Rozdział 33 ''Tylko trzy dni''

165 41 116
                                    

Gnałam przez schody, przeskakując rozpędzona co dwa stopnie. Pod koniec omal z nich nie spadłam, ale zdołałam utrzymać równowagę i na prostych nogach dobiegłam do drzwi. Otworzyłam je zamaszyście i zachlipałam jeszcze głośniej. Wpadłam w drobne ramiona i pozwoliłam się tulić jakbym była małym dzieckiem, które moczyło teraz rękawy różowej kurtki.

– Ciii, Blanka, spokojnie jestem tu – Irka mówiła ściszonym głosem i trzymając mnie w ramionach przekroczyła próg domu. – Blanka, słyszysz? Uspokój się, wszystko będzie dobrze – powtarzała i pocierała energicznie dłońmi po moich plecach. – Jest ktoś w domu? Są twoi rodzice? – spytała i rozglądała się zatrwożona na boki, ale ja pokręciłam głową, niezdolna do wyduszenia jednego słowa.

Nie mogłam mówić, bo moje gardło dusiło się z żalu. Irka przygnała tutaj zaalarmowana brakiem kontaktu ze mną, martwiła się, chciała dla mnie jak najlepiej, a ja znów ją zawiodłam, znów zamknęłam się w sobie.

Kolejna rzeka wylała zza moich powiek, a barki drgały coraz intensywniej i nie mogłam zapanować nad dreszczami, które przetaczały się przez moje ciało. Irka zaprowadziła mnie do mojego pokoju i usadziła na brzegu łóżka, ale ja natychmiast bezwładnie zsunęłam się na dywan i usiadłam z podkulonymi pod brodę kolanami.

– Blanka, czy Mateusz znowu zrobił ci krzywdę? – zapytała z lękiem, ale ja zaprzeczyłam szybkim ruchem głowy. Teraz dodatkowo przytłaczały mnie wyrzuty sumienia, że wzbudziłam w niej taki niepokój. Co ze mnie za przyjaciółka?!

Schowałam twarz między kolana i skuliłam się w sobie, najmocniej jak to było możliwe. Nie mogłam przestać płakać, łzy ciekły po zaczerwienionych policzkach i nie miały końca.

– Blanka, możesz mi wszystko powiedzieć. Zaufaj mi – Irka ponowiła próbę kontaktu i przykucnęła przy mnie na dywanie. – Razem temu zaradzimy, pomogę ci.

Uniosłam brodę i spojrzałam prosto w jej przestraszone oczy.

– Straciłam go. Wszystko popsułam – załkałam i dłońmi ponownie zakryłam twarz, bo nie miałam siły patrzeć na zdezorientowaną minę przyjaciółki. – Kocham go... – zaszlochałam w rękaw.

Jak mogłam wypierać się tak wielkiego uczucia?! Z nim się nie da walczyć ani wygrać. Pojawiło się jak z grom jasnego nieba, czy mi się podoba czy nie, ale trwało we mnie już od pierwszego spojrzenia. A później tylko się pogłębiało, bo traciłam dla Ariela stopniowo głowę, ciało i serce.

– Kogo? Patryka? – Irka dopytywała zaskoczona i ewidentnie nie nadążała za moim tokiem rozumowania.

Uśmiechnęłam się ironicznie i spojrzałam jej ponownie w oczy.

– Ariela – odpowiedziałam bez zbędnych ceregieli.

Irka uniosła wysoko brwi, gdyby jej zdziwione gałki oczne mogły wypaść, to już dawno poturlałyby się pod łóżko. A jej zazwyczaj zaróżowiona twarz, właśnie śmiertelnie zszarzała jak przeleżały na zakurzonym strychu papier.

– Kocham Ariela i właśnie go bezpowrotnie straciłam – powiedziałam głośno i wyraźnie, a moja przyjaciółka w niemym szoku rozdziawiła usta. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa, tylko patrzyła na mnie tępo.

Poprawiłam się i oparłam plecy o łóżko.

– Tak, dobrze słyszałaś – westchnęłam i pilnowałam jej wzroku, żeby nie uciekł, bo chciałam, aby dobrze zrozumiała wszystko co miałam jej do przekazania. – Jestem zakochana na zabój w chłopaku, który nie powinien się zjawić w moim życiu, bo do niego nie pasuje. Ale nic nie mogę na to poradzić, bo moje serce należy tylko do niego – wyznałam cicho, a w głębi duszy poczułam nieopisaną ulgę.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONEUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum