Rozdział 25 ''Ten rok będzie nasz!''

262 45 193
                                    

Irka, nie oglądając się za siebie, poprowadziła mnie w stronę drzwi balkonowych. Zgarnęła po drodze nasze płaszcze i wciąż przy tym coś paplała, ale do mnie nie docierało żadne słowo.

Bez przerwy zastanawiałam się co łączyło Ariela z tą dziewczyn?! Czemu wciąż mnie nachodził, gdy tak łatwo mógł sobie znaleźć inną i w dodatku chętną panienkę?! Czyżby naprawdę chodziło tylko o chore ambicje? Spodobałam mu się i postanowił, że za wszelką cenę mnie zaliczy?! Na pewno taka szara myszka, była interesującą odskocznią od tych wszystkich gorących lasek, którymi podobno otaczał się w poprzedniej szkole!

Rozgrzana do czerwoności wyszłam na zewnątrz, a rozpaloną twarz przywitała minusowa temperatura, która przyniosła kojące ostudzenie wypieków. Przystanęłyśmy przy reszcie znajomych i z wyczekiwaniem wpatrywaliśmy się w bezchmurne niebo. Nawet nie przejęłam się faktem, że nadal nie zjawił się Patryk. Byłam nieprzytomna, bo wpatrując się w górę, widziałam tylko głęboką czerń, która nasuwała konkretne skojarzenia.

Czego chciała od niego ta dziewczyna? Gdzie oni poszli? A, jeśli zamknęli się w jednym z pokoi i planują świętować przyjście Nowego Roku tylko we dwoje? Z trudem przełknęłam gulę śliny, która przebiła się przez przełyk niczym ostry kamień.

Gdy wszyscy wokół zaczęli odliczać ostatnie sekundy, ja rozejrzałam się w panice po ogrodzie. Mój pieczołowity skan otoczenia przyniósł niespodziewany efekt. Nowy Rok przywitałam wpatrzona w chmurne tęczówki Ariela. Chłopak stał na balkonie i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nad nami rozniósł się huk wystrzelonych fajerwerków i wiwaty wszystkich uczestników imprezy. Ale ja widziałam teraz tylko jego twarz, która mieniła się kolorowymi odbłyskami.

Stałam zapatrzona i nie potrafiłam zatrzymać elektryzującego kontaktu, jakby jego smoliste oczy miały nadprzyrodzoną moc przyciągania. Nagle zachwiałam się niebezpiecznie, bo na moje plecy z impetem rzuciła się Irka. Żeby nie stracić równowagi, musiałam oderwać swój wzrok od chłopaka, a skupić na swoich stopach.

– Ten rok będzie nasz! – wykrzyknęła na całe gardło. Następnie stanęła przede mną i obcałowywała z pasją policzki.

W roztargnieniu pokiwałam głową i odwzajemniłam niechlujnie życzenia, bo myślami bujałam zupełnie gdzie indziej, a wzrokiem sięgałam za jej plecy. Lecz miejsce na balkonie było już puste.

Nie miałam czasu na analizowanie zawiedzionych, skomplikowanych uczuć, które mnie dopadły, bo w tłumie dojrzałam przeciskającego się Patryka. Chłopak podszedł do naszej paczki i od razu przysunął bliżej mnie, a Irka w magiczny sposób się ulotniła, zostawiając nam wolną przestrzeń.

– Szczęśliwego Nowego Roku! – złożył życzenia, a następnie zgarnął mnie ramieniem i ku mojemu zaskoczeniu pocałował w czoło, niczym starszy brat. Z troską, opiekuńczością i miłością.

Uśmiechnęłam się i ułożyłam głowę na jego barku. Z błogim uczuciem, ale nie rodzącym wielką miłość, a czystą przyjaźń. Tak właśnie traktowałam Patryka, jak najbliższego przyjaciela. To nie był mój chłopak i nigdy nim nie będzie, ale czułam, że będę mogła na nim zawsze polegać.

Roziskrzone miny przyjaciół i krążący między nami szampan, wprawiły mnie w nieco łagodniejszy nastrój. Po wylewnym świętowaniu skryliśmy się do środka i ponownie cała nasza paczka wylądowała w kuchni. Prawie cała, bo po drodze gdzieś się zawieruszył Przemek.

– Ale zmarzłam! Muszę coś wypić, żeby rozgrzać dłonie i stopy zanim pójdę znowu tańczyć – stęknęła Irka, miętoląc palce u dłoni, a Bartek momentalnie pochwycił potrzebę ukochanej. Złapał jej pięści, przyłożył je do swoich ust i zaczął na nie intensywnie chuchać ciepłym powietrzem.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now