Rozdział 24 ''Idź do swojej dziewczyny''

241 43 227
                                    

Czas pomiędzy świętami, a Nowym Rokiem jest takim zwolnieniem tempa. Okresem gdy odpoczynek, przemyślenia oraz spokój królują w naszych życiach. Święta pozostawiają po sobie nostalgiczne uczucia, a kroczący pomału sylwester napaja energią i ekscytującym oczekiwaniem.

W tym roku razem z przyjaciółmi wybierałam się na domówkę do koleżanki z mojej klasy. Rodzice Pauli wyjechali w góry, więc przez kilka dni miała wolną chatę. Podziwiałam jej odwagę, bo osobiście nigdy nie odważyłabym się zorganizować imprezy pod swoim dachem. Nawet, jeśli impreza miała być kameralna, to gdy w krwiobiegu zaczyna krążyć alkohol, to nawet z najspokojniejszych ludzi pod słońcem może wyjść drugie niebezpieczne oblicze.

Tyle dobrego, że to nie było moim zmartwieniem, a głównej organizatorki. Ja zamierzałam świetnie się bawić i spróbować odpocząć. Mimo że za mną kilka luźnych, wolnych dni w mojej głowie nawarstwiały się same problemy.

Ciągłe odrzucanie zalotów Ariela wysysało ze mnie resztki sił. Nie mogłam już dłużej się oszukiwać. Od trzech miesięcy, to on pochłaniał moje myśli, kradł sny i zmieniał priorytety. A ja nadal tak bardzo chciałam z tym walczyć.

Szkoda, że nie mogłam poradzić się dziewczyn, ale musiałabym wtedy opowiedzieć całą prawdę. Musiałabym przyznać głośno, że byłam nawiną, głupiutką dziewczyną, która podkochiwała się ukradkiem w Arielu. Nadal uparcie nie zgadzałam się z taką rzeczywistością i najzwyczajniej w świecie bałam się jej. Nie wiedziałam już co mam z tym zrobić. Co będzie słuszne?

Byłam rozbita, jakby na moich barkach siedziały dwa blankowe chochliki. Jeden z nich bezustannie namawiał, żebym rzuciła się w ramiona Arielowi. Chłopak topił moje serce już nie tylko spojrzeniem, ale także gestami, które ciężko było odpierać. Drugi z kolei uparcie przypominał niechlubne plotki o jego miłosnych podbojach i o ryzyku jakie mogłam z tym ponieść, więc nadal miotałam się zagubiona pomiędzy tym czego pragnę, a tym czego lepiej unikać.

Nawet, jeśli koniec końców nie odważę się dać szansy Arielowi, to jeszcze jedna sprawa czekała na pilne rozwiązanie. A mianowicie, jak najszybsza poważna rozmowa z Patrykiem, bo kontynuowanie naszej relacji nie miało najmniejszego sensu.

Nie widzieliśmy się przez calutkie święta, bo chłopak wraz z rodziną wyjechał do babci i dopiero dzisiaj zjeżdżał prosto na imprezę. Sylwester raczej nie był odpowiednim momentem na zrywanie, ale przed nami również studniówka, na którą nie chciałam iść sama. To było egoistyczne podejście, a Patryk nie zasługiwał na takie traktowanie, więc musiałam w końcu wykonać ostateczny ruch.

Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech z nadzieją, że przyniesie chociaż chwilowe ukojenie.

W którym momencie popełniłam błąd, że ten rok tak mi się wymykał spod kontroli? Przecież miałam wszystko dokładnie zaplanowane, każdy z założonych celów był osiągalny, a raptem nie miałam wpływu na nic.

Podskoczyłam, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Rozkojarzona spojrzałam na zegarek, pochłonięta rozmyślaniami nie zauważyłam, że jest tak późna godzina. Westchnęłam ciężko, bo wiedziałam, że rozmowa którą odwlekałam, nieuchronnie się zbliżała.

Rzuciłam sceptyczne spojrzenie na swoje odbicie w lustrze. Nie stroiłam się przesadnie, wiedziałam, że przyjaciółki będą królowały odważnymi strojami, ale ja postanowiłam, że pozostanę sobą, tak długo ile to możliwe.

W rezultacie włożyłam białe spodnie, do tego srebrny, połyskujący krótki top, a na wierzch narzuciłam białą marynarkę. Wyglądałam, jakbym wyrwała się z plakatu Abby, ale byłam zadowolona z efektu jaki uzyskałam. Najbardziej wyzywającym elementem był srebrny kolczyk z cyrkonią w pępku. Zanim go włożyłam musiałam się nieźle nagimnastykować. Przez intensywne treningi nie nosiłam go już pół roku, ale było warto zacisnąć zęby i przebić się przez częściowo zrośniętą skórę.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now