Niedziela znów napawała mnie ekscytacją. W południe grałyśmy mecz ligowy, a później miałam zaplanowaną schadzkę z Arielem. Szkoda, że nie istniało urządzenie do przewijania czasu, bo skorzystałabym z przyspieszenia i znalazłabym się już z zegarkiem w dłoni, wskazującym piętnastą. Ale niestety do tego czasu, było jeszcze kilka długich godzin. Nie wiedziałam, jak zdołam skupić się na meczu, wiedząc, że gdzieś na trybunach czai się on. Dopinguje i nie spuszcza z oczu.
Gdy w myślach odtwarzałam scenę z samochodu, na przemian czułam wstyd i rodzące się pożądanie. Wiedziałam, że gdybym miała możliwość i znów znalazłabym się na jego kolanach, bez wahania powtórzyłabym nasze pieszczoty, a nawet posunęła się nieco dalej.
Jego dotyk przynosił jednocześnie ukojenie i rozpalał. Był delikatny, a zarazem dominujący, przejmował kontrolę nad moimi zmysłami i rządził się w całym ciele. Trafiał prosto w zranione serce, godził traumę w myślach i łechtał intymne zakamarki. Był najprzyjemniejszym doznaniem, z jakim miałam styczność w życiu.
Żeby ochłonąć przed meczem i chociaż trochę pozbierać myśli, postanowiłam wziąć zimny prysznic, bo taka rozdygotana i rozmarzona nie byłabym w stanie skupić się na grze. Zimna woda postawiła mnie na nogi i punkt trzynasta stałam w pełni gotowa na środkowej linii boiska. Wzrok skupiłam całkowicie na piłce, nie błądziłam po trybunach, bo wiedziałam, że gdy spotkam się z atłasowymi tęczówkami już nic innego nie dojrzę.
Sędzia nie zwlekał i gwizdnął przeciągle. Oderwałam stopy od parkietu i dłonią trafiłam prosto w piłkę, którą posłałam od razu w ręce Irki.
Gra się rozpoczęła, a rozpędzonej maszyny, jaką dzisiaj była nasza drużyna nic nie było w stanie zatrzymać. Piłka lądowała raz za razem do kosza, a przeciwniczki nie miały najmniejszych szans, by zareagować na nasz drużynowy rozmach. Grałyśmy ustalone sekwencje tak precyzyjnie, że żadna z nas nie popełniła nawet jednego faulu. Zresztą nie miałyśmy kiedy ich robić, bo nieustannie grałyśmy w ataku, to obrona przeciwników miała ogromne kłopoty, bo biegała między nami zagubiona i z frustracji wykonywała błędne zagrania.
Rozpierała mnie radość, czysta euforia ze względu na to w jakim miejscu się znalazłam, na boisku, które kochałam całym sercem i pod czujnym wzrokiem wyjątkowego chłopaka, który śledził moje ruchy z trybun. Sama świadomość, że obserwował mnie i dopingował, ładowała baterie oraz dodawała niewidzialnych skrzydeł.
Mecz zakończył się rewelacyjnym wynikiem. A miażdżąca różnica w punktach wpisała się na karty historii chełmskiej koszykówki.
Motywująca pogadanka trenera w szatni dłużyła się uciążliwie, każde jego słowo wpadało mi do głowy jednym uchem i od razu przelatywało drugim na zewnątrz. Nic się nie liczyło, wyłącznie wiadomość Ariela, którą odczytałam, gdy tylko mogłam sięgnąć po telefon.
Czarnykot: Czekam na parkingu. Pośpiesz się, bo tęsknie.
Moje serce drgało jakby skakało na trampolinie, coraz wyżej i coraz szybciej. Coraz bardziej do niego i tylko dla niego. Te dwa minione dni przemieniły moją fascynację w obsesyjne uczucie, bo pragnęłam już tylko jednego, aby być przy nim. W jego mocnych ramionach, słuchać jego ochrypłego głosu przesiąkniętego nutką kpiny, rozkoszować się wyjątkowym zapachem i wpatrywać się bez końca w najpiękniejsze oczy jakie świat stworzył.
Do szatni pognałam jak struś pędziwiatr. Dzisiaj również bez problemu wymiksowałam się ze spotkania z przyjaciółkami, zasłaniając się spacerem z Preto oraz niekłamanym zmęczeniem. Dziewczyny tylko pokiwały głowami w zrozumieniu i nie drążyły tematu, choć mogłabym przysiąść, że Irka spojrzała na mnie przez sekundę zbyt podejrzliwie, ale nie dałam jej czasu na dociekanie, bo wybiegłam ekspresowo na korytarz.
YOU ARE READING
Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONE
Teen FictionBlanka, to dziewczyna, która ma jasno sprecyzowaną przyszłość. Jej check lista na ten rok szkolny jest długa i nie dopuszcza do siebie, by któraś z pozycji nie została zrealizowana. Przed dziewczyną ambitne plany: wygranie mistrzostw wojewódzkich...