Rozdział 20

134 11 5
                                    

Isa

Raul spojrzeniem przywołał mnie do siebie gdy podchodził do niego Ignacio, wyraźnie widziałam jak się spiął na widok ojca , pospieszyłam do niego by stanąć u jego boku.

-Synu co za radość widzieć cię w takim stanie-rzekł Ignacio.

-To nie twoja zasługa- rzucił zimno Raul i ruszył ze mną omijając go Ignacio poczuł się boleśnie odtrącony ale spróbował jeszcze raz bo zastąpił nam drogę.

-Nie zachowuj się tak proszę , jestem twoim ojcem.

-Mój ojciec zmarł tego samego dnia co moja matka-Raul go wyminął i zostawił samemu sobie, Ignacio podszedł do kelnera wziął szampana i wypił duszkiem.

-On chyba chce się z panem pogodzić- rzekłam.

-My się nie pokłóciliśmy Iso bo gdyby to była kłótnia moglibyśmy się pogodzić czy wybaczyć , on zabił moją matkę tego nie da się zapomnieć ani wybaczyć.

Ruszyliśmy w stronę oniemiałego Fernanda i Marisy.

Marisa nie wiedziała jak zareagować a Fernando gdzie oczy podziać.

-Witaj wuju-powiedział krótko Raul.

Fernando się ocknął- Raul.... to chyba cud...nie wiem jak to nazwać eee.... powiedz cos-rzucił do Marisy zdesperowany.

Zaniemówiła gdy Raul wyciągnął do niej rękę a gdy niepewnie ją podała pocałował ją lekko w nią.

-Ciebie też miło widzieć ciociu.

-Dziękuję nawzajem- wyszeptała niewyraźnie zbita z tropu.

Obserwowałam to z boku odsuwając się trochę od Raula, wstrzymałam oddech gdy powoli podchodził do nas Federico i Vivian na jego widok Raul zmrużył oczy, nie wiedziałam co się teraz stanie.

Usiłowałam zignorować bicie serca chyba Raul nie wywoła tu sceny na oczach wszystkich tych ludzi?

Zresztą nie znałam go dobrze był nieprzewidywalny, spojrzał na Vivian a potem na Federico.

-Vivian pozwól że ci przedstawię mojego kuzyna Raula-rzekł Federico.

Raul przyglądał jej się przez chwilę tak że aż poczułam lekką zazdrość co się ze mną dzieje? Nie mogę tak reagować, zagryzłam wargi.

-Narzeczona Federica-rzekł powoli Raul wyciągając do niej rękę, jak ją w nią pocałuje chyba dostane szału i odejdę stąd aby nie robić sobie wstydu, nie mam prawa tak reagować, na szczęście uścisnął tylko jej dłoń.

-Nigdy o tobie nie słyszałam ciekawe dlaczego? Gdzie byleś do tej pory? Przyjechałeś na długo?Vivian myślała że on przyjechał z daleka nie wiedziała że tu mieszkał bo przecież nikt o tym nie mówił.

-Dużo by opowiadać, narazie zostaję-rzekł stanowczo Raul-Nigdzie się nie wybieram.

-To wspaniale będziemy rodziną jest szansa że poznamy się lepiej- mówiła Vivian.

-Przepraszam- powiedziałam -Pójdę do pani Carminii.

Odeszłam stamtąd bo czułam się jak piąte koło od wozu.

Pani Carminia siedziała na fotelu i się wachlowała- Tyle emocji jak na jeden wieczór Iso powiedź jak tego dokonałaś?

-Nic nie zrobiłam on sam chciał wyjść to mu pomogłam.

-Cudownie moja droga nie wiem jak ci dziękować.

-Naprawdę pani Carminio nic nie zrobiłam.

-Widzieć go po latach w takim stanie to szok i radość.

Mroczny Anioł- Juz WkrótceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz