Rozdział 14 ''Ariel, dzisiaj będzie mój!''

283 48 203
                                    

Tej lasce z Watt od śledzi w winie <3 L.

Po naszej rozmowie, a bardziej jej urwaniu, bo Ariel nie kontynuował i nie odpisał nic więcej, nie pojawił się w szkole, a ja bezwiednie wyszukiwałam go w tłumie. Nie wiedziałam po co, ani w jakim celu. Nie potrafiłam rozgryźć tych pokręconych uczuć, targających mną od niedawna.

Gdy nie było Ariela w pobliżu wariowałam od dręczących myśli o nim, a gdy był w zasięgu wzroku robiłam wszystko, aby trzymać się od niego jak najdalej. Zaprzeczałam sama sobie. Na zmianę czułam ulgę, gdy nie stawał na mojej drodze, a z drugiej niespodziewany zawód. Przez cały dzień gasłam do tego stopnia, że na wieczór ledwie się tliłam, nawet straciłam ochotę na imprezę andrzejkową u Ewy.

Ale sobota jak na złość, przyszła w okamgnieniu i teraz stałam przed lustrem Irki, wpatrując się w swoje markotne oblicze. Taka osowiała do niczego się nie nadawałam, a już na pewno nie na balowanie przez pół nocy.

– Uśmiechnij się nasz szaraczku, bo taką miną popsujesz wszystkim imprezę – upomniała mnie Irka, spoglądając z ukosa. Siedziała przy biurku i z zapałem malowała grube kreski na powiekach.

– Szaraczku? – spytałam, krzywiąc się od złośliwego porównania, bo ostatnimi czasy, to określenie bardzo mnie uwierało i siało niepewność w głowie. A dotychczas nigdy nie przejmowałam się, tym jak jestem postrzegana przez rówieśników.

– Blanka, spójrz na siebie – rzuciła z rezygnacją, więc dokładniej wbiłam wzrok w odbicie. Szukałam tych nudnych i mdłych cech, które mi zarzucała.

Przyjrzałam się z uwagą swoim długim nogom w jasnych dzwonach i białemu kusemu topowi, do którego nie założyłam biustonosza. Mój średni biust, mimo, że nie grzeszył wielkim rozmiarem wyglądał korzystnie w opiętym grubym materiale. Włosy złapałam szeroką, białą opaską, i rozpuszczone opadały na gołe ramiona i plecy.

Nie wiem czemu Irka wiecznie się czepiała, bo ja byłam zadowolona ze swojego wyglądu.

– Mogłabyś chociaż raz się wystroić. Dobrze, że Patryk sam cię znalazł, bo nikt inny nie dojrzałby cię w tłumie, nawet z twoją popularnością – skwitowała kąśliwie. – Naprawdę nie mogę tego pojąć! Jesteś taka piękna i nie chcesz tego podkreślać – wałkowała namiętnie temat.

– Oj Irka, odczep się. Według mnie wygląda dobrze, bo wygląda jak Blanka. Jest sobą, a to najważniejsze. Przecież każdy ma swój niepowtarzalny styl – odezwała się w mojej obronie Aśka.

– Dzięki – mruknęłam w podzięce za szczery komplement i pełne zrozumienie.

Miała w zupełności rację, bo nie powinniśmy podążać ślepo za modą tylko po to, by przypodobać się innym i wpasowywać się w sztywny schemat. Każda z nas może być oryginalna i ma do tego pełne prawo.

Nikt nie czepiał się Irki, że ubierała się na różowo i raziła w oczy swoim krzykliwym strojem. Uwielbiała być widoczna z daleka i to jej cecha rozpoznawcza. Asia natomiast, nie musiała nic w zasadzie robić, by wyróżniać się w tłumie rówieśników, bo wystarczała jej do tego burza kasztanowych loków na głowie.

Dziewczyna przystanęła obok przed lustrem i przeskanowała uważnie nasze odbicia. Byłam wdzięczna za pochwały z jej ust, bo sama wyglądała zjawiskowo. Miała na sobie obcisłe, skórzane, czarne spodnie i w tym samym klimacie top. Wyglądała drapieżnie i pewnie siebie.

– Rozumiem wszystko, ale po prostu czasem brakuje mi w Blance pazura – westchnęła Irka. – Boję się, że to przez tego dupka Mateusza nie masz wiary w siebie. Uważasz, że kryjąc się za matowymi ubraniami nie rzucasz się w oczy, więc jesteś bezpieczna – spekulowała, wklepując w policzki bronzer.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now