Rozdział 13 ''Nie potrafię odpuścić''

291 48 285
                                    

Na kolejny, kinowy czwartek zaprosiłam Patryka do siebie. Chciałam odpocząć i w pełni się zrelaksować, a poza domem nasłuchiwałabym jedynie znajomego warkotu silnika bądź wyszukiwała niespokojnie w tłumie czarnych tęczówek. Ja natomiast pragnęłam odetchnąć, poczuć tę czystą radość z towarzystwa wspaniałego chłopaka.

Z nerwów, wysprzątałam pieczołowicie cały pokój, aż lśnił każdy najmniejszy kąt. Nawet Preto kręcił się między moimi nogami i sprawiał wrażenie przejętego. Bądź co bądź, cztery ściany gwarantowały intymność i ułatwiały bliskość, jaka jeszcze do tej pory nie była nam dana. Czułam narastającą ekscytację, a nawet niespodziewane podenerwowanie.

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, aż podskoczyłam z przejęcia. Ostatni raz zerknęłam na swój skromny strój, klasyczne jeansy i białą dopasowaną bokserkę w prążek. Poprawiłam jeszcze tylko rozpuszczone włosy i zgarnęłam je białą opaską. Przy tak długich włosach często musiałam je podpinać bądź związywać, by nie wchodziły non stop w oczy.

Gdy schodziłam po schodach słyszałam, że rodzice mnie uprzedzili i witali już osobiście mojego gościa w korytarzu. Wypuściłam nerwowo powietrze z płuc. Akurat dzisiaj musieli wcześniej wrócić z pracy! W zasadzie prędzej czy później, musiałabym ich zapoznać, więc przynajmniej będę miała to z głowy i teraz bez oporów będę mogła Patryka częściej zapraszać.

Zbiegłam ze schodów jak błyskawica i doskoczyłam do uroczystego orszaku powitalnego.

– Cześć – powiedziałam nieco onieśmielona, zerkając na Patryka. Chłopak stał przesadnie wyprostowany z białą różyczką w dłoni.

– Cześć, Blanka – odpowiedział równie nieśmiało, pewnie z powodu wciąż wpatrujących się w niego rodziców, którzy stali jak dwie surykatki zaciekawione nowym przybyszem. – Proszę, to dla ciebie. – Wyciągnął w moją stronę kwiat.

– Dziękuję, jest śliczny – odparłam wzruszona i przejęłam od niego śnieżnobiałą różę. Odruchowo przyłożyłam ją do nosa i zaciągnęłam się jej słodkim zapachem. – Mamo, tato to jest Patryk, mój, mój... – zająknęłam się. – Mój kolega – odchrząknęłam zmieszana. Przecież nie mogłam przedstawić go jako chłopaka, skoro nie było między nami na ten temat nawet rozmowy. Póki co całowaliśmy się tylko dwa razy.

– Wiemy, wiemy już zdążyliśmy co nieco wyciągnąć od niego w czasie, gdy ty się stroiłaś – odparła uroczo uśmiechnięta mama. Widziałam, że jej oczy błyszczały z uznania. Ja z kolei momentalnie się zawstydziłam, bo Patryk skupił teraz spojrzenie na mojej sylwetce. Pierwszy raz jego wzrok tak otwarcie błądził po moim ciele, które teraz na dodatek było w opiętym ubraniu.

– Super, w takim razie uciekamy już na górę. Film sam się nie obejrzy – odchrząknęłam zmieszana. Zapragnęłam jak najszybciej stamtąd uciec, chciałam pominąć zbędne komentarze i uniknąć krępującej rozmowy na siłę.

– Obyście go oglądali – mruknął pod nosem tato. Niby powiedział to żartem i cichym głosem, ale na tyle wyraźnym tonem, aby dobiegło do uszu Patryka. W moment poczułam, jak moje policzki czerwienieją, a uszy pieką z zawstydzenia.

– Tato... – syknęłam przez zaciśnięte zęby, chwyciłam desperacko dłoń Patryka i pociągnęłam go mocno za sobą.

Schody pokonaliśmy w ekspresowym tempie i nareszcie mogłam bezpiecznie zamknąć drzwi do mojego królestwa.

– Mam nadzieję, że cię nie zamęczyli – powiedziałam skołowana. Cieszyłam się, że w pokoju zostawiłam jedynie włączone małe światełka porozwieszane na wezgłowiu łóżka, a na szafie biało-szare cotton balls. W takim zaciemnieniu na pewno nie było widać mojej zarumienionej buzi.

Niespodziewana zagrywka/ZAKOŃCZONENơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ