Rozdział 30

116 12 4
                                    

Vivian

-Piąty tydzień-rzekła lekarka kończąc badanie USG i podała mi serwetkę bym się wytarła, Federico stal obok milcząc, nie docierało do niego albo nie wierzył że jestem w ciąży.

-Gratuluję państwu tatuś chyba jest nadal w szoku- rzekła lekarka patrząc na niego, ocknął się ale nic nie powiedział.

-Ciąża rozwija się prawidłowo zapraszam za miesiąc.

-Dziękujemy- odpowiedziałam za siebie i Federico który po prostu stracił mowę.

-Dlaczego nic nie mówiłeś- robiłam mu wyrzuty gdy siadaliśmy do auta, w milczeniu przekręcił kluczyk w stacyjce.

-Niby co miałem powiedzieć?

-Nie cieszysz się że będziemy mieli dziecko? Tylko niech ci nie przyjdzie na myśl mnie obwiniać że to moja wina, do tanga trzeba dwojga.

-Nie rób ze mnie idioty bierzesz przecież tabletki.

-No i co raz mi się zdarzyło zapomnieć a ostatnio miałam grypę ponoć nie działają jak się jest chorym w czym masz problem, przecież i tak się pobieramy.

-Nadal chcesz tego?

-Nie zamierzasz mnie chyba zostawić samą z dzieckiem?

-Nie, nie zamierzam.

Całą drogę był ponury z pewnością nie uśmiechało mu się być ojcem ale ja też nie planowałam tak wcześnie zostać matką.

Zebrałam w salonie całą rodzinę by oznajmić im radosną nowinę, spojrzałam na Raula przyglądał mi się z uwagą a więc on tu był najważniejszy....gdybym wiedziała wcześniej nie związałabym się z Federico ale Raul był w kiepskim stanie, teraz wyglądał więcej niż dobrze wyglądał nieziemsko, prawdziwy mężczyzna, przy nim mogłabym mieć przyszłość, byłabym ustawiona do końca życia.

-Spodziewamy się dziecka- oznajmiłam radośnie na co Federico znów drgnął a Fernando zrobił dziwną minę a jemu o co chodziło? Marisa uniosła obie ręce do serca.

-Będę babcią to cudowna nowina pierwszy wnuk już w drodze-pobiegła by mnie ucałować , przynajmniej ona się cieszyła, Victoria mi szczerze pogratulowała.

-Będę ciocią fajna sprawa, gratuluje braciszku-zwróciła się do niego.

-Dzięki- mruknął.-Możemy już zakończyć ten cyrk?

-Jaki cyrk?-Marisa była oburzona-Zostaniesz ojcem trochę więcej powagi i odpowiedzialności! Musimy przyśpieszyć ślub!

-To nie moja sprawa-rzekł Raul i zaczął się wycofywać, Marisa i Victoria wzięły mnie do swego pokoju by obgadać sprawę, pani Carminii zapewne przekazano nowiny gdyż po chwili wezwała mnie do siebie, w drodze do jej pokoju postanowiłam jeszcze wejść do pokoju Raula, nigdy tam jeszcze nie byłam, zapukałam, po chwili drzwi się otworzyły i stanął w progu był wysoki zadarłam nieco głowę choć ja również nie byłam niska.

-Potrzebujesz czegoś?-zapytał zdziwiony moją obecnością.

-Mam prośbę....

Zmrużył oczy po chwili wpuścił mnie do środka, rozejrzałam się dyskretnie po pokoju.

-Słucham cię Vivian.

Odwróciłam się-Zostaniesz  ojcem chrzestnym naszego syna?

Zdębiał gdy tak bezceremonialnie wypaliłam.

Milczał przetrawiając moje pytanie i gdy już myślałam że nie odpowie zapytał-Dlaczego?

-Bo będziesz wujkiem należysz do rodziny kto lepiej nadawałby się do tego zadania? Będziesz jakby drugim ojcem dla naszego dziecka.

Mroczny Anioł- Juz WkrótceWhere stories live. Discover now