiska. Zbliżałyśmy się coraz bardziej pod kosz, gdzie kumulowały się obie drużyny, jakby to miało komukolwiek pomóc. Nam ułatwić atak, a rywalkom obronę.

Szybko oceniłam sytuację. Instynktownie zrobiłam unik, by uciec spod obrony i cofnęłam się niespodziewanie kilka kroków do tyłu.

Sekundy mijały. Słyszałam, jak trybuny szaleją i zaczynają skandować z nadzieją moje imię.

– Blanka! Blanka! Blanka! – buczało w mych uszach, a serce przyspieszało w niekontrolowanym rytmie.

Irka, jakby czytając w moich myślach, odwróciła się i w biegu podała piłkę do tyłu, którą sprytnie złapałam, stojąc na linii rzutu za trzy punkty.

To jest ta chwila. Jeden moment. Wciągnęłam głęboki wdech w płuca, a wzrok skupiłam na koszu. Ugięłam kolana i wykonałam rzut. Proste ręce, energiczny nadgarstek i piłka oczywiście wylądowała prosto u celu. Zaraz po tym, rozległ się gwizdek sędziego zakańczający mecz, a hale wypełnił głośny ryk radości uczniów naszej szkoły.

Wygraliśmy!

Ja wygrałam!

To był pierwszy mecz w sezonie i początek ostatniego roku liceum, który musiał być wyjątkowy. Musiał być wygrany w każdym calu. Nic nie mogło stanąć mi na przeszkodzie, by zepsuć wspomnienia i zniszczyć marzenia. Wszystko było zaplanowane, więc nie było miejsca na niespodziewane zagrywki.

Po krótkiej chwili zostałam otoczona przez drużynę, a zdyszana Irka rzuciła się prosto w moje ramiona.

– Ale im pokazałaś! – wrzasnęła do ucha, a ja przytuliłam się do jej spoconego ciała.

Irka była moją najlepszą przyjaciółką. Poznałyśmy się w gimnazjum i od tamtej pory byłyśmy nierozłączne. Połączyła nas wspólna pasja, jaką bez wątpienia była koszykówka. Emocjonujący, porywający i taktyczny sport, który wyzwala w człowieku adrenalinę, napięcie, i buduje silny charakter.

Nadal tonąc w jej lepkich objęciach, poczułam jak po głowie z uznaniem klepie mnie dłonią trener.

– Dobra robota Blanka, ten sezon będzie nasz – stwierdził z przekonaniem i poszedł dalej. A ja pomyślałam, że nie może być inaczej.

Poprzedni sezon wygrałyśmy miażdżącą różnicą. Dzisiaj przeciwnik pokazał, że przez wakacje mocno trenowali i tym razem nie zamierzają się tak łatwo poddać. Z tym, że my się nie damy! Bo kto jak nie my?! Czerwone byki poradzą sobie z każdą przeszkodą na swojej drodze! Nie oddamy tak łatwo pucharu, a ja poprowadzę swoją drużynę na sam szczyt i w tym roku mistrzostwa Polski będą nasze.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora