27.

389 13 25
                                    

Pov: Natalie

Obudziłam się o godzinie 10 i odrazu się rozejrzałam po pomieszczeniu jakbym chciała sprawdzić czy na pewno jest tu Hal i Kat.

Nie było jej.

Kat zniknęła odrazu pobiegłam do sali moich braci by powiedzieć to Lodówce.
Tak braci, a nie "braci" podczas tego wszystkiego zrozumiałam, że jednak nimi są i zawsze nimi będą tak samo jak zawsze nimi byli. Może i nie czuje się częścią tej rodziny to nie oznacza, że nią nie są i szczerze może to dziwne, ale ich kocham.

Spytacie kiedy to zrozumiałam?

Podczas tego porwania, co prawda wszystko miałam pod kontrolą, ale jak zasłoniłam Hailie, kiedy ten typ chciał do niej strzelić pomyślałam, co by było gdyby to naprawdę zrobił.

Co z braćmi?

To właśnie wtedy pierwszy raz pomyślałam o nich jak o braciach, a nie randomach z, którymi muszę mieszkać. Może to głupie, ale dla mnie ma to sens.

Wbiegłam do sali chłopaków jak oparzona i Vincent, który jak się okazało nie spał, ale jakby było inaczej to bym szczerze się zdziwiła popatrzył na mnie jak na wariatkę gdy bracia lub Hailie się dowiedzieli, że potrafię ściągnąć maskę z najstarszego brata to by chyba osalali. Na tę myśl się lekko uśmiechnęłam. Po chwili sobie przypomniałam po, co tu przyszłam i delikatny uśmiech szedł mi z twarzy.

- Lodówka nie ma K...- w tym momencie sloch przerwał moją wypowiedź. Po chwili zrozumiałam, że wydobył się on z moich ust. Płakałam jak najęta i  nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na podłodze.

Poczułam jak ktoś mnie przytula, a następnie poczułam zapach wody kolońskiej, którą zawsze bym rozpoznała.
Dylan mnie przytulił. Po chwili się uspokoiłam, a on coś mi pokazał.

Był to strasznie słodki widok. Moja mała ruda kruszynka przytulała się do Tony'ego, który tak samo jak ona spał i ją przytulał. Oboje mieli uśmiechy na twarzy.

Zrobiłam i zdjęcia wrzuciłam to zdjęcie na grupę rodziną, kiedy zobaczyłam, co piszał Vincent wypadł mi telefon, a ja poczułam jak mi serce pęka ja naprawdę myślałam, że on nas traktuje jak rodzinę. Tak wiem, że to wszystko piszał o Kat, ale to mnie zabolało chyba mimo wszystko gdzieś tam podświadomie liczyłam, że ją też zaakceptują poprawka wsczegulności ją.
Była tylko niewinnym dzieckiem, które straciło już tak wiele bliskich.

W tym momencie smutek znikną, a zastąpiła go furia. Podniosłam telefon z podłogi i zuciłam nim z całej pedy w nic nie  świadomego Vincenta oberwał w nos i zaczęła mu z niego lecieć krew. Podbiegłam do niego i zaczęłam go bić ten się próbował bronić, ale byłam w takiej furii, że nic nie mogło mnie powstrzymać.

Tak wiem nie bije się leżącego, ale w tamtej chwili miałam to wszystko gdzieś. Chciałam go zabić. Wsumie.. a może by tak.. mam nawet broń.. pistolety tak sobie leżą i się marnują.. NIE NATALIE WYŁĄC TRYB PRZYCHOPATKI MIMO WSZYSTKO TO TWÓJ BRAT CHAM, ALE BRAT.. W tym momencie przestałam kiedy dotarło do mnie, co robię, a następnie wybiegłam, że szpitala. Dylan, który był w sali był w szoku, bo cały czas stał w jednym miejscu i się nie ruszał.

Biegłam ile sił w nogach nawet nie wiem gdzie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam biec przez las ani jak znalazłam się na krawędzi klifu.

Patrzyłam przed siebie było pięknie. Zachodziło słońce, nieźle. Wybiegłam, że szpitala o jakiejś 10, a teraz już miał nastać wieczór. Ciekawe czy bracia i siostry mnie szukają? Pewnie nie po tym, co zrobiłam. Wszczególności, że nie byłam nikim ważnym. Może dla Kat lub Hal, ale one sobie poradzą. Hal ma Willa, a Kat Tony'ego. Bezmózg też sobie jakoś poradzi no, bo to wkońcu Dylan nie?

Pytanie czy ja na pewno tego chce?

Ale wsumie wkońcu dołączę do mamy, cioci, Ade, Róży i Adama, a dodatkowo poznam mojego ojca może i go nienawidzę, ale jestem szczerze mówiąc ciekawa jaki jest.

Jedna łza spłynęła po moim policzku, zamknęłam oczy, rozłożyłam ręce i zaczęłam pochłaniać ostatnie promyki słońca.

Kończył się dzień, a z nim ja i moja maska.

Po kilku minutach wkońcu otworzyłam oczy było już ciemno, a ja zostałam sama na krańcu klifu, a zarazem krańcu życia.

Wkońcu będę miała upragniony spokój i przestanę czuć ten cały bul. Wystarczy tylko zrobić krok do przodu do świetlanej przyszłości, która ma polegać na zobaczeniu światła i ciemności. Spotkaniu ducha i wieczności, bliskich i ludu wrogości. Diabła i anioła stróża. Matki i ojca. Duszy i serca. Wolności i spokoju, bez bólu i złości w wiecznej młodości.

Skoczyłam ją naprawdę to zrobiłam, a z ziemią zderzyć się miałam za chwila.
Nie żałowałam i nie żartowałam ja naprawdę się poddałam.

"'"''''''"''"'"'"''"'"'''"'"'"'"'"'"'"'"'"'"'"'"'"''"''"''"''"'''""'"'
I w tym momencie powinnam zakączyć to opowiadanie nie sądzicie 🤭

Ogólnie to stwierdzam, że uwielbiam się znęcać nad bohaterami w mojej jednej i drugiej książce im nie żałuję bólu
Jakby bohaterowie moich opowiadań by się przenieśli do rzeczywistości to by chyba mnie zabili, ale trudno 😅😓

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał i, że mnie nie zabijecie no, ale cóż kto nie żyje ten nieżyje i tyle mam w temacie 😅♥️

Miłego dnia, wieczoru lub nocy 😘

~Elfka Alija

Najmłodsza Monet || Rodzina Monet Where stories live. Discover now