Rozdział 27

94 11 3
                                    

Federico

Zostałem wezwany na czerwony dywanik do Raula, wezwał mnie gdy siedziałem w  biurze to że zrobił mnie wiceprezesem nie znaczy że ma mną poniewierać.

Otworzyłem drzwi z rozmachem -Wzywałeś mnie?

-Siadaj-rzekł Raul- Będziesz mnie jutro reprezentował na firmowej imprezie, weź ze sobą Vivian.

-Ty nie idziesz?-zdziwiłem się.

-W nosie mam takie imprezy , ale ktoś musi iść dlatego ty pójdziesz, nie jestem w nastroju do zabawy.

-Rozumiem, coś jeszcze?

-Nie, możesz wracać do domu, przygotuj się.

Wstałem-Ok w porządku.

Zadzwoniłem do Vivian-Będziesz mi jutro towarzyszyć na firmowej imprezie?

-Jasne kochanie-zarzuciła mi ręce na szyję- O której to przyjęcie?

-Około 20.

-Świetnie zostanę dziś na noc pojadę jeszcze do domu po sukienkę i wracam.

Między ojcem i wujem żle się działo, wiecznie o coś się kłócili, odkąd Raul ich zdegradował nie mogli się pogodzić ani ze sobą ani ze swoim stanowiskiem, sami byli sobie winni.

Nikt nie kazał robić im takich świństw, jeszcze wuj rżnął głupa że o niczym nie wie  a tymczasem siedzieli w tym oboje.

Moja siostra smętnie siedziała w salonie i obgryzała  swoje sztuczne paznokcie z nerwów.

-Jak myślisz co teraz z nami będzie?-zapytała na mój widok.

-A co ma być?- wzruszyłem ramionami.

-Myślisz że Raul nas stąd nie wyrzuci? To jego dom.

-Gdyby chciał to zrobić już byśmy pakowali walizki.

-Jak ojciec i wuj mogli do tego dopuścić, zrujnować niemal firmę, przecież prawie zbankrutowaliśmy.

-Wciąż jednak firma istnieje, będzie dobrze, nie martw się zbyt dużo, ojciec już nie kieruje firmą nie idziemy na dno, to dobra wiadomość

-A jaka jest zła?

-To się okaże.

Następnego dnia z samego rana Vivian wylądowała w łazience i non stop wymiotowała, pukałem w drzwi łazienki.

-Vivi co się dzieje? Chyba nie jesteś chora?

Wyszła z łazienki blada jak ściana.

-Co tam robiłaś?

-Chyba coś mi zaszkodziło.

-Co na przykład?

-Nie wiem, po prostu boli mnie brzuch.

-Dzisiaj jest przyjęcie chyba mnie nie wystawisz?

-Do wieczora jest daleko na pewno nic mi nie będzie.

-Daj znać jakbyś się poczuła gorzej, moglibyśmy jechać do lekarza.

-Ne przesadzaj to nic takiego, być może zjadłam cos nieświeżego.

-Napewno nie u mnie w domu.

-Przejdzie mi, nie martw się kochanie.

Po czym zrobiła się zielona i znów pobiegła do łazienki, znowu wymiotowała, niedobrze, co się z nią dzieje, jeszcze wczoraj nic jej nie było, czuła się dobrze.

Mina

Gdy weszłam do pokoju pani Vivian by posprzątać ona nie zeszła na śniadanie, przeciwnie siedziała u siebie i usłyszałam jak w łazience wymiotuje.

Mroczny Anioł- Juz WkrótceWhere stories live. Discover now