20.

460 23 22
                                    

Pov: Natalie

Poczułam, że samochód zwalnia, więc dalej udawałam, że śpię. Porywacz mnie podniósł, a mi wypadł telefon z kieszeni. On go wziął i wyłączył lokalizację, a następnie zaczął, że mną gdzieś iść. Normalna osoba by spanikowała, ale to, że nie jestem normalna wiecie już od dawna. Ja byłam spokojna, bo wiedziałam, że jedyną osobą, która może się bać to ten dzban.

Poczułam, że schodzimy po schodach. Po chwili już mnie odłożył na jakiejś zimnej powierzchni domyśliłam się, że jest to betonowa podłoga, bo takie są najczęściej w piwnicy. Następnie usłyszałam dźwięk oddalającej się odemnie postaci i zamykanie drzwi.

Otworzyłam oczy, bo chciałam sprawdzić w jakim stanie jest Kat, bo byłam pewna, że ta sama osoba, co mnie porwała. Kilka godzin wcześniej uprowadziła też moją małą siostrzyczkę, którą obiecałam chronić przed całym złem tego świata, ale znowu zawiodłam. Nic innego nie potrafię tylko zawodze ludzi.

Zobaczyłam Kat była nieprzytomna i cała poobijana. Związali ją grubą liną i przywiązali do jakiejś rury. Postanowiłam się rozejrzeć po pokoju w, którym się znajdowałam z siostrą. Nagle coś zauważyłam, a dokładniej nie coś, a kogoś.

Hailie....

Leżała w końcie pokoju nieprzytomna leżała na jakimś starym obleśnym materacu, a jej ciuchy były całe w dziurach. Jakby ktoś je znej zrywał.

Kurwa.....

Ten skurwiel ją zgwałcił. Zabiję go.

Pamiętam jak ja zostałam zgwałcona, co prawda ja wtedy broniłam siostry to miałam traumę przez długi czas, ale, co się dziwić.

Ten debil mnie nie związał, więc wstałam i podeszłam najpierw do Kat, bo była bliżej i ją rozwiązałam.  Nie wyglądała najgorzej, więc z strachem widocznym z kilometra podeszłam do Hal. Z każdym krokiem wracały następne wspomnienia z jednego z gorszych dni w moim życiu. Pamiętam ten ich szyderczy śmiech, wyzwiska i mój płacz. Naprawdę rzadko, kiedy przy kimś płakałam chyba, że przy Kat, ale to też rzatko, ale to był moment w, którym ciągle płakałam, a oni tylko się śmiali i jak jeden skończył to była kolej następnego. Czułam się jak dziwka. Pamiętam, że potem czułam się brudna i czułam odrazę do samej siebie, a to przecież nie była moją winna. Prawda?

Podeszłam do Hal i się poprostu rozpłakałam jak małe dziecko wiedziałam, co ona musiała czuć i, co będzie się działo jak się obudzi. Nie chciałam jej bólu była moją starszą siostrą, ale czułam się za nią odpowiedzialna, czułam, że mogłam temu zapobiec, ale nie zdołałam. Zawiodłam, znowu...

Po jakiś pięciu minutach usłyszałam cichy, ale słaby głos Kat odrazu do niej podbiegłam i ją przytuliłam. Przepraszałam ją cały czas, a ona tylko powtarzała, że nie mam za, co, bo to nie moja wina. Po jakimś czasie obie podeszłyśmy do Hal i obok niej usiadłyśmy, obserwowałyśmy ją. Ona z współczuciem, a ja z zrozumieniem wiedziałam jak to jest i byłam świadoma, że to do najprzyjemniejszych rzeczy nie należy. Kochałam ją. Była moją siostrą nie chciałam jej bólu. Obiecuję, że zrobiłabym wszystko by jej go nie dać gdybym tylko wiedziała.

Nie wiem ile minęło, ale Hal się obudziła. Była cała roztrzęsiona i płakała, a jak mnie zobaczyła spytała się mnie jak się czuję. Kurwa to ona tu została zgwałcona, a to mnie się pyta jak się czuję. Jest zbyt dobra. Przypominała mi w tym momencie Róże. Dziewczyna, kiedy do niej podbiegłam po tym, kiedy mnie uratowała, a sama umierała spytała się mnie jak się czuję.

Oddech stawał się coraz bardziej trudniejszy, a z moich z oczu płynęły strumienie łez, a ja miałam tylko w głowie sytuację z Różą.

Siostry próbowały mnie uspokoić, a mi się wyrwało tylko z ust, imię dziewczyny, która uratowała mi życie i ciche przepraszam powtarzane w kółko.

Wkońcu się uspokoiłam. Kat mnie przytuliła i patrzyła na mnie z strachem w oczach. Drugi raz w życiu widziała mnie w takim stanie. Hailie natomiast z zmartwieniem ciągle leżała na tym materacu, ale się jej nie dziwię pewnie wszystko ją boli.

Nagle usłyszałyśmy jak ktoś schodzi po schodach. Było słychać, że idzie więcej ludzi niż jedena osoba, więc wyjęłam dwa pistolety jeden dałam Kat. Wiedziałam, że potrafi ona strzalać, więc dałam jej go bez wahania. Obie na początku schowałyśmy je za plecy, żeby uderzyć z zaskoczenia, albo jakby to byli nasi "bracia".

Okazało się, że to niebyli oni tylko nas porywacz i chyba ludzie dla, których nas porwał. Zdziwili się widząc nas obok siebie całą trójką, przytomne, ale stwierdzili, że poprostu takie środki usypiające poprostu na mnie krócej działają. Wtedy jeden wyciągał broń i skierował ją w Hal, ja i Kat odrazu nią zasloniłyśmy, a następnie wymieniłyśmy spojrzenia, które oznaczały, że oobie doskonale wiemy, co zaraz będzie się działo.

Ja zastrzeliłam jednego typa, oberwał on pomiędzy oczy, drugiego Kat on oberwał w serce, a trzecigo, który nawet nie zdążył ogarnąć, co się dzieje, a który celował do naszej siostry. Zastrzliłyśmy obie. Wcisnołyśmy spust w tym samym momencie ja pomiędzy oczy, a ona w serce.
Cała trójka leżała teraz martwa na ziemi, a my usłyszałyśmy jak ktoś schodzi po schodach. Obie z siostrą odrazu skierowałyśmy w tamtą stronę broń.
Musiałyśmy ochronić Hal teraz tylko ona się liczy.

"'""''""""""''""""""''''''""''"''""''"'''"'''"''""'

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Wyszedł dłuższy niż się spodziewałam 😅

W sobotę będziecie mieć niespodziankę, więc wycekujcie♥️

Miłego dnia, wieczoru lub nocy 😘

~Elfka Alija

Najmłodsza Monet || Rodzina Monet Where stories live. Discover now