Rozdział 28.

7K 806 42
                                    

Przerażona wpatrywałam się w postać przede mną. Chciałam zacząć wrzeszczeć, uciekać, ale duma mi na to nie pozwalała. Istota zbliżyła się, stając w plamie światła, które padało z salonu. Rozpoznałam brązowe oczy, a moje serce zatrzymało się na kilka chwil.
Na przeciwko mnie stał sprawca mojego nieszczęścia - Catrer.
- Przepraszam - powiedział. W słabym świetle zobaczyłam podkrążone brązowe oczy, w których majaczyła nieznana mi emocja. Wyglądał na zmęczonego, a nie widzieliśmy się tylko kilka dni. Z resztą, co ja będę go oceniać? Sama nie wyglądałam lepiej.
Nie jestem pewna, które z nas jako pierwsze wykonało ruch. Sekundę później dopadł do moich warg, przyciskając swoje ciało do mojego. A może to ja zaczęłam? Nie wiedziałam, że aż tak bardzo za nim tęskniłam. Jego dłonie sunęły po mojej skórze, a na ustach czułam wibracje jego pomruków.
- Przepraszam, wiesz, że tak nie... - Przerwałam mu kolejnym pocałunkiem. Miałam dość gadania.
W pośpiechu zrzuciłam jego kurtkę, a dłonie wsunęłam pod koszulkę. Nie jestem pewna, jak to się stało, ale w pewnym momencie owinęłam nogi wokół jego bioder i skierowaliśmy się na piętro. Nie przestawaliśmy się całować przez cały dystans, aż w końcu znaleźliśmy się w sypialni. Zaparłam dłonie o jego barki, przez co runął na łóżko. Pchały mną tęsknota i pożądanie w czystej postaci, zaślepiające mój umysł. Te same emocje widniały w oczach Cartera.
Może miał rację? Wciąż pamiętałam o Billu i o tym, co mi zrobił. Nie mogę tak po prostu zapomnieć...
- Myślisz o nim - mruknął, patrząc na mnie badawczo.
Dopełnimy więź. A ja zastąpię złe wspomnienie dobrym.
- Już nie - odparłam pewnie i dopadłam do jego warg. W następnej chwili znalazłam się pod nim.
Chwycił moją koszulkę i pociągnął, rozrywając ją. Odrzucił materiał w kąt pokoju, mierząc moje ciało zachłannym wzrokiem, co spowodowało dreszcz podniecenia na moim kręgosłupie.
- Skąd wiedziałaś, że przyjdę? - zapytał, zsuwając moje spodenki.
- Nie wiesz, że bez bielizny wygodniej się chodzi? - wymruczałam, unosząc jego koszulkę. Pozbył się ubrań i ponownie zdominował mnie. Przykrył moje ciało swoim, badając każdy skrawek skóry dłońmi. Nie pozostałam mu dłużna. Z uwielbieniem przesuwałam palce po jego piersi i brzuchu zwieńczonym męskim V.
- Wiedziałem, że jesteś piękna - skomentował cudownie zachrypniętym głosem. - I teraz cała moja.

***

- To była nasza pierwsza kłótnia - mruknął, przesuwając dłoń po moim nagim udzie.
- Oby ostatnia - dodałam.
- Jeśli później będzie seks na zgodę, to nie mam nic przeciwko - odparł z zawadiackim uśmiechem.
- Jesteś niewyżyty - skomentowałam.
- Nie powiesz, że ci się nie podobało.
- Podobało.
Obawiałam się, że wszystkie wspomnienia związane z Billem wrócą... ale tak się nie stało. Był tylko Carter, ja i nasza więź. Nigdy wcześniej nie czuła się tak spełniona.
- O czym myślisz? - zapytał.
- O niczym.
To było piękne. Tak leżeć obok Cartera bez żadnych granic, żadnych problemów, bez zbędnych myśli.
Myślałam, że więź będzie bardziej widowiskowa. Nie oczekiwałam fajerwerków, ale nie czułam wielkich zmian. Jedynie na granicy świadomości odbierałam emocje podobne do moich, a jednak nie były moje. Należały do Cartera.
- Co powiesz na dogrywkę? - wymruczał w moją szyję, przygryzając skórę zębami.
Już chciałam odpowiedzieć twierdząco, kiedy usłyszałam szczęknięcie zamka. Ten dźwięk skutecznie zgasił nasze pożądanie. Wyskoczyłam z łóżka i z szybkością błyskawicy założyłam koszulkę Cartera i moje spodenki, które cudem przetrwały w jednym kawałku. Dragon założył spodnie, ale musiał obyć się bez górnej części garderoby.
Oczywiście Marisa, Scott i Max domyślą się, do czego doszło. Jednak zejście do nich na dół jest lepsze, niż przyłapanie w łóżku. Zeszłam do salonu przy akompaniamencie śmiechów i rozmów nowo przybyłych.
- Jak kolacja? - zapytałam, siadając na podłokietniku kanapy.
- Cudowna! - zaświergotała Marisa. - Jedzenie jest tam przepyszne. Nigdy nie jadłam czegoś równie dobrego!
Z entuzjazmem opowiedziała mi o wystroju lokalu, kelnerach i gościach. Jednak w połowie jej monologu przestałam słuchać. Rozproszyłam się, kiedy mój umysł połechtało przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się mimo woli, kątem oka obserwując Cartera, który postanowił się zjawić na dole. Cóż.. przynajmniej był ubrany.
- I wtedy podano nam desery i... - przerwała, zauważając dragona. Powiodła wzrokiem na mnie i z powrotem na niego. - Ale, jak widzę, ty miałaś ciekawsze zajęcia - dokończyła, zabawnie poruszając brwiami.
Parsknęłam śmiechem, kiedy oczy Scotta i Maxa powędrowały na Cartera.
- Wróciłeś, czy mamy zbiorowe omamy, a Raven pieprzyła się z wyimaginowanym Carterem? - rzucił Max, za co strzeliłam mu w głowę. Jęknął przeciągle, rozmasowując obolałe miejsce.
- Jestem prawdziwy - odparł ze śmiechem. - I tak, wróciłem.
- To świetnie, bo Marisa ma dla nas propozycję... - rzucił zaciekawiony Scott.
I w ten oto sposób siedzieliśmy w kręgu na podłodze, a po środku leżała butelka po piwie. Zabawa polegała na tym, że trzeba odpowiedzieć szczerze na zadane pytanie. Można odmówić, ale za karę wypijasz kieliszek wódki.
- Nie wierzę, że anioł namawia do pijaństwa... - westchnęłam, kiedy Scott zaczął grę. Szyjka butelki wskazała Maxa.
- Dlaczego zacząłeś pracować w ZOO?
Chłopak zmarszczył brwi, poddając się zamyśleniu.
- Nie liczcie na ckliwą historyjkę. Moi rodzice wyrzucili mnie z domu, kiedy skończyłem osiemnaście lat. Mieszkałem u kumpli, ale w końcu trzeba było znaleźć pracę. Nie skończyłem szkoły, więc zatrudniłem się tam, gdzie tego nie wymagano - wyznał.
Nie czekając na naszą reakcję, zakręcił butelką, która wskazała Cartera.
- Dobra jest w łóżku? - zapytał, kierując spojrzenie na mnie. Dragon uśmiechnął się przebiegle i poczułam wspomnienie tego, co działo się wcześniej.
- Doskonała, ale szkoda, że nie zaliczysz... - odpowiedział z udawanym współczuciem. Max zgromił go spojrzeniem, a Marisa, siedząca obok mnie, parsknęła śmiechem.
Kolejna butelka wskazała mnie.
- Kiedy straciłaś dziewictwo? - zapytał z błyskiem w oczach.
- Czy pytania MUSZĄ dotyczyć naszego życia seksualnego? - rzuciłam, odwlekając pytanie.
- Tak. Nie odpowiedziałaś.
- Podaj mi kieliszek.
Scott posłusznie podał mi wódkę, którą wypiłam tak szybko, jak tylko mogłam. Ciecz paliła mnie w gardło, przez co lekko się skrzywiłam.
Po kilkudziesięciu rundach byliśmy urżnięci w trzy dupy i mimo że odpowiadaliśmy na pytania, popijaliśmy to wódką.
Dowiedziałam się, że Marisa wciąż jest dziewicą, podkochiwała się w Ianie, nie układają się jej stosunki z rodzicami i po uszy zakochała się w naszym aniołku.
Max był striptizerem w klubie przez dwa miesiące, co pozwoliło mu na naukę tańca erotycznego. Chce skończyć szkołę i odnowić kontakty z ojcem.
Z kolei Carter wychował się w ludzkim świecie, prawdopodobnie ma brata, posiada duuuże doświadczenie w "tych" sprawach i tęskni za misiem, który został w jego starym domu.
Zabawa toczyła się dalej przy wybuchach śmiechu i coraz odważniejszych pytaniach. Jednak w którymś momencie zmęczenie wygrało i pijani zasnęliśmy na podłodze.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Się zabawa rozkręciła...
Kto chce zagrać w butelkę?

Do następnego!

ZOO - ostatni ObiektWhere stories live. Discover now