Rozdział 32 ''Trudna do zdobycia''

217 44 187
                                    

W poniedziałek rano rozsadzały mnie emocje, jakby ktoś w środku mojego ciała napompował dużego balona. Miniony weekend nadwyrężył moje serce i umysł, a burzliwie uczucia przytłaczały, w związku z czym na zmianę przechodziłam kilka skrajnych stanów emocjonalnych.

Raz odczuwałam czystą radość, tulącą serce, napawała ona ekscytacją i błogimi myślami o ukochanym. Bo Ariel był moim ukochanym, nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Jego wzrok już za pierwszym razem porwał moje serce i już wtedy powinnam się domyśleć, że nigdy go nie odda.

Następnie byłam przybita, bo moje życie wymsknęło się całkowicie spod kontroli. Tak się przed wszystkimi zarzekałam, że jestem twarda, że nie dam się omamić kolejnemu facetowi, a znów okazałam się słaba. Nie tak miał wyglądać ten rok szkolny oraz moja przyszłość. Wszystko skrupulatnie zaplanowałam, a póki co nic z tych pozycji nie odhaczyłam, więc nie potrafiłam tak łatwo pogodzić się z porażką.

Ale czy odnaleziona miłość jest porażką?

Życie nie powinno polegać na obmyślaniu bezpiecznej strategii, która blokuje nam doznania. Dążenie do ciągłej perfekcji potrafi być zgubne, bo nieustannie znajdujemy mankamenty, które wciąż i wciąż trzeba poprawiać przez co nigdy nie możemy zaznać spełnienia, a poczucie zawodu odbiera radość z pozostałych osiągnięć. Długo żyłam w takim świecie i ciężko było teraz wyrwać się z jego szponów.

Gdy już jako tako godziłam się ze swoim losem, wtem napawał mnie strach, bo uświadamiałam sobie, że musiałam przecież jeszcze o wszystkim poinformować przyjaciół. Przeprosić za liczne tajemnice, wytłumaczyć całe zamieszanie i zmierzyć się z niechlubną łatką, jaką przypięto Arielowi, i przekonać ich, że nie była prawdziwa.

Na koniec myśli przejmował żal, gdy przypominałam sobie przez co przeszedł w życiu. Gdy opowiedział mi o Marcie, moje serce o mały włos się nie rozpadło. Ale jego silne ramię, którym oplatał mnie z czułością, drżące mięśnie i zbolały głos, zmotywowały do pozbierania się w całość, by wesprzeć go w tych trudnych wspomnieniach.

Przecież to co się wydarzyło, nie było jego winą! Jak można go obarczać?! Ariel starał się łagodnie zakończyć znajomość, próbował tłumaczyć najdelikatniej jak potrafił, ale zakochana dziewczyna odczuwała tylko bolesną pustkę. Najpewniej cierpiała na depresję, a może tylko w tak tragiczny sposób chciała zwrócić na siebie uwagę i go odzyskać, co niestety skończyło się katastrofą.

Doceniłam fakt, że się zwierzył z tak dotkliwej przeszłości, więc postanowiłam odwdzięczyć się tym samym. Gdy opowiadałam o Mateuszu, pierwszy raz nie czułam związanego z tym wstydu. Co prawda nie zdradziłam Arielowi wszystkich szczegółów, bo chciałam zachować chociaż namiastkę swojej godności. Dałam mu tylko do zrozumienia, że kilkukrotnie zmusił mnie do współżycia, ale nie przedstawiłam tego w tak brutalny sposób, jak było w rzeczywistości.

Nie opisywałam słowami tego, jak zaciskał z całych sił dłonie na moich nadgarstkach, bym nie miała żadnego ruchu. Jak przytrzymywał mnie za szyję, żebym nie była w stanie się podnieść. Jak wyrywałam się spod niego w panice, bo piekło mnie już nie tylko rozrywane kobiece wejście, ale całe ciało, serce i dusza.

Na to nie ma balsamu ani kremu, który może złagodzić skutki natarcia. Takie rany zostają w nas na zawsze. Nawet gdy się zespolą, to powstają na ich miejscu grube blizny, które utrudniają każdy kolejny kontakt, każdą obiecującą miłość, bo przed wszystkimi zamykają nasze delikatne wnętrze. Zostajemy w tym świecie sami i próbujemy sobie z nim poradzić. Chowamy się z bólem, ze wstydu uciekamy przed bliskimi, a winy za całe zło doszukujemy się w sobie, co nas tylko mocniej dobija.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz