7.

1.2K 44 17
                                    

Pov: Vincent

Nie mogliśmy z chłopakami nigdzie znaleźć Natalie, więc poszliśmy do Kathleen i Hailie, które siedziałyśmy w bibliotece spytać się czy ją widziały.
Obie niestety odpowiedziały, że nie, ale ta ruda, coś powiedziała jeszcze.

-Pewnie jest na siłowni i albo uderza w worek wyobrażając sobie twarz jednego z czterech debili, których trójkę widziałeś ty i Shane jak i pobiła, bo próbowali znowu zgwałcić lub tylko molestować jedną z dziewczyn, Ole przynajmniej tak mi się wydaję, a jeżeli tam jej nie ma to pewnie odkryła już waszą strzelnicę, bo na pewno ją macie i strzela teraz sobie lub istnieje ostatnia możliwość zaszyła się gdzieś w ogrodzie lub lesie, a następnie zaczęła grać na skrzypcach- mówiła beż żadnych emocji tak jak zwykle, oczywiście z tym wzrokiem jak ona ma dopiero siedem lat, a mnie przeraża i skąd ona tyle wie.

-Czekaj co?- oczywiście to był Dylan

-Choćmy na siłownie poprostu 😒 - odpowiedziała droga Kathleen.

Po jej słowach poprostu poszliśmy do królestwa Dylana, on oczywiście wszedł pierwszy i zaczął klaskać?
Wszyscy popatrzyliśmy po sobie, a następnie weszliśmy jako, że słyszeliśmy ich rozmowę to nie zdziwił nas widok taki, że środkowy brat trzyma blondynkę za nadgarstki. Tony chciał coś powiedzieć pewnie typu " no i młoda w płapce ", ale w tym momencie przeskoczyła ona nad Dylanem i wykręciła mu ręce i tym sposobem chłopak został pokonany.

Pov: Natalie

Vince wytłumaczył mi, że tak tu takich spraw nie załatwiamy i obdarowywał mnie swoim spojrzeniem, ale ja się nie dawałam i po jakiejś jego dziesiątej próby nie odwrócenia wzroku się poddał.
Oraz, a propo przeklinania też dostałam wykład. Tak jakbym nie miała jeszcze wielu innych przekleństw w zanadrzu, choć zabrał mi moje ulubione😒.

Wytłumaczył mi też zasady, wskrócie z więzienia do więzienia, ale super nie sądzisz, Natalie? Tak mówię sama do siebie.

Nagle Vincent zmienił głos i wzrok, przestał być lodowaty, tylko taki normalny jak większość ludzi na świecie, bo ja i Kath już tak nie potrafimy chyba, że w stosunku do siebie nawzajem. Najwyraźniej się poddał i miał nadzieję, że chociaż jak zdejmie maskę to coś do mnie dotrze, albo stwierdził, że to poprostu nie ma sensu i
i tak to nic nie da.

- Natalie ja rozumiem, że przeżyłaś dużo i musiałaś się nauczyć bronić, ale na przyszłość nie skręcaj żadnemu z nas nadgarstków. A ten twój wzrok i Kathi - przerwał na chwilę - zapisałem was do przychologa, obie macie go w soboty ty o 11:30, a Kathleen o 12:00. Dobrze i weź przekaz tą informację kuzynce.

-Siostrze - poprawiłam Vincenta, byłam na niego wściekła jak on tak może ona jest moją siostrą, a nie jakąś kuzynką.

On tylko popatrzył na mnie nie zrozumiałe.

- Ona nie jest moją kuzynką tylko siostrą, może i z punktu biologicznego jest nią, to nazywanie jej tak jest cystą hańbą, jest ona moją małą siostrzyczką dla, której oddałam bym wszystko ponownie - w tym momencie urwałam, bo zrozumiałam, że za dużo powiedziałam.

-Jakto ponownie? - spytał Vince, stwierdziłam, że mu powiem, bo inaczej nie będę miała spokoju.

- Pamiętasz tych typków, co pobiłam to oni mnie zgwałcili, choć mieli Kathleen lecz jak mnie zobaczyli to powiedzieli, że jeżeli oddam się im w ręce to nic jej nie zrobią, wtedy Kathi miała 5 lat, a ona była tylko niewinnym dzieckiem do cholery miała pięć lat, a ja 10 wtedy choć wiem, że też byłam dzieckiem to chciałam za wszelką cenę obronić moją siostrzyczkę, a wtedy jej jeszcze nie skoliłam, bo myślałam, że zawsze dam radę sama, chłopcy dla pewności, że ich nie zamorduje wypuścili Kath by poszła się bawić z innymi dziećmi, a mnie zabrali do ich pokoju i wyrazie czego podali mi tabletkę gwałtu, bym niczego im nie zrobiła, byłam bezbronna.
Następnego dnia dyrektorka chciała wywalić Kathleen na ulicę, bo ją kopnęła, ale to ja za nią poszłam i byłam bezdomna przez trzy miesiące, lecz po tym czasie Kathleen wywalczyła mój powrót, bo baba była uparta i dlatego tak długo jej to zajęło, a spytasz, co robiła policja? To odpowiem, tylko patrzyła i ich to nie obchodziło kompletnie, że dziesięcioletnia dziewczynka szwenda się po ulicy, kiedy na dworze czasem jest nawet temperatura na minusie, że się cała trzęsie nic ich to nie obchodziło. Nawet nie mogłam pójść na policję, bo by mnie wywalili, dlatego, że śmierdziałam niemiłosiernie. Ludzie albo patrzyli na mnie spogardą, albo się śmieli z znajomymi, oczywiście było też dużo dobrych ludzi którzy kupowali mi jedzenie, picie lub jakaś pani kupiła mi koc, albo inny pan kurtkę i czapkę. Raz jakaś dziewczyna kupiła mi rękawiczki i ciepłe trzy pary skarpetek, dotego buty i jakieś dresy, a następnie kupiła mi gorącą czekoladę i hotdoga z żabki, a do tego dwa litry wody oraz kabanosy, chleb oraz też coś słodkiego, bo wkońcu byłam dzieckiem. Następnie powiedziała, że z chęcią, by mnie wzięła do domu, ale rodzice jej by na to nie pozwolili, bo miała szesnaście lat, a pieniądze, które na mnie wydała zbierała przez długi czas, by sobie coś kupić, ale jak zobaczyła mnie to stwierdziła, że to będzie lepszy pomysł. Uratowała mi życie, bo następnego dnia spotkałyśmy się znowu, ale ona odepchnęła mnie sprzed pędzącego samochodu, który jechał nie wiadomo czemu na chodniku - powiedziałam, a twarz Vincenta była w szoku, w tym momencie i ja złagodniałam, choć myślałam, że to nie możliwe, może nie byłam taką Hailie, ale zachowywałam się jak typowy Vincent.

- Muszę podziękować tamtej dziewczynie, jak się nazywa i gdzie ją znajdę? - spytał się mnie najstarszy "brat".

- Róża Hiacynta Kwiatkowska, a znajdziesz ją na cmentarzu Rakowskim w Krakowie - powiedziałam, a "brat" na mnie spojrzał niezrozumiale- zginęła przezzemnie, wtedy gdy mnie odepchnęła ona nie zdążyła i auto w nią wjechało z prędkością 200 kilometrów na godzinę. Zmarła na miejscu.

Po tych słowach wyszłam z biblioteki i poszłam do siebie do pokoju, wyjęłam z wnęk walizki żyletkę, a następnie poszłam do łazienki, którą zakluczyłam jak wcześniej pokój, zaczełam płakać, a następnie zrobiłam kilka cięć na mojej ręce, niektóre były cieszę, a inne głębsze, znajdowały się obok reszty. Całe moje ręce w nich się znajdowały w bliznach, ranach starszych i młodszych. Tak samo jak uda do połowy, kostki i brzuch. Żyje tylko dla Kath. Gdyby nie ona nieżyłabym już od dawna. Walce tylko dla niej, bo dla innych jestem tylko problem. "Bracia" przygarnęli mnie tylko z łaski tego jestem pewna. Przezzemnie nie żyje najlepszy człowiek jakiego świat widział, pogodna, ładna, dobra, empatyczna, pomocna i pracownita dziewczyna, która uratowała życie jakieś niepotrzebnej nikomu sierocie, która jest tylko zwykłym problem. Tracąc przy tym własne.

A więc to ja.......

Problem.

Tylko i wyłącznie problem...

Lodowata suka, która sobie nie daje rady i chce umrzeć.

Ona przezemnie zginęła, a ja jej nie pomogłam....

'""'"'"'''"""'""''"""'"''""""'"'""

Dziękuję bardzo za siedemset wyświetleń🤩 kocham was😍😘 nie spodziewałam się, że to opowiadanie będzie miało chociaż sto, a tu jest aż tyle😅 kocham was i dziękuję też za wszystkie głosy, których też jest dość dużo z tej okazji dość długi rozdział i mam nadzieję, że nikt mi tu na zawał nie zszedł jak czytał, że Vincent zdią swoją maskę, ale podziałało to na naszą Natalie, bo też złagodniała i się wygadała.

Jak się podoba rozdział?

Jak macie jakieś pomysły, uwagi lub pytania to śmiało piszcie 😘

Jak tam dzień niepodległości wam minął?
Bo ja tam chora w domu zostałam.

Miłego dnia, wieczoru lub nocy 😘

~Elfka Alija

Najmłodsza Monet || Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz